[tag=13630]
Grigorij Łaguta[/tag] w czterech startach zdobył 10 punktów i 1 bonus, oddając jeden występ juniorowi w biegu nominowanym. - To była moja inicjatywa. Wszystko zostało dogadane ze sztabem szkoleniowym. Junior też mi podziękował za dodatkowy wyścig. Patrząc na czasy, tor nie był tak przyczepny, jak wtedy, kiedy ja tutaj jeździłem. Smutno było bez kibiców. Czułem się jak na treningu - powiedział w mix zonie po meczu w Rybniku Grigorij Łaguta.
Nie tylko Rosjanin ubolewał, że nie ma kibiców na trybunach. Również kapitan PGG ROW-u Kacper Woryna tłumaczył, jak jeździ się przy pustym stadionie. - Mentalnie w głowie zawodnika być może to nie jest różnica, że kibiców nie ma, bo podchodzi się tak samo do każdego wyścigu. Gdy są kibice jest dodatkowy dreszczyk i kopniak. Brak kibiców to na pewno największy minus tego sezonu - wyjaśniał Woryna. Zaznaczmy, że mecz w Rybniku odbywał się bez udziału publiczności z racji tego, że powiat rybnicki znalazł się w tzw. czerwonej strefie obostrzeń związanych z COVID-19.
W mix zonie Grigorij Łaguta był pytany o to, czy spotkał się przy okazji meczu w Rybniku z prezesem Krzysztofem Mrozkiem. - Rozmawialiśmy już wcześniej podczas SEC w Chorzowie. Podaliśmy sobie rękę. Wiem, że prezes robi wszystko, by uratować w Rybniku ekstraligę. Przy okazji meczu też sobie pogadaliśmy. Jest spoko - odpowiedział na antenie nSport+ rosyjski żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Zmarzlik nie musi zmieniać klubu. Dobry kontrakt załatwi sprawę
Padło również pytanie odnośnie relacji na linii Kacper Woryna - Grigorij Łaguta. - Nie ma żadnych animozji. Jesteśmy profesjonalistami. Wzajemnie życzymy sobie dobrze - odpowiedział kapitan rybnickiej drużyny. - Mamy cały czas kontakt. Lubimy się pośmiać - podkreślał Łaguta.
Przypomnijmy, że odejście przed poprzednim sezonem Grigorija Łaguty z PGG ROW-u do Motoru Lublin wzbudziło spore kontrowersje w Rybniku. Wcześniej bowiem śląski klub został zdegradowany z PGE Ekstraligi z powodu dopingowej wpadki rosyjskiego żużlowca. Po odbytej karze Łaguta miał pomóc rybniczanom w awansie, ale ostatecznie wybrał korzystniejszą finansowo ofertę z Lublina.
Zobacz także: Na locie Holdera zarobią pół miliona
Zobacz także: Zrobił akcję meczu, a tak sobie nie pojeździł