Sam żużlowiec jak zawsze trochę krytycznie podchodzi do swoich występów. - Miałem trochę dziwnych biegów, ale myślę, że ogólnie nie było źle - powiedział żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Jak prowadziliśmy podwójnie, to jeden pilnował drugiego i było bardzo dobrze. Cieszę się, że drużyna wygrała z bonusem, bo było to bardzo ważne spotkanie. Teraz trzeba jechać dalej i się starać - dodał Martin Vaculik.
Po 12 biegach wydawało się, że gdańszczanie spokojnie wygrają z bonusem, gdyż prowadzili już 45:27. Pod koniec zawodów podopieczni Roberta Sawiny zaczęli przegrywać biegi i o końcowym sukcesie zadecydował dopiero ostatni wyścig. - Nie wiem co się stało. Może chłopaki z Wrocławia lepiej dopasowali się do tego toru i zaczął on im pasować? Tomek Jędrzejak pojechał bardzo dobrze, podobnie Jason Crump - ocenił rywali Słowak.
Młody Vaculik jeździ w Wybrzeżu na pozycji juniora. W tych spotkaniach, w których gdańszczanie prowadzą, lub wynik jest na styku i nie można wykorzystać rezerwy taktycznej, 19-latek nie może jeździć w wyścigach nominowanych. Przykładowo w meczu z Wrocławiem zakończył on swoje starty już po 12 wyścigu, a kolejne trzy gdańszczanie przegrali. Czy ta bezsilność pod koniec meczu nie denerwuje młodego żużlowca? - Denerwuje, bo chciałbym jeździć w biegach nominowanych i pomagać drużynie. Nic jednak nie mogę zrobić. Niestety taki jest regulamin - zakończył Martin Vaculik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.