W piątkowym turnieju Speedway Grand Prix doszło do fatalnie wyglądającego wypadku Patryka Dudka i Andersa Thomsena. Motocykl Polaka przeleciał przez bandę, a on czuł się na tyle źle, że ostatecznie wycofał się z dalszej rywalizacji w zawodach.
W sobotę Dudek zrobił wszystko, aby wziąć udział w kolejnym turnieju SGP na stadionie im. Edwarda Jancarza. Jednak ból kontuzjowanej w piątek nogi nie dawał za wygraną. Dlatego zielonogórzanin zapisał na swoim koncie ledwie jeden punkt i zajął ostatnie miejsce w klasyfikacji.
- Na pewno miałem swoje zawody, które musiałem przezwyciężyć. Walczyłem ze sobą, a nie z zawodnikami i warunkami na torze. Ciężko mi się patrzy na taki wynik, ale nie było mi łatwo. Starałem się jak mogłem, żeby chociaż zdobyć parę punktów do klasyfikacji. Słabo wyszło - przyznał Dudek w rozmowie z Canal+.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Doping technologiczny? Instytucje powinny być krok przed kreatorami nowinek
Tymczasem już w niedzielę Dudka czekają kolejne ważne zawody. Jego RM Solar Falubaz Zielona Góra ciągle nie jest pewny jazdy w fazie play-off PGE Ekstraligi. Ekipę z Grodu Bachusa czeka wyjazdowe starcie z Motorem Lublin. - Myślę, że po sobocie łatwiej będzie patrzeć na niedzielę. Musiałem się przełamać, bo łatwo nie było po tym piątkowym wypadku - stwierdził Dudek.
- Plan jest taki, by pojechać normalne zawody w niedzielę. W Grand Prix skupiałem się na tym, by przejechać cztery okrążenia i tyle. Jazda nie była zła, ale muszę się gdzieś w głowie przełamać - dodał reprezentant Polski w telewizyjnej rozmowie.
Wycofanie Dudka z piątkowego turnieju oraz słaby wynik w sobotnich zawodach sprawiły, że reprezentant Polski ma niewielkie szanse na utrzymanie w stawce SGP na rok 2021. Rywalizacja w żużlowych mistrzostwach świata osiągnęła właśnie półmetek - przed nami jeszcze po dwie imprezy w Pradze i Toruniu.
Czytaj także:
Czy we Wrocławiu tworzą nową hydrę?
W Częstochowie wymienią Holtę na Kołodzieja?