Żużel. Mówisz Grudziądz, myślisz Krzysztof Buczkowski. Kapitan MrGarden GKM-u trzeci raz opuszcza macierzysty klub

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

Mówisz Grudziądz, myślisz Krzysztof Buczkowski. Takie są fakty. Mimo to kapitan MrGarden GKM-u po raz trzeci w karierze opuszcza macierzysty klub. Licznik zatrzymał się na 1195 punktach. Być może jeszcze kiedyś ta liczba wzrośnie.

Najgorszy sezon w karierze skłonił Krzysztofa Buczkowskiego do głębokiej refleksji. Osiągnięta średnia biegowa (1,098) była gigantycznym rozczarowaniem dla działaczy MrGarden GKM-u, grudziądzkich kibiców, a najbardziej dla samego zainteresowanego. - Nie chciałem, by ludzie mówili, że Buczkowski jest przyspawany do stołka w GKM-ie, że ma w tym klubie coś za darmo. Odchodzę, bo czuję, że potrzebuję odświeżenia, wyjścia ze strefy komfortu - wyjaśnił nam swoją decyzję kapitan zespołu znad Wisły.

Klamka zapadła - po raz trzeci odchodzi z macierzystego klubu. W przeszłości dwukrotnie - w 2005 i 2012 roku - wybierał Polonię Bydgoszcz, którą kibice z Grudziądza darzą ogromnym szacunkiem. Przez rok startował jeszcze w Unii Tarnów, jednak wracał do domu. Zawsze powtarzał, że gdy tylko w Grudziądzu będzie najwyższa klasa rozgrywkowa, to on wróci. Nie kłamał. W przeciwieństwie do Artura Mroczki nigdy nie powiedział złego słowa na klub, który go wychował i któremu tak wiele zawdzięcza. Teraz coś się skończyło, przyszło zmęczenie materiału i Buczkowski chce zmienić otoczenie.

Szkoła żużla w Bydgoszczy

Chcąc nie chcąc 19-letni Buczkowski w 2005 roku musiał po raz pierwszy w karierze podjąć się nowego wyzwania - wówczas ruszył na szkołę żużla do Bydgoszczy. Ambitny zawodnik potrzebował jazdy z najlepszymi, a ówczesny GTŻ Grudziądz nie mógł mu tego zapewnić. Żużel w tym mieście dopiero co się przecież odradzał po kłopotach finansowych i upadku GKM-u. Wybór padł na Polonię Bydgoszcz. Blisko, mocna drużyna i koledzy, od których można było się uczyć. Młody Buczkowski jako junior podpatrywał takich zawodników jak Andreas Jonsson czy Piotr Protasiewicz. Później dołączył do niego jeszcze wtedy absolutnie anonimowy Rosjanin Emil Sajfutdinow.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Nowy regulamin miał pomóc beniaminkowi. W Apatorze zburzył jednak koncepcję składu

Nad Brdą znalazł drugi dom. Pierwsza jego przygoda z Polonią trwała pięć sezonów, druga natomiast tylko dwa. Gdyby Gryfy nie spadły do niższej klasy rozgrywkowej, to niewykluczone, że jeździłby tam dłużej. Gdybanie w sporcie jednak mija się z celem. Prawda jest taka, że do dziś bydgoscy kibice miło go wspominają. On sam zresztą podobnie. - Spędziłem w Bydgoszczy siedem sezonów i mam z tym miastem bardzo dobre wspomnienia. Nie był to ciągły okres, ponieważ miałem dwie przygody z Polonią. Uważam jednak, że jest to szmat czasu. Zdobyłem dla tego klubu dużo punktów, były sukcesy i rozczarowania. Muszę przyznać, że każde doświadczenie czegoś mnie nauczyło. Ten rozdział zaliczam do udanych - wspominał w rozmowie z nami w czerwcu 2019 roku.

Jeden z najlepszych wychowanków w historii klubu

Mówisz Grudziądz, myślisz Krzysztof Buczkowski. Takie są fakty. Nie zmienia to jego jazda w Bydgoszczy czy też jednoroczny epizod w Tarnowie. Licznik zatrzymał się na 1195 punktach. Jeśli spojrzymy na same zdobycze punktowe, to 34-latka trzeba zaliczyć do ścisłego topu - w tym z wychowanków ustępuje tylko swojemu trenerowi Robertowi Kempińskiemu, który dla żołto-niebieskich przez szesnaście sezonów uzbierał 1563 "oczka". Buczkowski traci do niego 368 punktów, choć miał na to kilka lat mniej. Być może jeszcze w przyszłości zbliży się do prowadzącego w tej klasyfikacji, jednak o przeskoczenie nie będzie łatwo.

W Grudziądzu miło wspominają też innych wychowanków: w szczególności Piotra Markuszewskiego, Grzegorza Knappa, Lecha KędzioręJana Szydlika, a także Jarosława Skarżyńskiego. Duże sukcesy osiągał Zdzisław Rutecki, choć w innym klubie. Nie da się wymazać juniorskich medali Artura Mroczki, którego stosunki z klubem i kibicami w pewnym momencie uległy ochłodzeniu. W ostatnich latach ta lista się nie powiększa, co od dawna niepokoi grudziądzan. Najlepiej ogląda się na torze przecież miejscowych zawodników, utożsamiających się z barwami. Pojawiają się wychowankowie, lecz poza pojedynczymi wyskokami nie mają większych sukcesów.

Krzysztof Buczkowski (kask czerwony)
Krzysztof Buczkowski (kask czerwony)

Medale Buczkowskiego

Ciężka praca doprowadziła Buczkowskiego do licznych sukcesów. W 2015 roku wraz z reprezentacją Polski zdobył brązowy medal w DPŚ, trzy lata wcześniej (2012) sięgnął po krążek z tego samego kruszcu w IMP. Jeszcze bardziej spełnił się w roli młodzieżowca, bo dwukrotnie stawał na najwyższym stopniu podium w DMŚJ. Ma również trzy medale DMP czy też trzecie miejsce Brązowym Kasku. Zadebiutował w Grand Prix. Wielu może mu pozazdrościć. Każdy chłopiec rozpoczynający jazdę na żużlu w Grudziądzu chce być Buczkowskim. Nic dziwnego, w końcu jest lokalnym idolem i ulubieńcem publiczności.

A gdyby nie pech...

Miało być tak pięknie.  - Mamy wrażenie, że Krzysiek po sezonie wiele rzeczy na spokojnie obejrzał, później przemyślał, a na końcu dokonał kilku zmian, które dały dobry efekt. Ma teraz około sześciu kilogramów mniej. Zmienił spojrzenie na niektóre rzeczy. Ktoś mu to podpowiedział, a on z tej rady skorzystał. Nie zamierzam jednak zdradzać, o kogo chodzi. Niech to będzie jego słodka tajemnica - zapowiadał przed sezonem 2019 Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej. I rzeczywiście tak było - kapitan zmagania rozpoczął od mocnego uderzenia, niektórzy nawet mówili, że jest w swojej życiowej formie. Ale do czasu... bo zaczęły się upadki.

Dwa konkretne "dzwony" wytrąciły żużlowca z rytmu. Chodzi o zeszłoroczne upadki po starciach z Maciejem Janowskim (Betard Sparta Wrocław) o Emilem Sajfutdinowem (Fogo Unia Leszno). Po tych zdarzeniach forma Buczkowskiego spadła, punktował średnio, albo bardzo słabo. - Upadki w niczym mi nie pomogły. Trochę zaburzyły mój rytm jazdy, ale to nie jest wytłumaczenie. Wkradły się problemy zdrowotne i z tego wynikała słabsza jazda. Rywale nie mają za co przepraszać. Wina leżała po ich stronie, nie przewróciłem się sam. Taki jest jednak żużel, a w PGE Ekstralidze walczy się o każdy metr i o każdy punkt - komentował.

Ze średniej biegowej 1.797 nikt jednak dramatu nie robił.

Trudny sezon, czas na zmiany

Na początku grudnia 2019 roku przewrócił się na treningu na motocrossie, wskutek czego złamał kość udową lewej nogi. Szybko trafił pod opiekę specjalistów i przeszedł operację. Kontuzja niestety skutecznie pokrzyżowała mu przedsezonowe przygotowania. Kiedy start PGE Ekstraligi został przesunięty o dwa miesiące z powodu koronawirusa, wydawało się, że Buczkowski na tym skorzysta i rozpocznie sezon w 100 procent przygotowany.

Może i był gotowy, ale jego dyspozycja odbiegała od tej optymalnej. Na domiar złego kryzys dopadł też Przemysława Pawlickiego, przez co MrGarden GKM męczył się przez cały sezon. Bilans 4-1-9 to rozczarowanie - w tym dwa wygrane mecze z "czerwoną latarnią" ligi PGG ROW-em Rybnik. Oczekiwania wobec grudziądzan były zupełnie inne, znacznie większe. Fazę play-off już po pierwszej rundzie trzeba było włożyć między bajki.

Krzysztof Buczkowski (kask niebieski) i Robert Kempiński
Krzysztof Buczkowski (kask niebieski) i Robert Kempiński

Fani na sam koniec dodali mu otuchy

Kibice nie pozostali obojętni na wywiad, którego Buczkowski udzielił stacji Eleven Sports. Był wyraźnie załamany tegorocznymi wynikami. Fani zebrali pieniądze i wywiesili transparent wspierający kapitana, na drugim pojawiły się imiona reszty zespołu. Miły gest, aby podbudować zawodników na duchu. Grudziądzki klub w środę poinformował, że wychowanek po raz kolejny zmieni klub.

W komentarzach na Facebooku żałują odejścia zawodnika, jednak zdają sobie sprawę, że zmiana klimatu powinna pozytywnie wpłynąć na jego postawę. Choć niektórzy w trakcie sezonu go krytykowali, teraz życzą mu powodzenia i odbudowania formy.

Gdzie trafi? Mówi się o Motorze Lublin i pierwszoligowych klubach.

Źródło artykułu: