W czwartek w zapowiedzi piątkowo-sobotniej imprezy Grand Prix w Toruniu wspomnieliśmy o tym, że stary system punktowany dawałby teraz Bartoszowi Zmarzlikowi aż 17-punktową nad drugim rywalem. I to nawet nie Fredrikiem Lindgrenem, jak jest to na obecny moment z 7 punktami zapasu nad nim, tylko nad Taiem Woffindenem tracącym ich 10. Szwed byłby trzeci i traciłby aż 19 "oczek". Bo to on właśnie on najbardziej korzysta na zmianie, jaką wprowadzono w tym sezonie.
Zasady, które obowiązują, są rzecz jasna zawsze równe dla wszystkich, dlatego o tym, dlaczego wprowadzono nowe, nie ma w zasadzie najmniejszego sensu rozmawiać. Krytycznych słów nie brakuje, mówi się, że jest to "wymierzone" w ubiegłorocznego mistrza Zmarzlika. Fakty są jednak takie, że Polak i tak musiałby wygrywać, chcąc obronić tytuł. To nie zmieni się nigdy. Musi mieć się jedynie jeszcze bardziej na baczności w kluczowych momentach, bo przewaga duża nie jest, wciąż sporo wyścigów.
Gdy do dorobku był liczony każdy kolejny wyścig, odrobienie obecnej straty zajęłoby Lindgrenowi - i to przy najlepszym układzie - trzy biegi, a Woffindenowi nawet cztery. Tymczasem tutaj margines błędu jest przynajmniej o połowę zwężony, bo nawet znakomita runda zasadnicza przy pechowym starcie w półfinale może dać niewiele w porównaniu do stawek przyznawanym finalistom. Wyścigi numer 21-22 w programie zawodów są więc arcyważne. To głównie w nich można wiele stracić lub zyskać. Zdobyć 9 punktów za 8. miejsce, a aż 20 za 1. to przecież duża różnica.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Prezes GKM Grudziądz był zarażony koronawirusem. Marcin Murawski zabrał głos!
W Toruniu Zmarzlik musi uważać na Lindgrena tym bardziej, że w tym roku to rywal zanotował od niego więcej udanych startów w półfinałach. Szwedzki zawodnik w 5 na 6 turniejów awansował dalej, natomiast Polak w jednym mniej. Dlatego m.in. różnica między nimi jest w tej chwili niezbyt duża na korzyść młodszego z nich.
Poniższa tabela pokazuje, jak system punktowy z przyznawaniem ich za miejsca, a nie za pojedyncze wyścigi, może wywracać sytuację w klasyfikacji między sąsiadującymi w niej żużlowcami. Za przykłady służą m.in. szalone pod tym względem lata 1996 i 1999, choć przy nieco innej punktacji niż obowiązuje ona teraz, ale też w tzw. formule "za miejsce". W ścisłej czołówce doszło wtedy do sporych zmian, a właśnie 7 czy 9 punktów przewagi na dwie rundy przed końcem nie starczało liderom do szczęścia i zdobyciu tytułu.
Rok | Stawka | Rywalizacja | 2 rundy przed końcem | 2 ostatnie rundy | Koniec sezonu |
---|---|---|---|---|---|
1996 | 1. miejsce | Hans Nielsen vs | 77 | 34 | 111 |
Billy Hamill | 70 | 43 | 113 | ||
1996 | 3. miejsce | Tony Rickardsson vs | 68 | 18 | 86 |
Greg Hancock | 54 | 34 | 88 | ||
1999 | 1. miejsce | Tomasz Gollob vs | 75 | 23 | 98 |
Tony Rickardsson | 66 | 45 | 111 | ||
1999 | 3. miejsce | Jimmy Nilsen vs | 64 | 9 | 73 |
Hans Nielsen | 33 | 43 | 76 | ||
2001 | 2. miejsce | Tomasz Gollob vs | 75 | 14 | 89 |
Jason Crump | 63 | 50 | 113 | ||
2003 | 1-3. miejsce | Tony Rickardsson vs | 115 | 12 | 127 |
Nicki Pedersen vs | 114 | 38 | 152 | ||
Jason Crump | 113 | 31 | 144 |
CZYTAJ WIĘCEJ:
Grand Prix. Garść statystyk przed turniejami w Toruniu. Lindgren bez finału na Motoarenie
Grand Prix. Bartosz Zmarzlik jedzie po tytuł. "Nie myślę, że muszę wygrać"