Żużel. Grand Prix. Nowa punktacja nie wybacza. Jeden wyścig jest tutaj w stanie wiele zmienić

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren

Przy starej punktacji obowiązującej w Grand Prix w poprzednich latach do odrobienia obecnej przewagi Bartosza Zmarzlika nad Fredrikiem Lindgrenem potrzeba byłoby minimum trzech wyścigów. Przy obecnym systemie komfort Polaka już taki nie jest.

W tym artykule dowiesz się o:

W czwartek w zapowiedzi piątkowo-sobotniej imprezy Grand Prix w Toruniu wspomnieliśmy o tym, że stary system punktowany dawałby teraz Bartoszowi Zmarzlikowi aż 17-punktową nad drugim rywalem. I to nawet nie Fredrikiem Lindgrenem, jak jest to na obecny moment z 7 punktami zapasu nad nim, tylko nad Taiem Woffindenem tracącym ich 10. Szwed byłby trzeci i traciłby aż 19 "oczek". Bo to on właśnie on najbardziej korzysta na zmianie, jaką wprowadzono w tym sezonie.

Zasady, które obowiązują, są rzecz jasna zawsze równe dla wszystkich, dlatego o tym, dlaczego wprowadzono nowe, nie ma w zasadzie najmniejszego sensu rozmawiać. Krytycznych słów nie brakuje, mówi się, że jest to "wymierzone" w ubiegłorocznego mistrza Zmarzlika. Fakty są jednak takie, że Polak i tak musiałby wygrywać, chcąc obronić tytuł. To nie zmieni się nigdy. Musi mieć się jedynie jeszcze bardziej na baczności w kluczowych momentach, bo przewaga duża nie jest, wciąż sporo wyścigów.

Gdy do dorobku był liczony każdy kolejny wyścig, odrobienie obecnej straty zajęłoby Lindgrenowi - i to przy najlepszym układzie - trzy biegi, a Woffindenowi nawet cztery. Tymczasem tutaj margines błędu jest przynajmniej o połowę zwężony, bo nawet znakomita runda zasadnicza przy pechowym starcie w półfinale może dać niewiele w porównaniu do stawek przyznawanym finalistom. Wyścigi numer 21-22 w programie zawodów są więc arcyważne. To głównie w nich można wiele stracić lub zyskać. Zdobyć 9 punktów za 8. miejsce, a aż 20 za 1. to przecież duża różnica.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Prezes GKM Grudziądz był zarażony koronawirusem. Marcin Murawski zabrał głos!

W Toruniu Zmarzlik musi uważać na Lindgrena tym bardziej, że w tym roku to rywal zanotował od niego więcej udanych startów w półfinałach. Szwedzki zawodnik w 5 na 6 turniejów awansował dalej, natomiast Polak w jednym mniej. Dlatego m.in. różnica między nimi jest w tej chwili niezbyt duża na korzyść młodszego z nich.

Poniższa tabela pokazuje, jak system punktowy z przyznawaniem ich za miejsca, a nie za pojedyncze wyścigi, może wywracać sytuację w klasyfikacji między sąsiadującymi w niej żużlowcami. Za przykłady służą m.in. szalone pod tym względem lata 1996 i 1999, choć przy nieco innej punktacji niż obowiązuje ona teraz, ale też w tzw. formule "za miejsce". W ścisłej czołówce doszło wtedy do sporych zmian, a właśnie 7 czy 9 punktów przewagi na dwie rundy przed końcem nie starczało liderom do szczęścia i zdobyciu tytułu.

RokStawkaRywalizacja2 rundy przed końcem2 ostatnie rundyKoniec sezonu
1996 1. miejsce Hans Nielsen vs 77 34 111
Billy Hamill 70 43 113
1996 3. miejsce Tony Rickardsson vs 68 18 86
Greg Hancock 54 34 88
1999 1. miejsce Tomasz Gollob vs 75 23 98
Tony Rickardsson 66 45 111
1999 3. miejsce Jimmy Nilsen vs 64 9 73
Hans Nielsen 33 43 76
2001 2. miejsce Tomasz Gollob vs 75 14 89
Jason Crump 63 50 113
2003 1-3. miejsce Tony Rickardsson vs 115 12 127
Nicki Pedersen vs 114 38 152
Jason Crump 113 31 144

CZYTAJ WIĘCEJ:
Grand Prix. Garść statystyk przed turniejami w Toruniu. Lindgren bez finału na Motoarenie
Grand Prix. Bartosz Zmarzlik jedzie po tytuł. "Nie myślę, że muszę wygrać"

Źródło artykułu: