Bartosz Zmarzlik w minionym sezonie został żużlowym mistrzem świata, a po ledwie dwunastu miesiącach ma szansę na obronę tytułu. Wyzwanie jest niezwykle trudne. Wystarczy popatrzeć na statystyki - w dobie Speedway Grand Prix tylko Tony Rickardsson i Nicki Pedersen potrafili wygrywać mistrzostwa rok po roku.
Przed dwoma decydującymi turniejami Bartosz Zmarzlik ma 7 punktów przewagi nad drugim w stawce Fredrikiem Lindgrenem. W piątek i sobotę w Toruniu do zgarnięcia łącznie będzie 40 "oczek". Gorzowianin, aby być pewnym tego, że po raz drugi w karierze zostać mistrzem świata, musi wywalczyć 34 punkty lub więcej. Wtedy nie będzie musiał patrzeć za siebie i spoglądać na wyniki Lindgrena.
- Oczywiście, że mam szansę na tytuł, ale nie myślę, że muszę go wygrać. Co najwyżej, że mogę. Jeśli wkręcasz sobie, że koniecznie musisz zwyciężyć, to nigdy nie jest dobre dla twojej głowy - powiedział Zmarzlik w rozmowie ze speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik o rywalizacji z Robertem Lewandowskim. "Wiele pracy przede mną"
- Skupiam się na kolejnych zawodach. Najpierw w piątek, potem na tych sobotnich. Zobaczymy, co się wydarzy po ostatnim wyścigu w sobotni wieczór. Wtedy spojrzę na tabelę i będziemy widzieli, co dała mi moja zobacz. Naprawdę nie patrzę teraz na to, że mam szanse na zdobycie jakiegokolwiek medalu - dodał Zmarzlik.
Reprezentant Polski ma jednak miłe wspomnienia z Torunia. To właśnie tam przed rokiem świętował tytuł mistrzowski. - To jest tor, który lubię. Będę pracować na 100 proc., by zapewnić kibicom fajne wyścigi. To jest dla mnie bardzo ważne. Nie patrzę na tego czy tamtego zawodnika, na to czy mam szanse na sukces. Patrzę na moje biegi, na to jak się ścigam - skomentował 25-latek.
- Czeka mnie dużo pracy. Potraktuję turnieje w Toruniu jak normalne spotkania. Skupię się na nich w sposób maksymalny. Wszyscy w moim zespole dobrze pracują i jestem gotowy - zapowiedział Zmarzlik.
Sezon 2020 jest o tyle nietypowy, że aż sześć z ośmiu rund SGP odbywa się w Polsce. Część kibiców może uznać, że to atut Zmarzlika, bo dojrzewał on na polskich obiektach. Każdy kij ma jednak dwa końce. Starty przed własnymi kibicami oznaczają bowiem dodatkową presję.
- Lubię się ścigać w Polsce. Mam tu wsparcie kibiców i czasem czuję się tak, jakby jechali razem ze mną na motocyklu. W Toruniu, Gorzowie czy Wrocławiu mamy naszych fanów, byli również w Pradze. Dla reprezentanta Polski takie coś jest zawsze czymś przyjemnym - podsumował Zmarzlik.
Bartosz Zmarzlik jest trzecim polskim żużlowcem, który został mistrzem świata. Wcześniej po miano najlepszego zawodnika globu sięgali Jerzy Szczakiel oraz Tomasz Gollob. Jednak Zmarzlik może być pierwszym, któremu ta sztuka uda się więcej niż raz.
Czytaj także:
Patryk Dudek i jego ostatni taniec w SGP
Bartosz Zmarzlik frunie po drugi tytuł mistrzowski