- Nie boję się użyć tego słowa, bo to była naprawdę kompromitacja. Nie mieści mi się to w głowie - mówi nam prezes organu zarządzającego rozgrywkami. - Ten pan nie powinien już nigdy więcej podejmować takich decyzji w trakcie zawodów żużlowych. Jak można stwierdzić po fizykalnym badaniu, że żużlowiec, któremu ktoś przed chwilą przejechał po głowie, jest zdolny do dalszej jazdy? Niels Kristian Iversen powinien natychmiast udać się do szpitala na badanie głowy. Przecież tam mogło dojść do obrażeń - dodaje Wojciech Stępniewski.
Prezes PGE Ekstraligi zapowiada również zmiany w regulaminie medycznym. – Nie mamy władzy nad lekarzami. Nie możemy podważać ich zdania, bo przecież składali przysięgi. Wnioski jednak są. Zmiany w przepisach na pewno nastąpią. Będziemy mieć lekarzy z licencjami. Możliwe, że stworzymy jeden centralny organ medyczny, który będzie wysyłać żużlowców na badania. Czas z pewnymi rzeczami skończyć, bo nie dzieją się pierwszy raz - podkreśla.
Po niedzielnym meczu sporo mówi się również stanie gorzowskiego toru. - Nie zgadzam się kompletnie z Krzysztofem Cegielskim. W Gorzowie byli zawodnicy, tacy jak Michał Curzytek, który nie mają przecież wielkiego doświadczenia, a jednak sobie radzili. Tor był wymagający, to prawda, ale proszę pamiętać, że w Gorzowie intensywnie padało. Do tego doszły niskie temperatury i rodzaj nawierzchni, którą mamy na Stadionie Edwarda Jancarza. To wszystko sprawiło, że na pierwszym łuku coś się działo. Nie mówmy jednak, że kolizja Iversena z Woffindenem to efekt złego stanu toru, bo tam doszło do błędu żużlowca gospodarzy. Raczej zadałbym pytanie, czy Duńczyk powinien przystąpić w ogóle do rywalizacji w tym meczu po kolizji w Toruniu. Wracamy zatem znowu do procedur medycznych - podsumowuje Stępniewski.
Zobacz także:
Kłótnia o tor w Gorzowie
Maciej Janowski rozczarowany stanem toru
ZOBACZ WIDEO Birkemose już w 2021 roku w PGE Ekstralidze? Chomski lubi stawiać na młodzież