[b]
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: W poprzednim roku przed finałem we Wrocławiu mówił pan do swojej drużyny, że tor jest jaki jest i trzeba spiąć poślady. Oglądając półfinał w Gorzowie przeszło panu przez myśl, że w finale przyjdzie panu powtórzyć te słowa?[/b]
Piotr Baron (trener Fogo Unii Leszno): Nie wiadomo, jaki ten tor w Gorzowie w piątek faktycznie zastaniemy. Trudno przewidzieć, co będzie trzeba powiedzieć zawodnikom przed meczem i czy odprawa będzie w podobnym tonie jak przed rokiem. Myślę, że jest tyle czasu do piątku, że tor powinien być idealnie przygotowany, tym bardziej, że pewnie Ekstraliga będzie to monitorowała.
Pana zdaniem przykrycie toru w Gorzowie spowodowało, że był taki, a nie inny w niedzielę podczas rewanżowego półfinału?
Wiadomo, że jak tor jest przykryty, to on w życiu nie wyschnie. Kwestia jest taka, czy on teraz też zostanie przykryty do piątku. Jeśli tak się stanie, to pewnie będzie taki sam jak w niedzielę. Jeżeli pozostanie odkryty, będzie mógł "oddychać" i odparuje woda. Wówczas z pewnością uda się zrobić świetny tor.
Moje Bermudy Stal z początku sezonu, kiedy wygrywaliście w Gorzowie 49:41 i obecna Stal to dwie różne drużyny. Z czego pana zdaniem wynika metamorfoza tego zespołu?
Stal oczywiście jest teraz zupełnie na innym poziomie niż na początku sezonu. Wynika to m.in. z tego, że w drugiej części rozgrywek jechali bardzo dużo meczów u siebie. Złapali wiatr w żagle i kontynuują swoją świetną passę.
ZOBACZ WIDEO Prosty i złożony problem Krzysztofa Kasprzaka. Potrzebuje nowych wyzwań?
Na których pozycjach finałowy dwumecz może się rozstrzygnąć? Liderzy zrobią różnice, druga linia czy może juniorzy?
Myślę, że na wynik wpłynie całokształt zespołu. To wszystko zależy od tego, jak cała drużyna będzie jechała. Nie sądzę, by jednostki miały tutaj przechylić szalę zwycięstwa. Siedmiu zawodników z mojej drużyny, siedmiu z gorzowskiej i kto lepiej wypadnie, będzie miał korzystniejszy wynik w finale.
Rozumiem, że nie ma pan jakiegoś minimum punktowego, które Fogo Unia chce wywieźć z Gorzowa? Jedziecie wygrać od razu pierwszy finał?
Jedziemy zrobić dobre widowisko. Mam nadzieję, że zdążymy się przygotować do tego meczu tak jak należy. Pojeździmy trochę na cięższych torach, żeby być przygotowanym na każdą ewentualność. Jedziemy oczywiście walczyć. Skłamałbym, gdybym powiedział, że jedziemy przegrać mecz. Pewnie, że chcemy wygrać. Jesteśmy sportowcami, mamy ambicje, podobnie zresztą jak gorzowianie.
Fogo Unia Leszno wie już, jak smakuje obrona złotego medalu DMP. Z każdym kolejnym rokiem trudniej broni się tytułu mistrzowskiego?
Myślę, że tak. Co roku jest trudniej, tym bardziej, że każde nasze potknięcie jest bardziej zauważalne niż u innych drużyn. To jest sport, nowy sezon, nowe rozdanie. Co roku ciężko się walczy o najwyższe laury. Każdy sezon ma swoją nową historię. Ne można rozpamiętywać tego, co było, tylko patrzeć w przyszłość.
Ozdobą meczu w Gorzowie z początku sezonu były pojedynku Piotra Pawlickiego z Bartoszem Zmarzlikiem. Myśli pan, że w finale ci dwaj znakomici żużlowcy mogą uraczyć kibiców podobną walką?
Życzyłbym sobie i pewnie nie tylko ja, żeby widowisko było jak najlepsze, a pojedynki - także liderów - były równie ciekawe, jak w rundzie zasadniczej. Czas pokaże, jak będzie.
Mocno pan zadrżał, widząc groźny upadek Emila Sajfutdinowa w półfinale Grand Prix w Toruniu?
Wyglądało to rzeczywiście nieciekawie. Zaraz po zawodach dzwoniłem do Emila, który dość szybko nas uspokoił, że jest wszystko w porządku.
Ma pan w składzie Janusza Kołodzieja, który uchodzi za specjalistę od play-offów i meczów finałowych. Ten zawodnik może znowu okazać się czarnym koniem decydujących meczów sezonu?
Jestem przekonany, że całe Leszno o tym marzy. Sam Janusz oraz ja również liczymy, że pokaże on w tych finałach to, co najlepiej potrafi robić, czyli świetną jazdę. Jestem przekonany, że będzie mu bardzo zależało, by zaprezentować kawałek dobrego żużla.
Jaimon Lidsey, który w tym sezonie osiągnął niesamowity progres, po zdobyciu tytułu indywidualnego mistrza świata juniorów, może na euforii tego sukcesu być jeszcze lepszy w finałach?
Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że taki sukces nie hamuje, a napędza zawodnika. Każdy młody żużlowiec ma marzenia, by zostać mistrzem świata juniorów. Jaimon Lidsey także o tym marzył, a teraz, gdy one się spełniły, to nie powinno mu w żaden sposób przeszkodzić, a wręcz uskrzydlić na decydujące mecze sezonu w PGE Ekstralidze.
Zobacz także: Kontuzja Nielsa Kristiana Iversena
Zobacz także: Jaimon Lidsey spełnienie marzeń okupił wyrzeczeniami