Żużel. Spartanie Wrocław nowym punktem na mapie amatorskiego żużla. Piotr Potoczny: Celem jazda na Olimpijskim [WYWIAD]

Materiały prasowe / Spartanie Wrocław
Materiały prasowe / Spartanie Wrocław

Żużel amatorski w Polsce w dalszym ciągu przeżywa rozkwit. Chętnych do spróbowania swoich sił w tej odmianie speedwaya nie brakuje. Od niedawna na polskich torach oglądać można przedstawicieli nowego stowarzyszenia - AKŻ Spartanie Wrocław.

Wciąż przybywa chętnych do amatorskiego uprawiania żużla. To sprawiło, że na mapie pojawił się nowy ośrodek zrzeszający pasjonatów. Startowali już w pierwszych zawodach, snują także ambitne plany na przyszłość.

Mateusz Kozanecki (WP SportoweFakty): W jakich okolicznościach powstali Spartanie?

Piotr Potoczny (żużlowiec-amator, AKŻ Spartanie Wrocław): We Wrocławiu, mieście o silnych żużlowych tradycjach, nigdy nie brakowało chętnych do jazdy. Można powiedzieć, że do zawiązania klubu doszło dzięki spotkaniu starszych, bardziej doświadczonych amatorów i pełnych energii do działania nowicjuszy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Dobrucki chciał, żeby przepis U24 dotyczył tylko Polaków. Tłumaczy, dlaczego dołączono obcokrajowców

Jaki cel przyświecał wam na samym początku?

Wszystko obracało się początkowo wokół prób na amatorskich torach. Tam zawiązały się znajomości i powstały pierwsze pomysły, włącznie z ideą startów na legendarnym Stadionie Olimpijskim.

Ilu zawodników obecnie liczą Spartanie?

Sześciu. Z bardziej doświadczonych są to Fabian Stawiński i Wojciech Marciniak, natomiast nieco młodsi to Szymon Bestecki, Dawid Wasylkowski, Tomasz Potoczny i Piotr Potoczny, czyli ja.

Początki były trudne?

Wielu z nas zaczynało na małych torach amatorskich. Początki zawsze są ciężkie. Pomijając sam sprzęt, żużel to wymagający sport. Wymaga techniki, kondycji, motoryki, a każdy najmniejszy błąd kończy się często spotkaniem z nawierzchnią.

W jaki sposób wyglądała wasza żużlowa nauka jazdy?

Dzięki radom bardziej doświadczonych kolegów coraz lepiej radzimy sobie ze sprzętem, a on potrafi być kapryśny. Pierwsze treningi na większych obiektach od razu wyglądały dobrze.

Jesteście także mocno aktywni w mediach społecznościowych.

Mamy profile klubowe na Facebooku i Instagramie. Na jednym z ostatnich treningów udało się nawet nakręcić film z drona. Co ważne, zawsze panuje bardzo dobra atmosfera i gdy zawodzi sprzęt pomagamy sobie wzajemnie. Chodzi o maksymalne wykorzystanie czasu jazdy i czerpanie z tego jak największej przyjemności.

Póki co trenujecie poza Wrocławiem. Jakie tory udało się wam zaliczyć?

Dzięki znajomościom starszych kolegów AKŻ trenuje na większości znanych i cenionych wśród amatorów obiektach - np. w Lginiu, Międzyrzeczu, Dalabuszkach czy Rawiczu. Treningi odbywają się we współpracy z właścicielami obiektów, którym przy tej okazji chcielibyśmy podziękować.

W tym roku zaliczyliśmy także treningi na ligowych obiektach, choćby w Gnieźnie, Grudziądzu, Lesznie czy Ostrowie. Z zagranicznych torów gościł nas czeski Liberec.

Kiedy Spartanie wyjadą na Olimpijskim?

Na razie nie możemy się szerzej wypowiadać. Oczywiście, wszyscy o tym marzymy jako klub z Wrocławia. Zanim jednak do tego dojdzie będziemy trenować na okolicznych obiektach, których przecież nie brakuje.

Jak poradziliście sobie w trudnym, pandemicznym sezonie?

Ten rok, z oczywistych względów, jest wyjątkowy. Staramy się jednak odjechać jak najwięcej treningów i zawodów amatorskich. Każda możliwość jazdy jest dla nas okazją do coraz głębszej integracji, zaczynają się zgłaszać także nowe osoby.

Mamy już całą oprawę klubową - koszulki, klubową stronę. Może w przyszłości zadbamy o busa i jednakowe kevlary. Uczestniczymy w wydarzeniach promujących i akcjach charytatywnych. Wspieramy schroniska. To dopiero początek, wszystko przed nami. Późną jesienią lub zimą chcemy potrenować we Francji.

Może pan zdradzić jaki jest najważniejszy cel klubu?

Na pewno starty na Stadionie Olimpijskim.

Czytaj także:
- We Francji zakończyli sezon ligowy. Lamothe-Landerron górą u siebie
- Finał MEP. Polska najlepsza w Terenzano. Niepokonany Jamróg

Komentarze (0)