- Wypadek wyglądał wręcz dramatycznie. Na obecną chwilę, czyli tuż po zawodach wiemy, że Adrian Gomólski nie ma żadnego krwiaka w głowie. Jest podejrzenie złamania w obrębie stawu skokowego prawego i być może również prawej dłoni. Resztę wyjaśnią szczegółowe badania lekarskie w szpitalu. Zawodnik był przytomny, pamiętał jak doszło do całego zdarzenia. Konsekwencje takich upadków bywają różne, także trudno na obecną chwilę powiedzieć jak długa przerwa w startach czeka zawodnika - poinformował Adam Stangret, lekarz niedzielnych zawodów.
Przypomnijmy, że do upadku Adriana Gomólskiego doszło w gonitwie siódmej. Gnieźnianin wspólnie z Danielem Nermarkiem jechał po pewne zwycięstwo 5:1 dla gospodarzy. Gomólski na trzecim okrążeniu trzymał się krawężnika i w pewnym momencie już na wyjściu z wirażu podniosło jego przednie koło. W efekcie czego z dużym impetem uderzył w bandę okalającą tor.