Janusz Stachyra (trener Lazura): Upadek Adriana Gomólskiego to był jego szkolny błąd na prowadzeniu. To się zdarza w ferworze walki. Tor był normalny, bez żadnych dziur. W nieodpowiednim miejscu znalazł się Daniel Nermark, który później odczuwał skutki upadku. Nie chciał jechać jako "Z/Z" za Karola Ząbika ani jako rezerwa taktyczna. Rzeszowianie mimo naszego osłabienia męczyli się tak jak na wszystkich wyjazdach. Próbowaliśmy ściągnąć na to spotkanie Simona Steada, jednak ten zawodnik nie odbierał telefonów.
Robert Miśkowiak (zawodnik Lazura): Ten mecz był do wygrania. Wszyscy doskonale widzą, że pech nas nie opuszcza. Adrian doskonale się spisywał i pewnie by tak jechał do końca zawodów. Mamy pecha przez cały sezon. Nie wiem, może trzeba zmienić przydomek "Czarne Diabły", bo to chyba nam szczęścia nie przynosi. Jeżeli chodzi o moją postawę, to nie jestem do końca zadowolony. Przez całe zawody musiałem odpowiednio wyregulować swój sprzęt pod tor, który był całkiem inny niż podczas poprzednich imprez. Tor był twardy i trzeba było wygrywać starty i szybko uciekać do przodu.
Dariusz Śledź (trener Marmy): Do pechowego biegu siódmego gospodarze dzielnie stawiali opór i tego należy im pogratulować. Na pewno wypadek Adriana Gomólskiego i jego brak w drugiej części zawodów wprowadził pewne zamieszanie w ich szeregach. My wykorzystaliśmy tę lukę i wywozimy z Ostrowa trzy punkty. W drugiej części meczu moi podopieczni lepiej dopasowali się do warunków panujących na ostrowskim torze, co było widać w konfrontacjach z Danielem Nermarkiem czy Robertem Miśkowiakiem.
Paweł Miesiąc (zawodnik Marmy): Nie ma się co zbytnio satysfakcjonować z wygranej, bo wiadomo że zespół z Ostrowa do meczu przystępował osłabiony. Do tego jeszcze w trakcie zawodów zdarzył się nieszczęśliwy upadek Adriana Gomólskiego. Jeśli chodzi o mój występ, to dopasowałem się dopiero na mój czwarty bieg. To było jednak trochę za późno.
Dawid Lampart (zawodnik Marmy): Przyjechaliśmy powalczyć przynajmniej o punkt bonusowy. Udało nam się jednak odnieść zwycięstwo, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Z mojej strony mogło być jeszcze lepiej, ale 11 punktów z bonusami to nie jest zły wynik. W jednym z biegów Daniel Nermark powiózł mnie w bandę, nie zachował się zbyt dobrze. Może w przyszłości taka jazda mu się nie opłaci i przekona się na własnej skórze jak to jest być wiezionym w płot.