Żużel. Kacper Woryna: Nie odchodzę dla pieniędzy. Prezes Mrozek mnie nie zatrzymywał [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna

- Tym razem musiałem odłożyć sentymenty na bok. Nie mogłem zostać w pierwszej lidze z ROW-em. Prezes Mrozek też to czuł. Można powiedzieć, że to była nasza wspólna decyzja - mówi nam Kacper Woryna, nowy żużlowiec Eltrox Włókniarza Częstochowa.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Dlaczego Eltrox Włókniarz Częstochowa?[/b]

Kacper Woryna, nowy zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa: No jak to dlaczego? Bo dali największe pieniądze! (śmiech).

I taki początek rozmowy to ja rozumiem.

Oczywiście, niech pan napisze i wyraźnie podkreśli, że to był tylko żart dla rozładowania atmosfery. Teraz już tak na poważnie. W dużej mierze zdecydowało to, że z prezesem Michałem Świącikiem znamy się nie od dziś. Zapamiętałem sobie, że po 2017 roku był bardzo konsekwentny i za każdym razem składał mi ofertę. Pomyślałem, że o coś mu chyba chodzi, że naprawdę chce mnie w zespole. Ja finalnie pozostawałem zawodnikiem Rybnika, ale on co sezon ponawiał temat. Można powiedzieć, że w końcu dopiął swego. Poza tym słyszałem wiele dobrego o Włókniarzu.

Od kogo?

A widzi pan, tak się składa, że mam przyjaciela juniora w częstochowskim klubie. Chwalił sobie Włókniarz. Uznałem, że Częstochowa to dobry kierunek w przypadku pierwszej przeprowadzki w życiu. Spore znaczenie miała dla mnie też odległość od domu. Chcę mieć poczucie, że Rybnik jest blisko.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużel

Ani słowa o częstochowskim torze?

Rzeczywiście, to również miało duże znaczenie, bo czuję się tam naprawdę dobrze. Wspomnienia z obiektu Włókniarza są znakomite. Powiedziałbym, że jedne z najlepszych.

Dla niektórych odejście z Rybnika było czymś oczywistym. Mieliśmy pełno głosów, że powinien był pan zrobić to już dawno. A jakie myśli były w pana głowie?

To jest dobre pytanie. Wcale nie było mi łatwo. Już w przeszłości decydowałem się na pozostanie. Robiłem tak, gdy drużyna spadała. Rysowałem wtedy tabelkę, spisywałem plusy i minusy i zawsze wychodziło mi, że lepszy będzie Rybnik. Gdyby nie ten sezon w PGE Ekstralidze, to pewnie trudniej byłoby mi podjąć taką decyzję. Doskonale jednak wiem, w jakim punkcie kariery się znajduję i czego potrzebuję do rozwoju. Niestety, dla kibiców i Rybnika to nie komponowało się z pozostaniem w ROW-ie na kolejny rok.

Czy czuje pan, że przegrałby jako sportowiec, gdyby został w Rybniku jeszcze na rok?

To jest bardziej pytanie o moją ambicję. Jeśli ją mam i chcę coś osiągnąć, to niestety, ale muszę odłożyć sentymenty na bok. Nie przychodzi mi to łatwo, ale tak trzeba. Marzyła mi się jazda w Rybniku przez całą karierę i mam wrażenie, że to było widać.

Niektórzy mówią, że aż za bardzo.

Tym niektórym łatwo tak mówić, kiedy stoją z boku. Ja już jednak taki jestem. Zaczęliśmy rozmowę od żartu na temat pieniędzy, to teraz coś powiem w tej kwestii. Kiedy zostawałem w ROW-ie, to odkładałem ten temat. Owszem, wydawało mi się również, że to będzie najlepsze dla mojego rozwoju, natomiast wiadomo, że większe pieniądze leżą na torach ekstraligowych. Przez ostatnie lata poznałem smak pierwszej ligi i PGE Ekstraligi. Mam porównanie i wiem, co muszę zrobić. Jazda w PGE Ekstralidze jest mi potrzebna, żebym osiągnął w życiu to, czego chcę.

Co pisali do pana kibice ROW-u, kiedy dowiedzieli się, że Woryna odchodzi?

Może to pana zdziwi, ale byłem pozytywnie zaskoczony. Nie było ani jednego negatywnego komentarza. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Wszyscy okazali mi zrozumienie.

Jak pan myśli, dlaczego?

Wydaje mi się, że zdążyli mnie poznać. Wiedzą, że nie odchodzę za kasą. Tak naprawdę zawsze byłem wobec nich szczery i teraz też jestem. Muszę walczyć o swoje. Poza tym trzeba spojrzeć szerzej. To może być korzyść w dwie strony. Kiedy Rybnik wróci do PGE Ekstraligi, to może będę lepszym zawodnikiem. Oczywiście, nie wiem, co będzie za rok, dwa, trzy, ale wiem, że oferta z ROW-u zostanie potraktowana przeze mnie szczególnie.

Jak zareagował prezes Krzysztof Mrozek i co zrobił, żeby pana zatrzymać?

W sumie to była nasza wspólna decyzja. On dobrze wiedział, że muszę iść do przodu, że nie mogę zostać z ROW-em w pierwszej lidze. Nie było wymyślania zachęt, ale raczej pełne zrozumienie. Sam stwierdził, że chyba nie mogę teraz robić kroku w tył. Na koniec powiedzieliśmy sobie, że to będzie najlepsze dla nas obu i jeszcze na tym skorzystamy. Oby tak było.

Czy po ostatnim sezonie w PGE Ekstralidze ma pan wnioski, że trzeba coś radykalnie zmienić w przygotowaniach fizycznych i sprzętowych?

Jeśli chodzi o sprzęt, to czeka mnie kolejny rok inwestycji. Wierzę, że od początku sezonu uda mi się poukładać i dogadać z silnikami.

Czy w rozmowach z Eltrox Włókniarzem zastrzegł pan sobie, że kontrakt na wiosnę nie może być renegocjowany?

Nie wiem, czy ktokolwiek tak robił. Wydaje mi się, że rozsądne jest ustalenie stawek covidowych i niecovidowych. Podam panu przykład. W Szwecji działacze zrobili tak, że płacą nam normalnie, jeśli kibice wejdą na stadiony, a w przeciwnym razie będą cięcia. Myślę, że to nie byłoby głupie również w Polsce, ale na razie staram się myśleć pozytywnie.

Kolejny rok z ograniczoną możliwością jazdy w ligach zagranicznych byłby dla pana problemem?

Jeśli spojrzymy na moje tegoroczne wyniki, to raczej nie działało to na moją korzyść. Jestem zwolennikiem dużej liczby meczów. Limity lig mnie nie cieszą, choć poza Szwecją nie miałem żadnych szalonych planów. W grę wchodził tylko jakiś okazyjny kontrakt w Danii. Anglii w ogóle nie brałbym pod uwagę, choć w 2018 roku to pomogło mi w zrobieniu wyniku. Może i byłem zmęczony, ale nie narzekałem, bo punkty się zgadzały, a ja czułem się pewnie na motocyklu. Jazda mi zatem służy.

A cele na sezon 2021?

Na pewno chciałbym wrócić do cyklu SEC i powalczyć tam o pierwsze miejsce. Nad resztą się głębiej nie zastanawiałem, ale na pewno muszę poprawić średnią biegopunktową w PGE Ekstralidze, bo w tym roku drastycznie spadłem. Stać mnie na wiele więcej i zrobię wszystko, żeby to pokazać. Poza tym celem nadrzędnym jest zakończenie ścigania bez kontuzji. Teraz mi się udało i za rok życzyłbym sobie aby było tak samo.

Zobacz także:
Dominik Kubera mówi, dlaczego musiał odejść z Leszna
Bartosz Zmarzlik: Na motorze siedzę od urodzenia

Źródło artykułu: