Żużel. Transfery. Betard Sparta miała na celowniku trzy gwiazdy. Łaguta spadł im jak z nieba

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Artiom Łaguta żegna się z kibicami z Grudziądza
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Artiom Łaguta żegna się z kibicami z Grudziądza

Betard Sparta chciała Artioma Łaguta już w zeszłym roku, ale wtedy klub i zawodnik nie usiedli nawet do rozmów o pieniądzach. Teraz było inaczej. Pierwszy krok wykonał Rosjanin, a działacze szybko zamknęli negocjacje.

Wrocławianie nie chcieli stać w miejscu, więc już od dłuższego czasu szukali trzeciej armaty, która będzie wsparciem dla Macieja Janowskiego i Taia Woffindena. Oczywiście, Artiom Łaguta nie był jedyną opcją, ale lista życzeń była wyjątkowo krótka. Betard Sparta myślała jeszcze o Bartoszu Zmarzliku i Emilu Sajfutdinowie, ale w obu przypadkach nie robiła sobie wielkich nadziei. Odejście dwukrotnego mistrza świata z Gorzowa byłoby dla Stali katastrofą, a lizanie ran po takiej stracie mogłoby trwać długie lata. Prezes Marek Grzyb doskonale o tym wiedział i od początku stawał na głowie, żeby Zmarzlik nie miał ochoty na zmianę otoczenia. W przypadku Sajfutdinowa temat był równie trudny, a może jeszcze trudniejszy, bo Rosjanin miał ważny kontrakt z Fogo Unią Leszno.

Jedyną opcją dla Betard Sparty stał się w zasadzie Artiom Łaguta. Wrocławianie rozmawiali już z nim przed sezonem 2020, ale wtedy nawet nie usiedli do rozmów o pieniądzach. Łaguta szybko dał znać, że zostaje w Grudziądzu. Później zawiódł się jednak na działaczach, którzy obcięli jego kontrakt. Poza tym MrGarden GKM znowu nie wjechał do play-off. Rosjanin uznał, że ma dość i odchodzi.

Co ciekawe, to Łaguta zainicjował rozmowy z Betard Spartą. Rosjanin sam zadzwonił do działaczy i dał znać, że jest poważnie zainteresowany transferem. Wrocławianie nie zwlekali, bo takie okazje na rynku nie trafiają się zbyt często. Negocjacje przebiegły w ekspresowym tempie.

Betard Sparta wykonała w okresie transferowym zaledwie jeden ruch, ale bardzo mocno podniosła jakość drużyny. Wrocławianie chcieli zrobić jeszcze więcej, ale nie znowu nie udało się przekonać do przeprowadzki Mateusza Cierniaka. Poza tym plany działaczy skomplikował także przepis o zawodniku do 24 roku życia. Gdyby nowe regulacje nie weszły w życie, to we Wrocławiu nadal startowałby Max Fricke. Sparta nie chciała się z nim rozstawać. Australijczyk musiał jednak zrobić miejsce dla Daniela Bewley'a. We Wrocławiu żałują, bo z Frickiem byłaby bardziej kompletna. Kibice nie mają jednak powodów do narzekań, bo z Łagutą ich drużyna będzie jednym z głównych kandydatów do złota.

Zobacz także:
Ostrovia ma kolejnego zawodnika
Żupiński idzie do PGE Ekstraligi

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Komentarze (14)
Rychubyd
11.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Fricke musiał odejść. Nie mógł skład wyglądać tak: 1. Woffinden 2.Fricke 3. Janowski (PL) 4. Czugunow (U24, PL) 5. A. Łaguta, 6. Liszka, 7. Curzytek, 8. Bewley (U2 Czytaj całość
avatar
marianSG
10.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Tomek z Bamy: Hynek wysłał CV do Bamy.... już? 
avatar
gorzowianin z Mazowsza
10.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@ felek bez szelek. Tak, Artiom załatwiając przejście swoje do Wrocławia martwił się szczególnie co będzie z jego GKM, myślał ile we Wrocławiu więcej zarobi. 
avatar
felek_bez_szelek
9.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ciekawe czy najpierw dal znac gkm czy najpier zadzwonil do wrocka...bo to zmienia postac rzeczy.... 
avatar
andystal
9.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda że nie zakontraktowali Cierniaka- bolało by jeszcze bardziej :)