- Szukamy nowych rozwiązań. Kiedy awansowaliśmy do PGE Ekstraligi, to też nie wybieraliśmy oczywistych kierunków. Wtedy trafił do nas Mikkel Michelsen, który stał się jednym z liderów drużyny - mówi nam o transferze Marka Kariona prezes Jakub Kępa.
Dla młodego Rosjanina Motor nie jest pierwszym polskim klubem. Przez ostatnie trzy sezony Karion był związany kontraktem z Arged Malesa TŻ Ostrovią. Przychodził jako wielki talent, ale słuch po nim szybko zaginął. W okresie transferowym mocno interesował się nim także eWinner Apator Toruń, ale żużlowiec wybrał ostatecznie ofertę z Lublina, bo na taki ruch działaczy mocno namawiał Grigorij Łaguta.
- "Grisza" wypowiada się o nim bardzo pozytywnie, a w przeszłości udowadniał, że ma nosa. Skoro powiedział, że warto podpisać ten kontrakt, bo możemy wiele zyskać, to postanowiliśmy spróbować. Nie mylił się co do Siergieja Łogaczowa, więc oby teraz było podobnie. "Grisza" widzi więcej od nas, bo startuje czasami w lidze rosyjskiej, gdzie Mark notował naprawdę dobre występy - tłumaczy Kępa.
Prezes Motoru mówi, że klub ma konkretny plan na Kariona, a 20 -latek będzie dobrze przygotowany do sezonu. - Mark zakupił sprzęt właśnie od "Griszy", więc niczego mu nie zabraknie. Po nowym roku przeprowadzi się do Lublina i stąd będzie podróżować na mecze do Rosji. Z pewnością pojedzie z naszą drużyną na obozy. Jeśli odbędą się sparingi, to weźmie w nich udział i będzie mógł się pokazać już przed startem ligi. Otwarty pozostaje także temat jego występów w klubach drugoligowych. Poza tym w czasie meczów dzieją się różne rzeczy. Może dostanie szansę nawet w PGE Ekstralidze. Na pewno będzie z zespołem w parkingu - podsumowuje Kępa.
Zobacz także:
Łaguta: Dzwoniło do mnie osiem klubów
Gollob wygrał z koronawirusem
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy