Żużel. Artiom Łaguta: Dzwoniło do mnie osiem klubów

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

- Zawsze chciałem jeździć w drużynie, która ściga się o najwyższe cele. To młody, ambitny, bardzo dobry zespół - mówi o Betard Sparcie Wrocław Artiom Łaguta. Zawodnik opowiedział o kulisach swojego transferu w rozmowie na żywo z WP SportoweFakty.

Reprezentant Rosji nie ukrywał, że jeszcze w trakcie znakomitego sezonu otrzymywał oferty by zmienić barwy na 2021 rok ze wszystkich klubów PGE Ekstraligi. - Zadzwoniło do mnie i do mojego menedżera osiem klubów. Wszystkie startujące w PGE Ekstralidze nie licząc ROW-u Rybnik - mówił Artiom Łaguta. Tym ósmym klubem był przyszłoroczny beniaminek eWinner Apator Toruń.

Wybór drugiego najlepszego zawodnika sezonu 2020 padł na Betard Spartę Wrocław. - Chciałbym jeździć w lepszej drużynie, w której mogę się czegoś jeszcze od innych nauczyć - stwierdził 30-letni zawodnik. - Nie mam problemu z tym, że Maciej Janowski  czy Tai Woffinden będą lepsi ode mnie. W Grudziądzu to na mnie zawsze była presja, że muszę wygrywać 15. bieg - przyznał.

Kolejnym atutem przy wyborze Wrocławia miał być tamtejszy tor. - Bardzo lubię tam jeździć. Jest bardzo szeroki i po prostu mi pasuje - oznajmił młodszy z braci Łagutów. Stwierdził także, że przyglądał się drużynie WTS-u już w tym sezonie i był pod wrażeniem współpracy zawodników. - Oglądałem biegi wrocławian i zwróciłem uwagę, że oni zawsze jeżdżą parą. Nawet gdy jadą na 3:3 skupiają się na wspólnej jeździe bardziej niż na wyprzedzaniu siebie - opowiadał zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Łaguta unikał odpowiedzi na pytania o kwoty stojące za transferem. Pytany o to czy prawdą jest, ze we Wrocławiu ma w przyszłym roku zarobić 2 miliony złotych nie potwierdził i nie zaprzeczył. Cały odcinek z Artiomem Łagutą można zobaczyć TUTAJ.

Nie jest jednak tajemnicą, że głównym powodem odejścia z MrGarden GKM-u Grudziądz był brak jazdy w fazie play-off. Klub wielokrotnie zapowiadał aspiracje na awans do pierwszej czwórki, ale od czasu awansu do Ekstraligi w 2014 roku najlepszą lokatą były piąte miejsca zdobyte w 2016 i 2019 roku. Zawodnik pokroju Łaguty może zarobić nawet dodatkowe 300 tysięcy złotych na dodatkowych czterech spotkaniach o medale.

- Przez sześć lat starałem się najlepiej jak mogłem. Byłem zadowolony z klubu, działaczy, trenerów i kolegów z zespołu, ale chciałbym jeździć w play-offach. Nie brałem w nich udziału od 2014 roku z Unią Tarnów - wspominał zawodnik.

Pytany o przyczyny takiej niemocy grudziądzkiego klubu Łaguta nie był w stanie podać konkretnej przyczyny. - Wszyscy na pewno się mocno staraliśmy ze mną na czele - mówi.

Przyznał także, że problemem w minionym sezonie była nawierzchnia przy Hallera 4. - Przez cały sezon ciężko było nam ułożyć ten tor. Dlatego w niektórych meczach w ogóle nie był naszym atutem. Miałem problemy z dopasowaniem się. Moje nowe silniki były za mocne, musiałem sięgnąć po jednostkę sprzed dwóch lat żeby dopasować motor do grudziądzkiego toru - opowiadał Łaguta.

Zawodnik odniósł się także do słów Nickiego Pedersena, który pod nieobecność Rosjanina ogłosił się teraz nowym liderem GKM-u i zapowiedział, że będzie dbał o dobre relacje w zespole ze wszystkimi, a szczególnie Przemysławem Pawlickim i Krzysztofem Kasprzakiem.

- Jemu ten tor w Grudziądzu pasuje, więc będzie dobrze jeździł. Ale czy będzie zawodnikiem zespołowym? Jeździłem z nim po raz pierwszy w życiu w tym roku i jakoś nie widziałem, żeby komukolwiek pomagał - skwitował.

30-latek odniósł się także do wpisu Gleba Czugunowa, który na twitterze zażartował z zawodników udających, że nie chcą zmieniać licencji na polską, by poprawić sobie sytuacje na rynku transferowym. Część komentatorów zwracała wówczas uwagę, że wpis mógł odnosić się bezpośrednio do Artioma Łaguty, który będzie klubowym kolegą Czugunowa.

- Nie wiem, co napisał Gleb, bo nie mam Twittera, ale nie odbieram tego jako atak na siebie. Jak się z nim spotkam, to zapytam go o co mu chodziło. Miedzy mną a prezesem Rusko nigdy nie było tematu, że miałbym startować z polską licencją - zapewnił Łaguta.

Młodszy z braci wyznał także, że to nie pierwszy raz, kiedy był przymierzany do składu Betard Sparty Wrocław.

- W 2007 roku jeździłem swój pierwszy sezon w lidze rosyjskiej. Wrocław zadzwonił do mojego mechanika. Podpisaliśmy kontrakt na 2008 rok, ale ostatecznie klub zrezygnował bo wzięli za mnie Filipa Siterę. Może już wtedy mógłbym tam jeździć, a kiedy teraz zadzwonili, to poczułem, że skoro tak miało być wtedy, to może warto zrobić to teraz - przyznał zawodnik.

Zobacz także:
Martin Vaculik: Nie chciałem odchodzić z Gorzowa. Mam do Stali duży sentyment
Unia z Doyle'em nie do zatrzymania?

Źródło artykułu: