Odwrócić złą kartę - Lazur po rundzie zasadniczej

Olbrzymi pech, czarny sezon - tak w skrócie można podsumować rundę zasadniczą w wykonaniu Lazura Ostrów. Zespół, który przed sezonem był upatrywany w roli kandydata do walki o drugie miejsce, znalazł się na samym końcu pierwszoligowej tabeli.

W tym artykule dowiesz się o:

Chris Harris, Adrian Gomólski, Karol Ząbik, Robert Miśkowiak, Daniel Nermark, Nicolai Klindt, Patryk Pawlaszczyk, Daniel King - ten skład na "papierze" zimą, kiedy działacze Klubu Motorowego Ostrów budowali zespół prezentował się solidnie. Niestety w praktyce okazało się zupełnie inaczej. Ostrowska drużyna wygrała zaledwie 3 spotkania (wszystkie u siebie) i doznała aż 11 porażek. Skąd wzięła się tak fatalna sytuacja, w jakiej znalazł się ostrowski żużel?

Poszczególni zawodnicy w trakcie całej rundy jechali poniżej tego, czego od nich oczekiwano. Pretensji nie można mieć tylko do prezentujących równą dyspozycję Nermarka i Miśkowiaka. Drugim ważnym czynnikiem była, można to już nazwać śmiało, plaga kontuzji w drużynie Lazura. Wszystko rozpoczęło się jeszcze przed startem rozgrywek, kiedy na treningu motocrossowym urazu nabawił się Patryk Pawlaszczyk. Ten zawodnik zdążył wrócić do zespołu na 2. kolejkę, ale już kilka tygodni później na treningu w Ostrowie zanotował upadek, który ponownie wyeliminował go ze startów. Po powrocie na tor 21-latek z Rybnika nawet w biegach młodzieżowych odstaje od swoich rywali. Przed sezonem typowano go wspólnie z Nicolaiem Klindtem do najlepszej pary juniorów I ligi.

Problemy zdrowotne w rundzie rewanżowej dotknęły lidera Lazura, Daniela Nermarka. Szwed musiał opuścić kilka ważnych spotkań ostrowskiej drużyny. U tego żużlowca śladu po odniesionej kontuzji jednak nie widać i prezentuje na torze skuteczną jazdę. 32-latek w trudnych momentach jest z zespołem z Ostrowa.

Prawdziwy "szpital" w Lazurze nastał w ostatnich kilkunastu dniach. Najpierw podczas finału IMP w Toruniu upadek z konsekwencjami zdrowotnymi zanotował Karol Ząbik. Torunianin aktualnie przebywa w domu, ale trudno powiedzieć czy jego stan zdrowia pozwoli mu wspomóc drużynę w najważniejszych meczach sezonu. Kilka dni później upadek na Wyspach Brytyjskich zanotował Daniel King. Młody Anglik ma problemy z żebrem i przebywa jeszcze w szpitalu, jego przerwa w startach ma potrwać około 3-4 tygodni. Podobny rozbrat z żużlem, jeśli nie dłuższy, czeka Adriana Gomólskiego. To kolejny pechowiec i miejmy nadzieję ostatni tegorocznego sezonu w zespole Lazura. Czy wymieniona trójka jeźdźców będzie w pełni zdrowa, aby wspomóc Lazura w dwumeczu o otrzymanie z GTŻ-em Grudziądz? Do 30 sierpnia, kiedy odbędzie się pierwsze spotkanie pozostało jeszcze kilka tygodni. Jak mówi powiedzenie: "Czas leczy rany".

- Na razie chłopacy muszą się wykurować. Są mocno zbici i atakowani przez wszystkich. Nie wiemy jak u nich jest z presją i psychiką. Ja sam korzystałem z porad psychologa przez 9 lat i potrafiłem się podnosić. Efekty tego jednak nie przychodzą po miesiącu, potrzeba na to czasu, aby psycholog dotarł do zawodnika. Nie składamy broni. Przychodząc do Ostrowa nie mówiłem, że będzie lekko. Nie przypuszczałem, że w jednym zespole może być tyle kontuzji - mówi trener Janusz Stachyra. Rzeszowianin w maju na tym stanowisku zastąpił Jana Grabowskiego. Jak widać, obu szkoleniowcom było pod górkę.

Jednym z zawodników, który chce uratować pierwszą ligę w Ostrowie jest Robert Miśkowiak. Rawiczanin w barwach Lazura chce być jak najlepiej przygotowany do starć z GTŻ-em. - Musimy odpowiednio potrenować na ostrowskim torze. Odpowiednio poserwisować sprzęt, by na te mecze o utrzymanie wszystko było przygotowane. Należałoby dosprzętowić juniorów, którzy widać, że tego potrzebują. Przede wszystkim musimy się wspólnie spotkać z pozostałymi zawodnikami porozmawiać, co jest źle - mówi "Misiek". - Chcemy te mecze wygrać przede wszystkim dla naszych kibiców i dla samych siebie - kończy żużlowiec Lazura.

Do słabszej formy zawodników i wielu kontuzji należy jeszcze dorzucić brak szczęścia. W dwóch meczach ostrowianie przegrali zaledwie jednym punktem, a ich losy rozstrzygały się w ostatnich gonitwach. Czy zła karta ostrowskiego klubu się odwróci? O tym przekonamy się za kilka tygodni.

Źródło artykułu: