Josh Grajczonek na polskich torach pojawił się w 2013 roku w barwach Victorii Piła. Później startował w zespołach z Krakowa, Rzeszowa, Łodzi, a od sezonu 2019 reprezentuje polonistów z Bydgoszczy. Miał też podpisany kontrakt w Ostrowie, ale w drużynie z Wielkopolski nie wystąpił w żadnym wyścigu.
Dziadkowie żużlowca to Polacy, którzy po II wojnie światowej dotarli do Australii. W 2012 roku Grajczonek złożył wniosek o przyznanie polskiego obywatelstwa, które otrzymał. To ułatwiło mu podróżowanie po Europie, ale przede wszystkim możliwość uzyskania krajowej licencji, co jest sporym atutem biorąc pod uwagę regulaminowe zapisy.
W 2019 roku Josh był jednym z liderów Abramczyk Polonii i pomógł ekipie awansować do eWinner 1. Ligi. Później ustalił warunki kontraktu na kolejny sezon i... nie pojawił się ani razu na torze.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Z powodu szerzącej się pandemii koronawirusa w marcu odwołano treningi i ligę. Nie wiadomo było, czy a jeśli tak, to kiedy ruszą zmagania. Pod wielkim znakiem zapytania stanęła również rywalizacja na Wyspach i zawodnik wrócił 21 marca do Australii, gdzie podjął pracę w kopalni złota. Zarabiał tam na tyle dobrze, że nie opłacało mu się przylatywać do Europy, kiedy taśma poszła w górę i odpuścił sezon.
Jak mówił nam w czerwcu Jerzy Kanclerz, właściciel bydgoskiego klubu, Grajczonek w I lidze mógł liczyć w niepewnym czasie na 1000 złotych za zdobyty punkt.
- Sytuacja związana z pandemią COVID-19 komplikowała się już od początku roku. W pierwszej połowie marca, kiedy odwołano pierwsze starty w Anglii, a w Polsce pierwsze ligowe kolejki, Josh postanowił wrócić na Antypody. Nie ukrywam, że trochę nas tym zaskoczył - mówi Michał Pietraszek, mechanik zawodnika.
Team żużlowca próbował znaleźć sponsorów, by uratować sezon. Niestety, bez skutku. - Dla każdego z nas brak pracy w sezonie oznaczał dziurę w zaplanowanych budżetach. Na szczęście praca w teamie Josha nie jest dla nas jedynym źródłem dochodów, więc sobie poradziliśmy. Próbowaliśmy poszukać pieniędzy w różnych firmach, ale bez efektu. Grajczonek uznał więc, że ewentualne starty tylko w naszej lidze nie będą opłacalne i wyjechał do Australii. Tym bardziej, że kontrakty w polskich klubach z powodu pandemii zostały ścięte - dodaje mechanik zawodnika Polonii.
Żużlowiec odpuścił zatem sezon 2020. Został na antypodach i zatrudnił się w kopalni złota. - Przyznam, że nie wiem, co dokładnie Josh tam robił. Z tego co podawały media podobno nieźle zarabiał i dlatego nie wrócił do Europy, kiedy w Polsce ruszyły ligowe rozgrywki - mówi Pietraszek.
W 2021 roku taka sytuacja na pewno się nie powtórzy i Grajczonek ma przyjechać do Polski. Będzie po kilku startach w zawodach i wielu treningach na torze, więc kibice bydgoskiej ekipy mogą być spokojni o formę jednego z liderów drużyny sprzed roku.
- Josh stracił ligowy sezon, ale bardzo dba o formę. Cały czas jeździ i trenuje. W Bydgoszczy zjawi się po wielu jazdach i będzie już u progu rozgrywek rozjeżdżony. W grudniu rozpoczniemy powoli przygotowywanie i kompletowanie sprzętu na ligę polską. Motocykle na starty w Anglii są już praktycznie przygotowane. Data przylotu Grajczonka do Polski nie jest jeszcze znana - relacjonuje nasz rozmówca.
Przed podpisaniem umowy z Australijczykiem z polskim paszportem Polonia pozyskała Grzegorza Zengotę i Adriana Gałę. Szykuje się zatem zacięta walka o dwa miejsca w składzie przewidziane dla rodzimych żużlowców.
- Josha interesuje wyłącznie miejsce w składzie, a nie oglądanie meczów z parkingu. Żaden sportowiec nie lubi przecież grzać ławy. Tak jak wspomniałem, przyjedzie do Bydgoszczy po wielu treningach i kilku startach. Pod względem fizycznym też będzie gotowy do ligowej rywalizacji, sprzęt będzie na niego czekał. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wygrać walkę o miejsce w składzie i regularnie jeździć w lidze - kończy Michał Pietraszek.
Z powodu opóźnienia sezonu przez pandemię koronawirusa nie tylko Grajczonek był zmuszony zarabiać poza torem. Nicolai Klindt, jedna z gwiazd eWinner 1. Ligi zatrudnił się w Tesco i rozwoził zakupy. Duńczyk z Arged Malesa TŻ Ostrovia miał jednak łatwiej od kolegi z toru bowiem na co dzień mieszka w Wielkiej Brytanii. Po zniesieniu obostrzeń przyjechał do Polski i odjechał cały sezon.
Zobacz również: Doyle, Łaguta a może Cierniak? Eksperci wybrali hit transferowy w PGE Ekstralidze
Zobacz również: Dudek był gotowy dać mu 100 tysięcy dolarów, żeby tylko wrócił. Teraz ważna zmiana czeka Zengotę