Żużel. To on sprowadził Taia Woffindena do Polski. Teraz stawia na Marcusa Birkemose

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marcus Birkemose
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marcus Birkemose

Moje Bermudy Stal Gorzów już w nowym sezonie PGE Ekstraligi może mieć dużo pożytku z debiutującego w najwyższej klasie rozgrywkowej Marcusa Birkemose. Tak uważa człowiek, który wypatrzył talent Taia Woffindena i sprowadził go do Polski.

Gdy w 2007 roku wówczas 17-letni Tai Woffinden pojawił się na pierwszych treningach w Częstochowie, Marian Maślanka, ówczesny prezes Włókniarza mówił, że ten chłopak to przyszły mistrz świata. Nie pomylił się, Woffinden ma na koncie już trzy tytuły, a przecież jeszcze wiele lat jazdy przed nim. Teraz Maślanka wskazuje na ogromne możliwości Marcusa Birkemose.

- U niego sfera emocjonalna musi zostać uporządkowana. To jest młody chłopak i łatwo to nie nastąpi, ale gdy go widziałem w akcji na torze, to muszę przyznać, że u niego jest bardzo duży potencjał. Szykuje się naprawdę kawał zawodnika - twierdzi były prezes klubu z Częstochowy, który lubi przypatrywać się młodym zagranicznym zawodnikom i wyławiać perełki.

Birkemose jest zakontraktowany w Moje Bermudy Stali Gorzów. Z racji obowiązku posiadania zawodnika do 24. roku życia, już w przyszłym sezonie może być bardzo potrzebny żółto-niebieskim. Posiadają oni co prawda w kadrze także Rafała Karczmarza, ale niewykluczone, że tę rywalizację szybko wygra młody, bo raptem 17-letni Duńczyk.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

- On jedzie bez kompleksów, bezkompromisowo. To wyjątkowy talent, bo póki co nie ma zahamowań. Słyszałem, że jest podobny do Nickiego Pedersena - zauważa Maślanka. - Dlatego nie wiem, czy Bartek Zmarzlik będzie chciał z nim jechać w parze, bo on może się zachować na torze nieodpowiedzialnie. Tutaj duża rola Stanisława Chomskiego, aby wszystko uporządkować - dodał.

Przy okazji przypomniał historię sprzed wielu lat, kiedy to do Częstochowy przyjechała młodzieżowa reprezentacja Danii, a w niej był Nicki Pedersen. Maślanka wspomina, że rozmawiał wtedy ze starszym bratem Nickiego, Ronni Pedersenem. - Mówił mi: "Marian, my nie możemy nad nim zapanować". Nicki wtedy wygrał jeden bieg, dwa razy wywiózł kolegę z pary, przewrócił się i był wykluczony. Tak zaczynał, gorąca głowa - opowiada.

Innym debiutującym w Ekstralidze zawodnikiem z Danii będzie starszy o pięć lat od Birkemose Jonas Jeppesen, który związał się umową z częstochowskim Włókniarzem. - Jestem bardzo ciekawy, jak sobie poradzi. Błysnął w jednym meczu na bardzo trudnym torze, dodatkowo jechał na Anlasach. Mam wrażenie, że on lubi tory trudne, natomiast w Ekstralidze nawierzchnie są teraz bardziej wymuskane, więc może być mu ciężej. Na pewno jest przygotowany do twardej, męskiej walki. Na tego typu zawodników mówię "zadzior", natomiast zdecydowanie będzie musiał poprawić starty. Dużo pracy przed nim - uważa Marian Maślanka.

- Podobnego typu zawodnikiem jest Andreas Lyager, ale widzieliśmy, jak się męczył bez dobrych startów. Dopiero teraz wszystko się u niego układa, a mimo wszystko jeszcze nie zdecydował się na Ekstraligę. On też jest jednak charakterny. Jeppesen jest podobny, z tej mąki będzie chleb, ale potrzeba czasu i bardzo dużo pracy. Myślę, że Piotr Świderski będzie musiał dużo uwagi poświęcić mu na treningach - stwierdził były szef Włókniarza.

Czy Birkemose lub Jeppesen okażą się objawieniami sezonu, jak w tym roku Jaimon Lidsey? Zdaniem Mariana Maślanki warto też przyjrzeć się innym zawodnikom. - Powinien się rozwinąć Daniel Bewley. Zobaczymy ile szans we Wrocławiu otrzyma, aby się wykazać, ale to też jest "talenciak" - przekonuje. - Myślę jeszcze o takich zawodnikach jak Leon Flint czy Drew Kemp, ale na razie to melodia przyszłości. Na nich jeszcze nie pora, przed nimi pierwsze szlify - podsumował ekspert.

Czytaj również:
-> Piotr Świderski: Jestem starszym panem po przejściach
-> Smektała i Kubera "spłacili się" Unii sukcesami

Źródło artykułu: