Żużel. Będzie problem z drugą ligą w telewizji? Prezesi chcą dostać pół miliona!

Jeszcze niedawno mecze 2. LŻ w telewizji były mrzonką. W sezonie 2020 rozgrywki te pokazywała Motowizja, co cieszyło się niezłym zainteresowaniem. Teraz stoi to pod znakiem zapytania. Prezesi chcą bowiem sporych pieniędzy od telewizji.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Patrick Hansen [n] i Kevin Woelbert [ż] WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Patrick Hansen [n] i Kevin Woelbert [ż]
- Wiem, że wszyscy chcieliby miliony złotych, ale nie zapominajmy, że to jest tylko druga liga, w której są zaledwie cztery polskie drużyny. W związku z tym oczekiwania działaczy, że z praw do pokazywania 2. LŻ uda się uzyskać 500 tysięcy czy nawet milion złotych są grubo przesadzone - uważa Piotr Szymański, przewodniczący GKSŻ.

Podczas wspólnych spotkań kluby deklarowały dalszą chęć współpracy z telewizją na podobnych zasadach, jak to miało miejsce do tej pory. - Teraz okazuje się, że jak telewizja nie zapłaci pieniędzy, to wcale nie jest mile widziana w 2. LŻ. Zniesmaczony jestem trochę takim podejściem. Co innego mówi się na forum, a co innego robi za plecami - dodaje Piotr Szymański.

Do tej pory kluby nie miały wpływów z tytułu praw do pokazywania rozgrywek 2. LŻ. - Mało tego, to PZM wraz ze sponsorem eWinnerem płacił za taką możliwość. Podobnie było na początku w pierwszej lidze. To nie jest tak, że od razu ma się produkt, za który ktoś chce płacić miliony. Budowaliśmy wcześnie razem z firmą Nice przez kilka lat markę pierwszej ligi i także płaciliśmy niemałe kwoty telewizji publicznej, żeby pokazywała żużel. Trzeba zainwestować w produkt, by za jakiś czas móc myśleć o wyciągnięciu z tego pieniędzy, a nie od razu domagać się milionów - zaznacza Szymański.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

- Większość klubów chciała, żeby telewizja była w 2. LŻ. Uważam, że obecność kamer telewizyjnych jest pozytywna dla budowania marki. Nie zapominajmy, że nie wiadomo, ilu widzów będzie mogło być na stadionach w przyszłym sezonie. Mecze w telewizji dawały możliwość dotarcia do szerszego grona odbiorców, którzy nie mogli przyjść na stadion. Nie wiemy, jakie będą obostrzenia w przyszłym sezonie - dodaje Piotr Szymański.

- Martwi mnie to, że w klubach nie ma marketingowego myślenia o przyszłości i o tym, że za jakiś czas faktycznie te pieniądze uda się z telewizji uzyskać. Najpierw trzeba zbudować markę i produkt. Tego nie da się zrobić przez jeden sezon obecności w telewizji. Osobiście dziwię się, że ktoś może nie chcieć telewizji. Ja dostrzegam w tym same korzyści. Uważam, że jak już coś z dobrym skutkiem ruszyło, to nie powinno się tego zaprzepaszczać - podkreśla przewodniczący GKSŻ.

To, że niektórym prezesom nie podoba się bezpłatna obecność kamer telewizyjnych, nie oznacza wcale, że nie będzie transmisji z meczów 2. LŻ. Większość bowiem jest za pokazywaniem tych rozgrywek w telewizji. Wcześniej już ustalono, że w piątki nie będzie transmisji z 2. LŻ. Będą tylko w soboty i niedzielę, ale tak by nie nakładały się godzinami z relacjami z wyższych lig eWinner 1. Ligi i PGE Ekstraligi.

- Kolizji godzin nie może być. To jest oczywiste. Ustaliliśmy podczas rozmów z klubami, że zrezygnujemy z meczów piątkowych i będziemy pokazywać tylko sobotnie i niedzielne spotkania. Wydawało mi się, że jest wszystko uzgodnione. Teraz dopiero dochodzą nas głosy, że jak telewizja nie płaci, to lepiej, żeby jej nie było - kończy Piotr Szymański.

Zobacz także: Rodzinny dramat nie przekreślił jego marzeń
Zobacz także: Legenda o kolejnym mistrzu świata z Danii

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy telewizja już powinna płacić za prawo do pokazywania 2. Ligi Żużlowej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×