Witold Skrzydlewski: Jestem nawet gotów stracić prawo jazdy, ale zawodnika dowiozę z lotniska na czas

Na pierwszym miejscu drużyna Orła Łódż zakończyła rozgrywki fazy zasadniczej drugiej ligi. W najbliższą niedzielę łodzianie rozpoczną rywalizację w rundzie play-off. Pierwszym rywalem łódzkiego klubu będzie Speedway Polonia Piła.

Do półfinałów tej fazy rozgrywek awansują zespoły, które wygrają swoje dwumecze oraz jedna drużyna, która spośród przegranych będzie miała najlepszy bilans. - Jak widać, na tym etapie nie ma już żartów. Teraz musimy pokazać, co jesteśmy warci. Regulamin jest bezwzględny. To, że wygraliśmy rundę zasadniczą, nie ma żadnego znaczenia. Trzeba pokonać Polonię, bo porażka może oznaczać wyeliminowanie z walki o pierwszą ligę - powiedział Witold Skrzydlewski dla Expressu Ilustrowanego.

Łodzianie spodziewają się w Pile ciężkiej przeprawy. Orzeł przystąpi do tego spotkania bez Freddiego Erikssona. - Niestety, w niedzielę w naszej drużynie zabraknie lidera Orła Freddie Erikssona. Szwed poinformował mnie, że nie jest jeszcze w pełni przygotowany do startów i nie chce osłabiać zespołu. Być może pomoże nam w rewanżowym spotkaniu w Łodzi. Liczymy, że wreszcie Zdenek Simota pojedzie na miarę swoich możliwości. W ostatnim meczu wyraźnie zawiódł. Później tłumaczył, że nie dopasował silników do stanu toru - poinformował prezes łódzkiego klubu.

Działacze Orła poprosili Główną Komisję Sportu Żużlowego o wyznaczenie obserwatora na ten pojedynek. - Wszystko wskazuje na to, że zaczęły się już przedmeczowe szachy. Działacze z Piły zmienili godzinę rozpoczęcia spotkania. Zamiast o 17 mecz rozpocznie się pół godziny wcześniej. Domyślam się, że chodziło o to, by na mecz nie zdążył Stanisław Burza, który w sobotę startuje w Anglii. W Polonii zapomnieli jednak, że mamy działacza z bardzo szybkim autem. Jestem nawet gotów stracić prawo jazdy, ale zawodnika dowiozę z lotniska na czas. Na wszelki wypadek wysłałem do GKSŻ pismo, aby ustanowili na tym meczu sędziego obserwatora. Będzie to nas dodatkowo kosztować, ale chcemy uniknąć różnych niespodzianek przygotowanych przez gospodarzy niedzielnego spotkania. Zabieramy także do Piły własnego lekarza - powiedział Skrzydlewski.

Źródło artykułu: