Żużel. Maciej Janowski o sezonie 2021, Sparcie z Łagutą, powrocie do kadry i relacjach z trenerem Cieślakiem [WYWIAD]

- Do tej pory ja i Tai Woffinden podchodziliśmy do meczu z myślą, że musimy zdobyć ponad 10 punktów. Teraz dołączył Artiom, który da nam większy spokój w głowach. A to sprzyja wynikom - mówi nam Maciej Janowski, zawodnik Betard Sparty Wrocław.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Maciej Janowski WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Mamy końcówkę stycznia, więc start sezonu coraz bliżej. Odlicza pan dni i przebiera już trochę nogami?

Maciej Janowski, zawodnik Betard Sparty Wrocław, reprezentant Polski: To w sumie ciekawa kwestia. Ostatnio zacząłem dostrzegać, że coś się u mnie pod tym względem zmienia.

To znaczy?

Wydaje mi się, że im jestem starszy, tym głód jazdy w zimie u mnie staje się wzmożony. Odczuwam to zwłaszcza, kiedy oglądam materiały z imprez, które już odjechałem. Przyznaję, że noga zaczyna mi wtedy lekko chodzić. Chciałoby się już pojeździć. Z drugiej strony jeszcze wytrzymam. Niech ten głód nadal narasta. Wytrzymam i z przyjemnością zaspokoję go w kwietniu.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Matej Zagar mówi o minusach wczesnego rozpoczęcia sezonu

Na jakim etapie są w tej chwili pana przygotowania do sezonu? Czy coś pan w nich zmieniał?

Mariusz Cieśliński czuwa nad tym, by moje treningi były coraz bardziej urozmaicone. Można powiedzieć, że robi wszystko, bym się nie nudził. Pojawiają się zatem różne nowinki, ale i tak najważniejsze jest to, by trenować ciężko. Uważam, że z roku na rok robię więcej i że przychodzi mi to łatwiej. To dobry prognostyk.

Sezon ma ruszyć już 3 kwietnia. Trwa dyskusja czy liga powinna ruszyć bez kibiców. Niektórzy mówią, że woleliby zaczekać, bo szybkie tempo rozgrywek im pasuje. Jak jest z panem?

Dla mnie idealny żużel to żużel z kibicami na trybunach. Może być szybko i intensywnie, ale równie dobrze może być planowo. To nie ma znaczenia. Grunt, żeby nic nie działo się kosztem obecności fanów. Różnica w moim przypadku jest ogromna. Pełne trybuny to wspaniała sprawa. W dużej mierze jeździmy przecież dla fanów. Tempo nie ma zatem znaczenia. Ich obecność już tak.

Jak poradzi pan sobie z ograniczeniem liczby lig? To będzie duży problem?

Żaden.

Dlaczego?

Ten problem mnie nie dotyczy, bo zrealizuję swój perfekcyjny kalendarz. Już wyjaśniam, o co chodzi. Kiedy zacząłem swoją przygodę z Grand Prix, to właśnie wtedy założyłem sobie schemat: dwie ligi i jazda w cyklu. To dla mnie wystarczająca dawka obowiązków. Po drodze nigdy nie szukałem czegoś więcej, bo byłem zadowolony. Obecny regulamin gwarantuje, że będę mógł nadal funkcjonować tak, jak lubię. Wiem, że trwa dyskusja o kolejnych ograniczeniach, ale nie chcę zabierać głosu w tej sprawie. Martwienie się na zapas nie jest w moim stylu. Jeśli będą nowe reguły, to zrobię wszystko, żeby się w nich odnaleźć.

Wraca pan po przerwie do reprezentacji Polski. Jak się panu żyło przez ostatni rok ze świadomością, że nie ma pana w kadrze?

To była dla mnie kompletnie nowa sytuacja, ale przyjąłem takie podejście, że nie będę się w to zagłębiać. Nie rozkładałem tematu na czynniki pierwsze. Nie chciałem go też w swojej głowie rozdmuchiwać, bo wychodziłem z założenia, że to mogłoby mi tylko przeszkodzić w robieniu wyniku. Gdybym myślał codziennie o tym, że nie ma mnie w kadrze, to moja głowa mogła ucierpieć. A miałem przecież swoje plany i cele, które chciałem zrealizować. Potraktowałem to jako rok przerwy i robiłem wszystko, by pokazać, że zasługuje na jazdę z orzełkiem na piersi. Taka była moja taktyka.

A jak wyglądała pana rozmowa z trenerem Rafałem Dobruckim o powrocie do kadry?

To była bardzo koleżeńska rozmowa. Trwała krótko, bo obaj byliśmy konkretni. Rafał powiedział, że chce mnie w kadrze. Ja od razu odpowiedziałem, że z przyjemnością wrócę i będę reprezentować barwy naszego kraju. Nie było mnie rok i wydaje mi się, że to wystarczająco dużo. Temat zamknęliśmy naprawdę szybko. Teraz czekamy tylko na dogadanie kilku kwestii formalnych.

A jest u pana jakaś refleksja dotycząca powodów nieobecności w kadrze? Czy coś zrobiłby pan dziś inaczej niż wtedy, żeby nie doszło do konfliktu ze związkiem?

Nie wracam do tego, ale moim zdaniem zabrakło komunikacji. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny. Może tak miało być.

Chciałby pan porozmawiać z trenerem Markiem Cieślakiem i zażegnać wasz konflikt?

Nie mam wątpliwości, że ten dzień nadejdzie. Jestem przekonany, że zobaczymy się z trenerem Cieślakiem i zamienimy kilka zdań na temat tamtych wydarzeń. Uważam, że cała ta sytuacja nie jest dobra dla żadnej ze stron. Myślę, że warto byłoby to pozamykać. Nie ma sensu psuć krwi i się na siebie wzajemnie obrażać. Najwyższy czas to rozwiązać.

Chciałbym również zapytać o Betard Spartę Wrocław. Drużyna w ostatnim okresie transferowym została przebudowana, bo dołączył do niej Artiom Łaguta. Jak ocenia pan ruchy zarządu?

Oceniać ich nie chcę, bo to nie moja rola, ale na pewno cieszę się, że Artiom będzie w naszym zespole. Przez ostatnie lata prezentował świetny poziom. To czołówka naszej ligi pod względem średnich biegopunktowych. Będzie wielkim wsparciem i liczę, że poczuje się we Wrocławiu jak w domu.

To zawodnik, którego wam brakowało, by bić się o najwyższe cele? Tai Woffinden wspominał, że do tej pory w każdym meczu ogromna presja spoczywała na nim i panu. Dodawał, że to na pewno nie pomagało, bo jechaliście z poczuciem, że obaj nie możecie popełnić błędu.

Coś w tym jest. Przed zawodami z Taiem mieliśmy świadomość, że z naszej strony potrzeba ponad 10 punktów, by drużyna zrobiła wynik. Teraz ciśnienie spadnie z naszych pleców. To nie jest jednak tak, że będziemy się wyręczać Artiomem. Nie o to w tym chodzi. Będziemy chcieli punktować jak najlepiej, ale z reguły jest tak, że większy spokój sprzyja bardziej okazałym wynikom. W związku z tym uważam, że obecność Artioma pomoże tej drużynie. Spokojna głowa jest w żużlu szalenie istotna.

Niedawno do pana teamu dołączył Rafał Haj. Czy zamierza kontynuować z nim współpracę?

Jasne, że tak. Nie planuję większych zmian w moim teamie. Rafał zostaje i mam nadzieję, że będzie ze mną jak najdłużej. Już teraz czuję, że pomógł mi w ustabilizowaniu formy. Wprowadził wiele świeżego powietrza i jestem mu za to wdzięczny.

Jakie są wasze wnioski z ostatniego cyklu Grand Prix? Zaczął pan świetnie. Niektórzy mówili, że Janowski może zostać mistrzem. Ostatecznie nie było nawet medalu.

Dla mnie ostatnia edycja Grand Prix była i tak sukcesem. Odjechałem wiele dobrych turniejów. Cztery rundy nie poszły tak, jakbym oczekiwał. W połowie zatem spełniłem własne oczekiwania. To dobra pozycja startowa. Nad resztą muszę pracować, żeby wyciągnąć więcej. Uważam, że będę piąć się w górę.

Ale w ostatnich czterech sezonach Grand Prix trzy raz był pan czwarty. To pana nie irytuje?

Nie podchodzę do tego w ten sposób. To nie w moim stylu. Kiedy mam poczucie, że dałem z siebie maksimum, to w mojej głowie wszystko gra. Nie zadręczam się tym. Szukam tego, czego mi brakowało i jestem przekonany, że prędzej czy później to znajdę. Każde z tych wydarzeń, o których pan mówi, traktuję jako sygnał do jeszcze cięższej pracy. Najważniejsze, żebym nie miał sobie nic do zarzucenia.

Zobacz także:
Piotr Protasiewicz: Moje marzenie się nie zmieniło
Ostatni taki mistrz Polski rodem z Torunia

Czy w sezonie 2021 Maciej Janowski zdobędzie medal Grand Prix?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×