Żużel. Jakub Jamróg powiedział wprost, po co przeszedł do Wybrzeża. Był zaskoczony przelewami przed terminem
W czwartkowy wieczór Jakub Jamróg odpowiadał na pytania podczas czatu z kibicami. Opowiedział o swoich planach i przyznał, że gdański klub reguluje zobowiązania jeszcze przed terminem.
Gdańszczanie liczą na to, że po latach posuchy w końcu klub znad morza włączy się na serio do walki o awans. - Nie jeżdżę tyle kilometrów od domu, by nie awansować. To był mój jeden z głównych argumentów i bardzo chcemy awansować. Podchodzimy do tego tematu na spokojnie, ale i profesjonalnie i ambitnie. Zakusy na awans ma więcej drużyn, tu w końcu powstał zespół, który też dzięki mojemu udziałowi będzie gwarantował wynik - stwierdził Jamróg.
Aktualnie żużlowcy są w szczycie treningów kondycyjnych. - Forma się tworzy. Jestem po półmetku przygotowań indywidualnych, teraz są najcięższe treningi - jeszcze do trzech tygodni będą one na pełnych obciążeniach. Jak co roku przykładam się dobrze, trening siłowy nie jest dla mnie karą, mocno trenuję dwa razy w ciągu dnia, w niedzielę regeneruję się morsowaniem, co praktykuję od trzech lat i mi się to sprawdza. Forma jest dobra, a będzie jeszcze lepsza - podkreślił żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Dlaczego rosyjscy żużlowcy zamieszkują Bydgoszcz? Emil Sajfutdinow tłumaczyFanów interesowało też, czemu Jamróg nie wrócił do macierzystej Unii Tarnów. - Temat jest złożony, przede wszystkim dla mnie istotną kwestią jest awans. Byłem w PGE Ekstralidze przez trzy lata i szukałem klubu, który realnie o tym myśli i ma podstawy, by awansować do ligi. W Tarnowie nie udało się dogadać pod praktycznie każdym aspektem - sportowym, finansowym. Oferta z Gdańska była najlepsza i teraz wszystko jest realizowane. Mamy zobowiązania już w tym okresie i klub wywiązuje się przed terminem z tego, na co się deklarował, na czym mi zależało. Z Tarnowem mam przykre doświadczenia i jak miałem opcję stabilności - opisał szczerze.
Na ten moment zawodnik nie myśli o tym, czy przy ewentualnym awansie mógłby zostać w Zdunek Wybrzeżu. Jest na to za wcześnie. - Nie rozmawialiśmy, bo nie ma co wybiegać za daleko do przodu. Skupiamy się na celu w postaci awansu, ale nie możemy już teraz kreślić sobie scenariuszy. Mam przykre doświadczenia z wybiegania w przyszłość i szerzenia swoich planów sportowych. Los by mógł nas szybko zweryfikować i skupiamy się na obecnym celu. Jak awansujemy, na sto procent będziemy rozmawiać - poinformował Jakub Jamróg.
Fani z Gdańska mogą być spokojni o jakość sprzętu żużlowca. - Zainwestowałem wielkie pieniądze na sezon 2020, więc sprzęt w dużej mierze mi został i też nie miałem okazji go wyjechać. Mam bardzo dużo silników i sprzętu zapasowego, motocykle są nowe. Jeździłem bardzo mało, były ucięte zawody w Czechach i eliminacje do SEC i do Grand Prix. Czwarty rok współpracuję z Finnem Rune Jensenem i nie ma czegoś takiego, że sprzęt będzie się różnił - on jest wyżyłowany na maksa i tu dużo zależy od wypracowanej współpracy z tunerem - opisał sytuację Jamróg.
Jakub Jamróg odpowiadał na liczne pytania związane z żużlem i nie tylko. Zapowiedział, że planuje w Gdańsku rozwijać swoją pasję kolarską i przejechać z Gdańska-Brzeźna do Helu, w którym jest absolutnie zakochany. Ponadto chce wziąć udział w "Marszu Śledzia" i przejść na nogach przez Zatokę Pucką - tutaj pół żartem, pół serio zaapelował do kibiców o zorganizowanie miejsca na liście.
Czytaj także:
Rozpoznaj zawodników z lat 90.
Drabik po zawieszeniu nadal w Sparcie?
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>