Marcin Najman o występie żużlowców na gali MMA-VIP, Sławomirze Drabiku i Tomaszu Gollobie [WYWIAD]

- Kula śnieżna z walkami żużlowców w MMA już ruszyła. Według mnie to stały trend. Nie było tak, że ja ich namawiałem na udział w gali. Żużlowcy sami się ze mną kontaktowali i prosili, by pomóc im załatwić walkę - mówi Marcin Najman.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Marcin Najman ONS.pl / Daniel Wysocki / Na zdjęciu: Marcin Najman
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Skąd pomysł na pojedynek żużlowców podczas pana Gali MMA-VIP?

Marcin Najman (organizator Gali MMA-VIP): Pomysłodawców jest tak naprawdę dwóch. Daniel Kaczmarek i Kacper Gomólski. W imieniu tego drugiego żużlowca kontaktował się ze mną Krystian Plech. Przesyłali mi nawet filmiki, jak trenują MMA. Oni chcieli walczyć w mieszanych sztukach walk, kiedy jeszcze nie miałem nawet pomysłu na swoją galę. Żużlowcy kontaktowali się ze mną, bym pomógł im załatwić walkę w MMA.

Kiedy skontaktował się z panem Edward Mazur w sprawie chęci występu w gali, wówczas od razu pomyślał pan o walce żużlowców?

W sumie to wszystko zazębiło się, bo kontaktowało się ze mną dużo więcej żużlowców. Oskar Polis zgłaszał gotowość i inni. Chciałbym jasno podkreślić, że to nie ja namawiałem tych chłopaków na walkę w klatce, bo później czytam krytyczne komentarze ze strony GKSŻ.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Te wspomnienia są szczególne dla Macieja Janowskiego i Bartosza Zmarzlika

To w końcu jak to było z tym, że żużlowcy wystąpią u pana na gali?

Wypadła mi walka Ewy Piątkowskiej, która złapała na obozie kontuzję. Zapowiedziałem podczas gali siedem walk. Gala jest transmitowana w systemie per pay view i muszę utrzymać zakładaną liczbę walk, więc postanowiłem zadzwonić do żużlowców, którzy wcześniej się do mnie zgłaszali i powiedzieć im: ok, panowie macie walkę w MMA. To jest cała geneza walki żużlowców na mojej gali. Każdy z nich niezależnie od siebie skontaktował się ze mną. Trend jak widać wśród żużlowców jest bardzo mocny.

Rozumiem, że to nie będzie jednorazowa sytuacja z walką żużlowców w MMA? To będzie stała tendencja podczas gal, które będzie pan organizował?

Po tym, co się wydarzyło w tygodniu, kiedy ukazała się informacja o walce żużlowców podczas Gali MMA-VIP jestem przekonany, że to będzie trend. Rynek nie lubi próżni. Nie wiem, czy będę kontynuował organizację gal MMA-VIP. Z założenia jest to moja pożegnalna gala. Nie wykluczam, że kontynuacja będzie. Nie nakładam sobie jednak żadnej presji z tym związanej.

Który z żużlowców najchętniej rwie się do walki?

Kamil Wieczorek chce się pojawić na gali i wyzwać na walkę Edwarda Mazura bez względu na to, czy wygra czy przegra pojedynek z Dominikiem Tymanem. Bez względu na to, czy ja będę kontynuował ten projekt, czy nie, uważam, że kula śnieżna z walkami żużlowców już ruszyła.

Żużel jest panu szczególnie bliski. Od kiedy interesuje się pan tą dyscypliną sportu?

Od dziecka chodzę na zawody żużlowe. Zawodnicy wiedzą, że interesuję się speedwayem, więc pewnie tym chętniej do mnie się zgłaszali.

Może pan anonimowo udać się na stadion, czy jest pan od razu rozpoznawalny przez kibiców?

Nie do końca. W poprzednim sezonie miałem właśnie taką ciekawą sytuację, kiedy Włókniarz jeździł z Motorem Lublin. Poszedłem na mecz, który chciałem obejrzeć incognito. Usiadłem jeden sektor od kibiców z Lublina na samym dole. Myślałem sobie: po plecach mnie przecież nikt nie rozpozna i będę mógł w spokoju obejrzeć zawody.

A jednak rozpoznali?

Któryś z kibiców z Lublina mnie rozpoznał.

I co wtedy?

Cały sektor przyszedł się przywitać i przybić piątkę. Były wspólne zdjęcia i rozmowy. Z połowę zawodów do trwało. To było oczywiście bardzo miłe. Niewykluczone, że w związku z tym w przyszłym sezonie odwiedzę stadion w Lublinie, gdy będzie tam jeździł Włókniarz. Wiedza o tym, że jestem fanem żużla, jest powszechna i obejrzenie meczu na żywo incognito w moim przypadku jest trudne.

Kto jest czy był pana żużlowymi idolami?

Najwięksi idole to Sławek Drabik, a także Tomek Gollob. Pamiętam pierwsze zawody Golloba na torze w Częstochowie. To był bodajże 1989 roku i turniej PZM. Pamiętam, że przyjechał wtedy w białej skórze, a mój tata poinformował mnie, że na torze oglądam wielki talent. Czekałem szczególnie na jego wyścig z Drabikiem. To były niesamowite emocje. Miałem wtedy 10 lat, ale do teraz to pamiętam.

Obecnie z niektórymi zawodnikami łączą pana pewnie nawet przyjacielskie relacje? Tomaszowi Gollobowi pomagała nawet pana fundacja…

Pomagała to za wielkie słowo. To była kropla w morzu potrzeb po tym wszystkim, co się wydarzyło. Traktowałem to bardziej jako podziękowanie za to, co Tomek Gollob zrobił dla żużla, co zrobił także dla mnie, bo przecież pasjonowałem się jego wyścigami w Grand Prix przez wiele lat. To był element drobnego podziękowania z mojej strony za całokształt kariery Tomasza Golloba.

Jego następcy, dwukrotnemu mistrzowi świata Bartoszowi Zmarzlikowi też pan kibicuje?

Pewnie, że mu kibicuję, bo trzymam kciuki za wszystkich Polaków ścigających się na arenie międzynarodowej. Cieszę się, że Bartek Zmarzlik potrafił zdominować tak światowy żużel. Radość jest tym większa, że jest to naprawdę bardzo kulturalny chłopak. Świetny ambasador żużla. Cieszę się, że najwyższe laury w żużlu osiągają ludzie bardzo świadomi i inteligentni.

Marzy się panu kolejny medal, a może Drużynowe Mistrzostwo Polski dla Włókniarza Częstochowa?

Pewnie, że tak. Długo już na to czekamy w Częstochowie. Zawsze coś wypada na drodze do celu. Wiem, że prezes Michał Świącik staje na głowie, żeby ten cel osiągnąć. Zobaczymy w tym sezonie. Żużel jest sportem bardzo nieobliczalnym. Czasami ktoś ma na papierze "dream team", a później jeden zawodnik nie trafi z formą, drugi złapie kontuzję i drużyna z lidera może stać się outsiderem.

Podczas pana gali Edward Mazur będzie walczył dla chorej dziewczynki. Pan często też organizował pomoc czy zbiórki dla chorych dzieci. Prowadzi pan Fundację "Ring dla Biało-Czerwonej". Lubi pan pomagać?

Nie robię tego na pokaz. Przekazałem na te cele dużo środków. Robię to dlatego, bo tak po prostu należy działać. Mówię od razu, że nie należy mi się żadne podziękowanie z tego tytułu. Broń Boże. Pomagam, bo to jest dla mnie naturalny odruch. Jeśli robimy imprezę to nie jest nic trudnego, żeby zorganizować licytację charytatywną i wygenerować jakieś pieniądze dla tych, którzy tego potrzebują.

Opowiedziałem niedawno w telewizji historię pewnego chłopca z Pszczyny. Mam tutaj na myśli Maciusia Cieślika, chorego na SMA. Lek dla niego kosztuje 9 milionów złotych. Najważniejsze, że udało się zebrać te ogromne pieniądze i dziecko jest już w trakcie terapii. Coś pięknego. Jestem tak szczęśliwy i zadowolony, że ta akcja się powiodła. Bardzo chciałem podziękować wszystkim, którzy odpowiedzieli na mój apel.

Tak szczerze, ogłoszenie informacji, że w Gali MMA-VIP wystąpią żużlowcy pomogło w promocji tego wydarzenia?

Nie da się ukryć, że media dość dużo miejsca poświęciły właśnie walce żużlowców w MMA. Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że to nie przekłada się na zainteresowanie galą. Oczywiście, że to ma znaczenie. Im o gali głośniej, tym większa szansa na jej sukces.

Zobacz także: To byłby idealny transfer dla Maksyma Drabika
Zobacz także: Były żużlowiec wchodzi do klatki i wystąpi w Gali MMA-VIP

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy żużlowcy podczas gal MMA to stała tendencja?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×