Żużel. Sam Masters przez COVID-19 nie wrócił do ojczyzny. Najtrudniejsze były święta bez rodziny [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Sam Masters
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Sam Masters

- Zostałem z moją narzeczoną i synkiem w Anglii na całą zimę. Z rodziną w Australii widziałem się ostatnio w lipcu zeszłego roku. Najtrudniej było nam w święta - mówi Sam Masters. Australijczyk zrezygnował z powodu pandemii z powrotu do ojczyzny.

[b]

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Gdzie aktualnie pan przebywa? W Australii czy w Anglii?
[/b]
Sam Masters (żużlowiec 7R Stolaro Stali Rzeszów): Jestem w Anglii. Zostałem tutaj na całą zimę. Przepisy w Australii są takie, że po powrocie z Wielkiej Brytanii trzeba przejść obowiązkową kwarantannę i na własny koszt wykonać test na COVID-19. Raz, że byłoby to kosztowne, a dwa pomyślałem już jesienią, że chyba łatwiej będzie pozostać z rodziną w Anglii na zimę niż później mieć problem z dostaniem się z powrotem tutaj wraz z najbliższymi.

Jak zatem spędził pan tę zimę w Anglii, inaczej niż zazwyczaj u siebie w ojczyźnie w Australii?

Było strasznie nudno. Wielka Brytania praktycznie miała wprowadzony zupełny lockdown. Co mi pozostawało? Trenowałem praktycznie codziennie i pracowałem w warsztacie przy motocyklach na kolejny sezon.

ZOBACZ WIDEO Anders Thomsen gościem "Żużlowej Rozmowy". Obejrzyj cały odcinek!

A jak wyglądałyby pana przygotowania do sezonu w Australii?

Normalnie w Australii o tej porze roku jeździłem na rowerze górskim, trenowałem na motocyklu crossowym. Wyglądało to zupełnie inaczej niż tutaj. W Anglii nie miałem do tego warunków, a poza tym ograniczał mnie lockdown.

Domyślam się, że długo nie był pan u swojej rodziny w Australii. Ciężko żyć z dala od ojczyzny?

Na szczęście nie było tak, że cały rok byłem z dala od rodziny. W Australii byłem do lipca zeszłego roku. Najtrudniej było w Boże Narodzenie, które zazwyczaj spędzaliśmy razem z rodziną w Australii. Teraz wspólnie z narzeczoną Tegan i moim synkiem utknęliśmy w Anglii. Przyzwyczailiśmy się już do życia w tym kraju i jakoś daliśmy radę. Z reguły jednak zimę spędzaliśmy u mojej rodziny w Australii.

Słyszeliśmy o pana kontuzji. Na ile poważny był to uraz, którego nabawił się pan w trakcie przygotowań?

Nie było to na szczęście nic poważnego. Skończyło się na stłuczeniu golenia. Potrzebowałem krótkiej 2-3 tygodniowej przerwy, ale teraz jest już wszystko w porządku.

W tym sezonie zamierza pan łączyć starty w Anglii i Polsce, mieszkając pewnie w Anglii. Jak to wszystko uda się połączyć? Nie będzie konieczności przechodzenia kwarantanny po podróżach?

Przyznam się szczerze, że nie znam dokładnych przepisów, ale wiem, że kiedy przyjeżdżam do Wielkiej Brytanii, to mogę otrzymać zwolnienie i nie muszę poddawać się kwarantannie. Nie jestem pewien zasad, które obowiązują w Polsce i jak to będzie w trakcie sezonu. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i uda się połączył starty w Polsce i w Anglii. Liczę, że to będzie sezon zbliżony do tego, co było w przeszłości.

Czego oczekuje pan po tym sezonie w Polsce?

Nigdy nie stawiam sobie żadnych konkretnych celów. Po prostu robię, co w mojej mocy, żeby było jak najlepiej. Chciałbym mieć najwyższą średnią w drugiej lidze i marzy mi się wygranie ligi z drużyną z Rzeszowa. Wydaje mi się, że trafiłem do świetnego klubu. Michał Widera jest naprawdę super konkretnym facetem, który zna się na swoich robocie. Nie mogę się już doczekać współpracy i mam dobre przeczucia. Wierzę, że ten sezon będzie dla mnie dobry, a ja przyczynię się do zwycięstw mojego nowego klubu.

Zobacz także: Menedżer Kolejarza zachwycony wzmocnieniami
Zobacz także: Termiński o kryzysie w żużlu i powiększeniu PGE Ekstraligi

Komentarze (0)