Żużel. Nuda na Motoarenie. Kibice chcą zmian. Wiemy, co zrobić

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: równanie toru na Motoarenie
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: równanie toru na Motoarenie

Tor na toruńskiej Motoarenie zanotował ogromny zjazd jeśli chodzi o liczbę mijanek, a co za tym idzie - atrakcyjność widowiska. Trener Bajerski zapowiada zmiany. Czy dzięki nim uda się przywrócić znakomite wyścigi w Toruniu?

Ten temat został poruszony w jednym z ostatnich odcinków Żużlowych Rozmów na WP SportoweFakty. Internauta zapytał Tomasza Bajerskiego, co zamierza zrobić, by było bardziej widowiskowo niż w ostatnich latach. Odczucia kibica pokrywają się z liczbami.

Czy naprawdę jest tak źle?

Gurustats.pl, który prowadzi rozbudowane statystyki żużlowe, w zeszłym sezonie odnotował najmniej mijanek na torze w Toruniu, od kiedy zbiera dane, czyli od 2017 roku. W 2020 roku w Grodzie Kopernika średnia liczba mijanek w meczu wyniosła 10. Dla porównania rok wcześniej było to 12.57.

- W zeszłym roku cały czas próbowaliśmy robić coś, żeby było ściganie w Toruniu - twierdzi Bajerski. Jako główny powód kiepskiej jakości widowisk wskazał godziny rozgrywania meczów w eWinner 1. Lidze. - Ciężko utrzymać tor w danej kondycji przy takiej temperaturze jakie są o 14:00 czy 16:00. Teraz wiemy, co robić, mamy tor przygotowany i inna sprawa, że na nim naprawdę może być dobre ściganie - zapowiada Bajerski.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bogate zakupy u Patryka Dudka. Żużlowiec Falubazu nie odczuł, żeby zrobiło się taniej

To prawda. Motoarena zasłynęła jako jedna z najlepszych rund Grand Prix praktycznie w każdym sezonie. Nie bez przyczyny to właśnie tutaj od 2012 roku kończą się europejskie zmagania cyklu o Mistrzostwo Świata (w latach 2015 - 2017 po toruńskiej rundzie rozgrywano jeszcze po jednym turnieju w Australii). Dobre ściganie uraczyło też przecież kibiców podczas wielu indywidualnych zawodów na stadionie przy ulicy Pera Jonssona. Choćby w roku ubiegłym cieszyć mogła jakość widowiska podczas IMME.

- To pokazuje, że skoro tor można przygotować na zawody indywidualne to problem leży w nawierzchni - mówi Jacek Gajewski. To właśnie on pełnił funkcję managera w toruńskim zespole w latach 2006-2010, a później od 2014 do 2017 roku i obserwował nie tylko zmiany na torze, ale także budowę oddanej w 2009 roku Motoareny.

O torze w Toruniu mówi, że jest specyficzny. - Ten tor jest szeroki i ma duże profile na łukach. Niewiele jest takich torów tak mocno nachylonych. Trzeba na to zwracać uwagę, bo czasem przy złym przygotowaniu od połowy toru on się robi płaski. To można było zaobserwować, gdy zawodnicy czasem próbowali wyprzedzać po szerokiej, ale profil łuku nie był dobrze utrzymany i nie dało się szeroko jechać. To kwestia konserwacji toru - ocenia Gajewski.

I dodaje: Łuki na Motoarenie nie są symetryczne. Przez wiele lat jeśli coś się działo, to tylko na pierwszym łuku.

Właśnie dlatego Gajewski zdecydował się na zmianę geometrii toru po sezonie 2016. Poszerzony został drugi łuk, a mówiąc dokładniej - ścięty został krawężnik na wyjściu z niego. To pozwoliło zawodnikom skracać dystans na wyjeździe na prostą startową. Część kibiców do tej pory ma to Gajewskiemu za złe, twierdząc, że przez to torunianie stracili atut własnego toru. Pytany przez nas były manager odpowiada na te zarzuty krótko. - To kwestia jakości zawodników. Jeśli ktoś trenuje na danym torze, a potem przyjeżdża ekipa gości, która startuje raz czy dwa w roku na tym obiekcie i potrafi ten łuk lepiej wykorzystać, to pozostaje pytanie czy to wina toru, czy zawodników - mówi Gajewski.

Rekordowy 2018

W pytaniu internauty do trenera Bajerskiego w czasie Żużlowej Rozmowy zawarty był jednak błąd. Zasugerował on, że problem braku widowisk na Motoarenie dotyczy kilku ostatnich lat. W rzeczywistości chodzi jednak tylko o ostatnie dwa sezony. Rok 2018 był dla torunian rekordowy pod wieloma względami. Gurustats odnotował wtedy średnią 14 mijanek na mecz, co uczyniło Motoarenę trzecim najbardziej widowiskowym obiektem w lidze. Tor sprzyjał zresztą nie tylko mijankom, ale był przede wszystkim dużym atutem gospodarzy. 5 z 7 domowych spotkań ówczesnego GetWell zakończyło się zdobyczą 50 lub więcej punktów.

Pieczę nad torem sprawował wtedy Jacek Frątczak. Dziś niechętnie wypowiada się na temat tego, co trzeba zrobić na Motoarenie, by przywrócić jej blask z 2018 roku. Swoje zdanie na temat tamtejszego toru jednak ma. - Łuki w Toruniu są bardzo szerokie, więc przy szybkim krawężniku lub równej przyczepności na całej szerokości ciężko nadrobić dystans po zewnętrznej - mówi były manager torunian. I właśnie dlatego uważa, że w Toruniu tor nie powinien być przyczepny przy krawężniku.

Pytany o to, co się zmieniło w 2019 roku, gdy GetWell przegrał swoje pierwsze dwa mecze na własnym stadionie, Frątczak odpowiada. - Zima przyszła wtedy dosyć późno. Nie chciałem wiele zmieniać w stosunku do nawierzchni z poprzedniego roku, żeby chłopcy mogli korzystać z ustawień, które znali. Okazało się, że z krawężnika odsypała się glinka i zrobiło się zbyt "ostro".

Zmiany, zmiany...

Zapytany, dlaczego od wielu lat w polskim żużlu obserwujemy tendencję do robienia twardych torów, Frątczak wskazuje kilka powodów. Pierwszym z nich jest powtarzalność warunków, na jakie mogą liczyć zawodnicy. - Tor twardy łatwiej powtórzyć, bo jest bardziej neutralny do warunków atmosferycznych - mówi były manager, a obecnie ekspert żużlowy. To szczególnie ważne na toruńskiej Motoarenie, gdzie słońce mocno pada głównie na wyjście z pierwszego łuku i przeciwległą prostą.

Jako drugi powód robienia twardych torów Frątczak wskazuje dzisiejszy sprzęt z jakiego korzystają zawodnicy. - Silniki są wysokoobrotowe, osiągają moc na bardzo wysokim poziomie obrotów. To powoduje, że gdybyśmy przygotowywali takie przyczepne tory jak w latach 90-tych, to zawodnicy na dzisiejszym sprzęcie nie byliby w stanie sobie z tym poradzić. Silniki są mniej elastyczne niż kiedyś. To oznacza, że zamknięcie gazu na torze przyczepnym spowoduje zbyt duże zejście silnika z obrotów, a tym samym odprostowanie motocykla - opowiada Frątczak.

Co zamierza zrobić Bajerski? Jak sam przyznaje, "ma plan". Dopytywany, czy chodzi o dosypanie nowej nawierzchni czy zmianę w pracach torowych. szkoleniowiec eWinner Apatora Toruń odpowiada. - Bardziej chodzi o pracę przed samymi zawodami, bo to, co miało być dosypane, już było w zeszłym roku. Postaramy się zrobić widowisko. Oczywiście jeżeli pozwolą nam na to komisarze toru - zakończył Bajerski.

Zobacz także:
Liczby Falubazu Zielona Góra. Sezon numer 30 kapitana Piotra Protasiewicza
Oskar Polis wyjaśnia jak znalazł się we Włókniarzu Częstochowa

Komentarze (15)
avatar
RECON_1
5.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakos nie dziwi mnie mala ilosc mijanek w zeszlym sezonie na MA patrzac na sklad Torunia i rywali ktorzy tam orzyjezdzali... 
avatar
Greg_Wwa
5.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po co coś zmieniać? Na Falubaz i Motor wystarczy. Pozostałe i tak w teczkę, także luz 
avatar
Kacper.UL.
4.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Pamiętając wyczyny Jacka z pierwszym łukiem na MA,że o tym bólu głowy Jacka po żonglowaniu tenorami trzema w składzie nie wspomnę to takie info może budzić obawy.Pytanie usera Wojtka jak strzał Czytaj całość
avatar
mario-che fan spasionych kotów
4.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Wciaz te same komunaly. A wystarczy polozyc szlauchy z woda jak to robil trener R Jankowski . Obojczyki, nogi trzeszczaly preparowane sciezki to pojawialy sie to znikaly. Najwazniejsze nie dac Czytaj całość
avatar
janusz antoni z Poznania
4.03.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
A mnie najbardziej podoba się tor w Tarnowie. Patrząc na zawody w Tarnowie nigdy mi nie skacze ciśnienie, żużlowcy jadą statecznie w bezpiecznych odległościach /najczęściej 20-30 metrowych, pie Czytaj całość