- Będę szczery. Było ciężko, pod każdym względem. Trochę się męczyłem - mówi w rozmowie z "ipswichstar.co.uk" Daniel King, jeden z najlepszych brytyjskich żużlowców. Pandemia koronawirusa poskutkowała odwołaniem sezonu na Wyspach. Tylko nieliczni zawodnicy postanowili ścigać się w innych ligach. W Wielkiej Brytanii odbyło się raptem kilka imprez. King wziął udział w trzech z nich.
- Nie jestem w stanie nie ścigać się i wyrzucić sport z głowy. To tak zarabiam pieniądze. Nie mam kwalifikacji, by robić cokolwiek innego - tłumaczy niespełna 33-letni zawodnik. - Jedynym zawodem, jakim chciałbym się zająć kiedy skończę z żużlem, jest zostanie strażakiem. Nie mogę jednak zająć się tym, dopóki nie będę na to naprawdę gotowy. A jeśli w to wejdę, to nie będzie już miejsca na żużel - dodaje.
Były indywidualny mistrz kraju (tytuł zdobył w 2016 roku) uważa, że jest w stanie ścigać się jeszcze przez 10 lat. W tym roku liga wraca do Anglii, a King będzie rywalizował w dwóch klasach rozgrywkowych. W Premiership dla Ipswich Witches i Championship dla Poole Pirates.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Kto na pozycji U24 w Falubazie? Patryk Dudek komentuje
Aby przetrwać lockdown, King podjął pracę fizyczną u jednego ze swoich sponsorów. Dzięki temu utrzymał m.in. dobrą wagę. Nie ukrywa, że zeszły rok był najcięższym w jego życiu. Informacja, że w tym roku liga wróci sprawiła, że stał się bardziej pozytywny i zaczął mocniej trenować. W kwietniu planuje wrócić na tor.
Daniel King w przeszłości ścigał się też w lidze polskiej. Na koncie posiada występy dla KM-u Ostrów, PSŻ-u Poznań, GTŻ-u Grudziądz, Orła Łódź i Polonii Piła. Dwa razy był finalistą indywidualnych mistrzostw świata juniorów. W drużynie natomiast był wicemistrzem świata zarówno jako junior i senior. Na koncie ma też jeden występ w Grand Prix. W 2016 roku w Cardiff z 7 punktami zajął 10. miejsce.
Zobacz także:
- Krewny światowej gwiazdy muzyki zakotwiczył w Polsce. Też marzy o karierze!
- John Cook miał szalone przygody w Polsce. Teraz opowiedział o nich!