Polski sportowiec z mroczną historią. Sąd wydał na niego wyrok śmierci
Żeby uniknąć kary śmierci, uciekł do Argentyny, a potem ukrywał się w Niemczech i nigdy nie wrócił do Polski. Jego karierę przerwał donos matki.
Bogaty park maszyn
Choć sport motocyklowy wciąż jeszcze raczkował w tamtych czasach, von Alvensleben dysponował solidnym zapleczem sprzętowym. - Z nie do końca potwierdzonych przekazów wiadomo, że miał aż cztery motocykle - mówi nam Krzysztof Drozdowski, historyk, autor książek i artykułów.
Jak podkreślił nasz rozmówca, wiązały się z tym znaczne wydatki, ale Albrecht mógł sobie na to pozwolić. Sam co prawda nie pracował, ale był na utrzymaniu swoich rodziców. Przybranym ojcem motocyklisty był hrabia Joachim Martin von Alvensleben-Schonborn, matką natomiast Katarzyna Bnińska. Byli oni w posiadaniu znacznego majątku Ostromecko pod Bydgoszczą.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Gollob, Grzyb, Majewski i Cegielski gośćmi Galewskiego!- W 1918 roku Katarzyna rozwiodła się ze swoim mężem, który powrócił z frontu, i wyjechała do Sopotu. Może więc hrabia Joachim chciał w ten sposób trochę osłodzić życie młodemu Albrechtowi - skomentował Drozdowski.
Liczne sukcesy
Dość szybko Albrecht von Alvensleben zaczął odnosić sukcesy na torach całej Polski. Już w 1927 roku znalazł się w obsadzie zawodów zorganizowanych na torze Dynasy, gdzie przyznano mu tytuł motocyklowego mistrza Polski.
Regularnie stawał na podium, ścigając się na swoim motocyklu marki Norton. O jego sukcesach pisał chociażby "Przegląd Sportowy", choć wyścigom motocyklowym nie poświęcano wielkiej uwagi. "Publiczności dużo. Organizacja zawodów sprawna" - pisano w sierpniu 1930 roku po turnieju w Grudziądzu, w którym zwyciężył von Alvensleben, pokonując o sekundę zawodnika Rolfa Poszadela jra.
- Albrecht miał polskie obywatelstwo, jego matką była przecież Polka Katarzyna Bnińska. Jego przybrany ojciec, pomimo że był Niemcem, w pełni utożsamiał się z Polakami. Z przekazów od osób, które pracowały w jego gospodarstwie wiemy, że był dobrym człowiekiem. Nie wywyższał się zbytnio, a swoich pracowników traktował sprawiedliwie i uczciwie - powiedział Krzysztof Drozdowski.
Pionier żużla
Na przełomie lat 20. i 30. coraz popularniejsze zaczęły stawać się wyścigi na zamkniętych torach, wtedy nazywane dirt trackiem. Dość powiedzieć, że w Wielkiej Brytanii już w 1928 roku zainaugurowano rozgrywki ligowe (w Polsce 20 lat później).
Albrecht von Alvensleben również zainteresował się tą dyscypliną. Znalazł się w gronie pionierów żużla w Bydgoszczy. Był członkiem tamtejszego Klubu Motocyklowego, który zrzeszał zarówno Polaków, jak i Niemców.
W sprawozdaniach z zawodów rozgrywanych na początku trzeciej dekady XX wieku ścigał się właśnie w barwach KM-u Bydgoszcz. Jak podaje portal speedwayw.pl, szczególnie imponujący triumf odniósł w 1932 roku w Poznaniu. Na torze na Ławicy zwyciężył w finale rozgrywanym na dystansie 21 km z przewagą blisko dwóch minut nad przedstawicielem gospodarzy Michałem Nagengastem.
"Express Bydgoski" wymienia go w gronie żużlowców obok takich zawodników jak Edward Buda, Alfons Ziółkowski czy Herbert Beitsch (który w trakcie II wojny światowej należał do SS). Autor książki "Dirt-track: żużel lat przedwojennych" nazwał z kolei von Alvenslebena "asem doborowym miejscowych motocyklistów".
Koniec kariery
Ostatnie wzmianki dotyczące jego startów datowane są na rok 1933. Po blisko dekadzie dość niespodziewanie zrezygnował z brania udziału w zawodach, choć miał wtedy dopiero 25 lat (wg części źródeł 23 lub 24). Powody jego decyzji nie są do końca znane.
- 1933 rok to koniec jego dziesięcioletniej, dość okazałej przygody z wyścigami motorowymi. Powodów zakończenia tej pasji mogło być kilka. Trwał już konflikt z przybranym ojcem, co spowodowało wstrzymanie środków, które dotychczas otrzymywał - tłumaczył historyk.
Nasz rozmówca podkreślił także, że w 1933 roku Albrecht po raz pierwszy wystąpił do sądu o przejęcie majątku Ostromecko. Krzysztof Drozdowski zwrócił uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół, którego wcześniej nie brano pod uwagę - w styczniu 1933 w Niemczech do władzy doszedł Adolf Hitler. Niewykluczone, że już wtedy Albrecht był w niego wpatrzony. Tego nie ustalono, ale daty są bardzo zbieżne.
Mroczna natura
Po zakończeniu przygody z wyścigami motocyklowymi coraz częściej zaczęła dawać o sobie znać jego mroczna natura. Konflikt z ojczymem zaczął się pogłębiać, a kulminacyjnym punktem był wybuch II wojny światowej. Kilkanaście dni wcześniej wstąpił w szeregi Schutzstaffel, czyli SS.
- Nie wiadomo, z jakich powodów popadł w konflikt z hrabią Joachimem. Podejrzewa się, że stała za tym jego niemiecka narzeczona - powiedział nam historyk.
Dodajmy, że część źródeł podaje, iż Albrecht von Alvensleben był pod silnym wpływem swoich niemieckich teściów, stąd - jak pisał Jerzy Świetlik - miało się wziąć skierowanie sprawy do sądu czy ucieczka do Gdańska ze służby wojskowej w 18. Pułku Ułanów z Grudziądza.
Walczył o przejęcie całego majątku, a gdy nie udało mu się to w sądzie, to zrobił to siłą - po wybuchu wojny hrabiego Joachima zesłano do obozu koncentracyjnego.
Nieślubne dziecko
To właśnie wtedy wyszła na jaw prawdziwa historia Albrechta. Po wtrąceniu hrabiego Joachima do obozu w Dachau, Katarzyna Bnińska napisała list do Reichsfuhrera SS (niem. wódz SS) Heinricha Himmlera, w którym napisała prawdę o pochodzeniu syna.
- Okazało się, że jest on nieślubnym dzieckiem jej i pewnego argentyńskiego żyda (o nazwisku Rodriguez - dop. MK). To całkowicie przekreśliło dalszą karierę Albrechta w SS. Został wycofany z frontu wschodniego, pozbawiony nazwiska, ale także niemieckiego obywatelstwa. Do nazwiska Alvensleben wrócił po wojnie, usynowiony przez członka tego rodu - wyjaśnił nasz rozmówca.
Przekreślone marzenia
Albrecht von Alvensleben marzył o awansie w SS, nagrodach i medalach przyznanych mu przez Adolfa Hitlera. Zamiast tego rodzina się go wyrzekła, dzięki czemu obóz w Dachau mógł opuścić jego ojczym Joachim.
- W III Rzeszy wszystko, co się działo, musiało być w jakiś sposób sformalizowane i najlepiej umundurowane. Dlatego też powstał NSKK, czyli Narodowo-Socjalistyczny Korpus Kierowców. I to w szeregach tej organizacji skupiali się wszyscy, którzy chcieli uprawiać choćby wyścigi motocyklowe - powiedział Krzysztof Drozdowski.
W szeregi SS najpewniej wstępowali także inni znani z wyścigowych torów motocykliści. Pod warunkiem - jak zaznaczył nasz rozmówca - że spełniali kryteria rasowe, które w tamtym czasie były jeszcze mocno wyśrubowane.
Skazany na śmierć
Jak pisał portal nasze-ostromecko.pl, w trakcie wojny, będąc w oddziałach Selbstschutzu (paramilitarnej jednostki), wziął udział w morderstwach mieszkańców Ostromecka - jego oddział miał zabić około 60 osób, z czego Albrecht osobiście pozbawił życia przynajmniej dwóch Polaków.
Część źródeł podaje, że dawny "as doborowy" bydgoskiego żużla ewakuował się z Polski wraz z żoną i dziećmi. Po wojnie zaocznie postawiono mu kilka zarzutów.
Albrecht Werner (tak nazywał się po pozbawieniu prawa do nazwiska) został przez polski sąd skazany na śmierć. Miał ukrywać się w Argentynie i Niemczech, a amerykańskie oraz brytyjskie władze nie wydały go wymiarowi sprawiedliwości w Polsce.
Zmarł w połowie lat 60. XX wieku (około roku 1965) w Republice Federalnej Niemiec, ponownie jako Alvensleben. W sieci można natrafić na informacje, że Albrecht von Alvensleben zginął zastrzelony przez nieznanego sprawcę, nie są one jednak potwierdzone.
Nie można wykluczyć też, że w dawnym majątku Alvenslebenów w Ostromecku wciąż znajdują się cenne pamiątki. - Podczas wojny większość rzeczy została rozkradziona i poniszczona przez oddziały Armii Czerwonej oraz okoliczną ludność - tłumaczyła kierownik Zespołu Pałacowo-Parkowego w Ostromecku Dorota Ratajczak w rozmowie z "Dziennikiem Toruńskim".
Albrecht von Alvensleben mógł zostać zapamiętany jako czołowy polski motocyklista oraz pionier bydgoskiego żużla funkcjonującego aż po obecne czasy. Został jednak skazany na karę śmierci i musiał ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości.
---
* Wykorzystane źródła:
1. Krzysztof Drozdowski, "Albrecht von Alvensleben - morderca z Ostromecka"
2. Maciej Kosobudzki, "Ostromecko pełne tajemnic" [za:] nowosci.com.pl
3. Roman Lach, "Speedway w Polsce 1932-1947" [za:] speedwayw.pl.
4. Tomasz Szczerbicki, "Czarny charakter, Albrecht von Alsvensleben" [w:] Świat Motocykli
5. Józef Świetlik, "Gmina Dąbrowa" [za:] stronarodzinna.ma7.eu
6. Maciej Węgrzyn, "Dirt-track: żużel lat przedwojennych"
7. Sławomir Wojciechowski, "Ich znakiem były białe czapki" [w:] Express Bydgoski
8. Narodowe Archiwum Cyfrowe
9. nasze-ostromecko.pl
Czytaj także:
- Nigdy nie jest za późno na marzenia. Ma 45 lat, pochodzi z Portoryko i zaczął jeździć na żużlu
- Wypadek mrożący krew w żyłach. Fatalny błąd Polaka
-
Kylie Minogue Zgłoś komentarz
Ciekawa historia, ale liga angielska ruszyła w 1929 roku, a nie 1928. -
RECON_1 Zgłoś komentarz
Historia ciekawa,ale nie donkonca uwazam aby slusznie wspominac o tym. -
Jagsi Zgłoś komentarz
Następny kandydat do orderu. -
CKM_ Zgłoś komentarz
speedwaya rozumianego jako to co widzimy dzisiaj. Po prostu ścigali się na motocyklach. Wygrał z przewagą dwóch sekund, wygrał na dystansie 21km... No i nie jestem przekonany czy aby na pewno takiego niemiaszka z SS należy wspominać, bo zwyczajnie nie zasłużył. -
ROT Zgłoś komentarz
Panie Kozanecki idź pan do szkoły historii uczyć lepiej A tu pisz pan o żużlu A nie co było 100 lat temu kogo to obchodzi dramat -
Denis Markotny Zgłoś komentarz
teraz inny polski sportowiec pracujący dla Niemców dostał order i jest bohaterem narodowym -
JS2015 Zgłoś komentarz
!? Niemniej znam fakty i rozumiem realia tamtego czasu. -
Kris1 Zgłoś komentarz
Tytul "Polski sportowiec z mroczną historią" jest klamliwy. W rzeczywistosci byl to niemiec, zydowsko-polskiej narodowosci i z succesami w Polsce ktory byl ss-manem. -
HR_Sparta Zgłoś komentarz
Panie redaktorze, artykuł byłby fajny, gdyby udało się zapanować chaosem i chronologią. A tak to wyszło wypracowanie gimnazjalisty. -
intro Zgłoś komentarz
fajny artykuł Polak i Żyd przez teściów poszedł w SS Szkoda, że go nie ukarano ołowiem -
AG-nia Zgłoś komentarz
I to w szeregach tej organizacji skupiali się wszyscy, którzy chcieli uprawiać choćby wyścigi motocyklowe" Ps. Brawo! - No to teraz czekamy na kolejny artykuł o kolejnym ss-manie z NSKK, czyli korpusu kierowców wyścigów motocyklowych w okupowanej Polsce!