Wypadek mrożący krew w żyłach. Fatalny błąd Polaka

Twitter / chrislouisIWSC / Na zdjęciu: Chris Louis
Twitter / chrislouisIWSC / Na zdjęciu: Chris Louis

Anglik nagle trafił w coś głową, wyleciał w powietrze i wpadł na bandę. - Jeszcze trzęsą mi się ręce. W ostatniej chwili zobaczyłem ten słupek - opowiadał zaraz po zawodach Jarosław Hampel.

Wicemistrz Polski Polonia Piła przyjechał na mecz do Częstochowy. To był ponury dzień: 24 czerwca 2001 roku. Przed rozpoczęciem zawodów padał deszcz. Warunki na torze były trudne. Organizatorzy poprawili nawierzchnię i godzinę później sędzia Włodzimierz Kowalski rozpoczął rywalizację.

Pogoda nie rozpieszczała, było pochmurno i wietrznie. A gdy wzmaga się wiatr, w celu ustabilizowania taśmy startowej na środku ustawia się stojak przeciwwietrzny. Odpowiedzialnym w żużlu za ustawienie zawodników na polach przed taśmą jest kierownik startu.

W Częstochowie wiele lat tę funkcję pełnił Waldemar Ułamek. Człowiek o wielkim doświadczeniu, charyzmatyczny fachowiec, który był wyznaczany nawet do zawodów międzynarodowych Grand Prix. To on niestety w trzecim biegu zapomniał zaraz po starcie zabrać ze sobą z toru ów stojak.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Miał dość mistrzostw świata. Teraz chce wrócić i mówi, że ma najlepszą możliwą motywację

Prowadzący Ryan Sullivan zwolnił, bo był pewien, że bieg zostanie przerwany. Niestety jadący za nim Jarosław Hampel zahaczył o stojak, który niczym pocisk wystrzelił w powietrze. Pech chciał, że w metalowy przedmiot uderzył głową pędzący za nimi ponad 100 km na godzinę Chris Louis. Anglik stracił przytomność i runął na tor, a następnie sunąc po nim uderzył w drewnianą bandę.

Lekarze byli w szoku

Kibice na trybunach zamarli. Przy poszkodowanym szybko pojawiły się służby medyczne. Anglik został przetransportowany do szpitala w Częstochowie i dopiero tam odzyskał przytomność. Kontakt z nim był jednak utrudniony. Trafił na oddział intensywnej terapii. Leżał tam blisko trzy tygodnie.

Lekarze stan zdrowia zawodnika określali jako ciężki, ale stabilny. Po wnikliwych badaniach okazało się, że poza ogólnymi silnymi stłuczeniami nie doznał większego uszczerbku na zdrowiu. Medycy nie mogli w to uwierzyć. Kilka razy powtarzano tomografię komputerową głowy, ale nie wykazała ona żadnych urazów mózgu. Cud.

Fizycznie Chris Louis doszedł do siebie i wrócił do sportu. Nigdy jednak nie był już sobą. Były mistrz świata juniorów zaczął jeździć asekuracyjnie i zachowawczo. Trauma z wypadku utkwiła w jego psychice.

- Został w nim uraz psychiczny. Gdyby to był człowiek bestia, bezwzględny killer, to sądzę, że powiedziałby sobie: "trudno, zdarzyło się i jedziemy dalej". Myślę, że nigdy nie wrócił do najwyższej sportowej formy ze względu na psychiczną blokadę - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Lorek, komentator sportowy świetnie rozeznany w brytyjskich realiach. - To tak diabelny uraz, że już nie był w stanie przekroczyć pewnych barier.

Wypadek Chrisa Louisa:

"Nie chciałem tego, naprawdę nie chciałem"

Mecz po wypadku Chrisa Louisa nie został dokończony. Jego klubowy kolega, Jarosław Hampel, długo dochodził do siebie. - Jeszcze trzęsą mi się ręce - mówił na gorąco "Super Expressowi". - W ostatniej chwili zobaczyłem ten słupek i nawet nie pamiętam, jak go zahaczyłem. Potem zobaczyłem tylko sygnalizację przerwania wyścigu i Chrisa leżącego na torze.

Sprawą z urzędu zajęła się prokuratura. Osobistą tragedię przeżył winowajca całego zajścia, Waldemar Ułamek. - Czuję się winny. Zasypało mi oczy, nic nie widziałem i to przez to. Jak się zorientowałem, nie mogłem już wejść na tor, bo było za późno. Zawodnicy już jechali - mówił kompletnie załamany w rozmowie z Piotrem Toborkiem. - Nie chciałem tego, naprawdę nie chciałem - podkreślał. Potem odwiedził Louisa w szpitalu. Udał się tam z kwiatami i przeprosinami.

[color=#000000]Do końca życia Waldemar Ułamek miał nie poradzić sobie z wydarzeniami z czerwca 2001 roku. Został zawieszony, potem odebrano mu licencję. Nigdy już nie uczestniczył w zawodach ligowych jako kierownik startu. Być może sam tego nie chciał. Był załamany, ale nie tym, że odsunięto go od żużla, a tym, że przez swój błąd przyczynił się do cierpienia Louisa. Ułamek po ciężkiej chorobie w wieku 69 lat zmarł w 2019 roku.

Chris Louis potem przez lata był reporterem Sky Sports, a obecnie jest szefem angielskiego klubu Ipswich Witches.[/color]

[color=#000000]Po tym wypadku zdecydowano się na zmiany. Jasno określono w regulaminie, z jakich materiałów może być wykonany stojak przeciwwietrzny - zdecydowanie bezpieczniejszych w przypadku zderzenia się z nim.

Czytaj również:
-> Ciężka dola mistrza na lockdownie
-> Tragiczna śmierć Polaka. Najlepsze było dopiero przed nim[/color]

Komentarze (5)
avatar
J.A.P
19.03.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak pamiętam lata 80' w Częstochowie nie było drewnianej bandy... 
avatar
Chandler
19.03.2021
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Jeden szczegół: nie była to drewniana banda, widać nawet na filmie. Gratuluję autorowi przygotowania. 
avatar
Lepki Callahan
19.03.2021
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Nie dziwię sie Hampelowi, że ma takie wyrzuty sumienia. Gdyby w ten stojak nie kopnął, to raczej nic by się nie stało. 
avatar
Miki Oberschlesien ROW
19.03.2021
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Hampel do tego kopnoł a nie zachaczyl jakby tego nie zrobił to by się nic nie stało.