Nietypowa forma treningu. Jeden z najlepszych zawodników 1. Ligi ćwiczy... grając w Counter-Strike'a!

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Rasmus Jensen
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Rasmus Jensen

Refleks jest niezwykle istotną cechą dla żużlowców. Rasmus Jensen wybrał nieszablonową formę ćwiczenia reakcji ruchu. Zimą poza treningami i innymi obowiązkami, dużo czasu spędził grając w grę Counter-Strike.

W ubiegłym sezonie Rasmus Jensen był jedną z rewelacji eWinner 1. Ligi. Duńczyk, który wcześniej nie zaistniał w lidze polskiej potrafił zrobić niejednokrotnie różnicę. Przede wszystkim jeździł bardzo równo i przedłużenie z nim kontraktu było jednym z priorytetów transferowych Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

Sam Jensen czuje, że jest gotowy do nowego sezonu. - Na pewno podczas zimy dużo pracowałem, miałem wiele obowiązków. W weekendy dużo jeździłem na rowerze, w tygodniu również spotykaliśmy się z kolegami z żużla na rower. Do tego grałem w Counter-Strike'a, by popracować nad szybkimi reakcjami - powiedział żużlowiec.

Counter-Strike to gra z gatunku first-person shooter, w ramach której gracze przede wszystkim w sieci rywalizują ze sobą, wcielając się w terrorystów lub w antyterrorystów. To jedna z najpopularniejszych gier, której turnieje gromadzą dziesiątki tysięcy osób. E-sport jest bliski Rasmusowi Jensenowi.

- Jestem dużym fanem CS-a, również oglądam streamy z gry. Mamy w Danii dobrą drużynę Counter-Strike'a i lubię ich śledzić, a także samemu grać, choć na pewno jestem lepszym żużlowcem niż graczem CS-a, szkoda bo życzyłbym tego sobie, by być i w tej grze na podobnym poziomie - przyznał Duńczyk.

Rasmus Jensen zarabia na żużlu i z lekką nutą zazdrości podchodzi do zawodowych e-sportowców. - Na pewno są z tego dużo większe, wprost szalone pieniądze. Może powinienem zmienić karierę, chociaż myślę, że jest na to trochę za późno - zaśmiał się.

Jensen nie jest jedynym zawodnikiem grającym w CS-a. - Czasami gram z mechanikiem Michaela Jepsena Jensena, a także z Madsem Korneliussenem i z menedżerem Nicolaia Klindta. Na pewno fajnie jest wrócić do domu po ciężkim dniu i zrelaksować się właśnie grając z przyjaciółmi. W trakcie sezonu nie będę miał tyle czasu, nie wziąłem do Gdańska nawet swojego komputera. Liczę jednak, że raz czy dwa razy uda mi się zagrać - podsumował żużlowiec.

Czytaj także: 
COVID-19 u gwiazdy ligi
17 lat temu straciliśmy mistrza

ZOBACZ WIDEO Wygrana Unii nie będzie niespodzianką. Cegielski wskazał głównych rywali

Źródło artykułu: