Żużel. Gollob i Protasiewicz w szczerej rozmowie. "Rywalizacja, a nie konflikt"

Materiały prasowe / Karolina Wieszczycka / Na zdjęciu (od lewej): Piotr Protasiewicz, Tomasz Gollob i Karolina Wieszczycka
Materiały prasowe / Karolina Wieszczycka / Na zdjęciu (od lewej): Piotr Protasiewicz, Tomasz Gollob i Karolina Wieszczycka

W poniedziałek na antenie stacji nSport+ wyemitowano specjalne wydanie programu "Czarny charakter". Karolina Wieszczycka do rozmowy zaprosiła Tomasza Golloba i Piotra Protasiewicza. Nie zabrakło wielu wspomnień i ciekawych anegdot.

Ich domniemanym sporem żyła cała żużlowa Polska. Tomasz Gollob i Piotr Protasiewicz, bo to o nich mowa, to dwaj utytułowani polscy zawodnicy. Pierwszy z nich w 2010 roku został mistrzem świata, drugi oprócz wielkiej liczby indywidualnych osiągnięć do dziś ściga się w PGE Ekstralidze w barwach Marwis.pl Falubazu Zielona Góra. Ich rywalizacja na torach trwałaby zapewne dłużej, gdyby nie pechowy wypadek Golloba na motocrossie.

W opinii kibiców Gollob i Protasiewicz nigdy za sobą nie przepadali. Pojawiały się również głosy mówiące o tym, że obu panów dzieli konflikt. Po latach zmierzyć się z tymi legendami postanowiła dziennikarka stacji nSport+ - Karolina Wieszczycka. W programie "Czarny charakter" zawodnicy usiedli naprzeciw siebie i postanowili raz na zawsze rozprawić się z krążącymi plotkami na ich temat.

Obaj przez wiele sezonów wspólnie startowali w Polonii Bydgoszcz. Protasiewicz wspomniał między innymi o trudnych relacjach z "klanem Gollobów". W jednym z wywiadów powiedział, że nie czuje się gorszym zawodnikiem od Jacka Golloba, a poziomem chciałby dorównać do Tomasza. W mediach wywołało to niemałe zamieszanie. Po latach Protasiewicz uważa, że zostało to źle odebrane i przetłumaczone w taki sposób, aby zaostrzyć konflikt między nim a Władysławem Gollobem.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Chomski, Krakowiak, Świderski i Kuźbicki gośćmi Musiała

W rozmowie poruszono również temat pamiętnego finału Indywidualnych Mistrzostw Polski z 1999 roku. Obaj zawodnicy na swoim koncie mieli po czternaście punktów, zwycięzcę musiał więc wyłonić bieg dodatkowy. W nim na tor upadł Protasiewicz, a sędzia zdecydował się wykluczyć Golloba. Tym sposobem mistrzem został wychowanek klubu z Zielonej Góry.

- Wtedy kiedy z Piotrkiem się ścigaliśmy w biegach, zawodach czy meetingach, niestety tam zawsze były iskry. Zawsze było ciasno, na żużlu nie ma czterech metrów. Na żużlu jest maksymalnie metr lub metr dwadzieścia - powiedział Gollob.

Rok 1999 to także poważny wypadek Golloba podczas Turnieju o Złoty Kask we Wrocławiu. W jednym z biegów zderzył się on z Adamem Pawliczkiem, w efekcie czego upadł również Protasiewicz. Gollob pechowo wyleciał poza bandę i doznał wstrząśnienia mózgu. Obaj zawodnicy odnieśli kontuzje (Protasiewicz złamał obojczyk), przez co nie mogli wspomóc Polonii Bydgoszcz w walce o finał. Dziś wspominają to jednak jako zwykłą sytuację torową, której ciężko było uniknąć.

Doskonałą pamięcią w programie wykazał się Piotr Protasiewicz. Przytoczył on historię dotyczącą wyboru pól startowych między nim a Gollobem. Zasada była dość prosta, pierwszeństwo w wyborze miał mieć naprzemiennie każdy z nich. Podczas jednego z meczów, Gollob postanowił złamać zasady i za wszelką cenę chciał wybierać pierwszy. Finalnie Protasiewicz postawił na swoim, co skończyło się dla niego wykluczeniem w biegu z Andrzejem Huszczą.

Zawodnicy podzielili się również przemyśleniami na temat tego, czego wzajemnie sobie zazdroszczą. Dla Protasiewicza była to lekkość, z jaką poruszał się po torze Gollob. Mistrz świata z 2010 roku wskazał zaś świetne starty Protasiewicza, po których ten natychmiastowo dojeżdżał do krawężnika. Każdy z nich potwierdził, że po sukcesach tego drugiego pojawiała się czasem złość, oparta jednak na zdrowej, sportowej rywalizacji.

Słowo "rywalizacja" wydaje się kluczowe w całej historii Tomasza Golloba i Piotra Protasiewicza. Jak sami zainteresowani wyjaśnili, nie było między nimi żadnego konfliktu, a jedynie wspomniana rywalizacja, napędzająca każdego z nich. Obaj zrobili bardzo dużo dla żużla w Polsce, równocześnie zapisując się złotymi zgłoskami na kartach historii. W końcu do dziś kibice wspominają ich wspólne biegi zarówno razem, jak i przeciwko sobie.

Zobacz także:
- Ciężki debiut nowych nabytków Włókniarza. "Nie na takie wyniki pracowałem"
- Motor nie pojedzie już więcej bez Kubery? Jest na to duża szansa!

Źródło artykułu: