Wielu kibiców z uwagą spogląda na młodych zawodników Aforti Startu Gniezno. Doskonale zdają sobie bowiem sprawę z tego, że to od nich może zależeć przyszłość gnieźnieńskiego speedwaya. Dobrze zapowiadają się m.in. Oskar Hurysz i Mateusz Jabłoński, ale na razie są u progu przygody z żużlem, więc popełniają jeszcze proste błędy.
Pierwsze rundy Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów na torze w Gnieźnie upłynęły pod znakiem wzlotów i upadków tych zawodników. W środowych zmaganiach Jabłoński spowodował groźny karambol, skasował motocykl i później już nie jechał.
- Mateusz miał w środę gorącą głowę i musi troszeczkę ochłonąć. Myślę, że ochłonie i w kolejnych zawodach będzie już dobrze. Wiadomo, może furory nie było, ale w debiutanckich zawodach miał bardzo przyzwoity wynik. Na pewno będzie lepiej. Trzeba dać czas. To pierwsze zawody juniorskie w tym sezonie, jeszcze sporo przed nami. Oceniajmy to po sezonie, a nie po pierwszych dwóch imprezach - apeluje menedżer Aforti Startu Rafael Wojciechowski.
ZOBACZ WIDEO Na czym polega problem Wiktora Lamparta? Trener Motoru Lublin komentuje
Na szczęście Mateusz Jabłoński nie doznał poważniejszego urazu. Opiekun czerwono-czarnych zapewnia, że jest zdolny do dalszej rywalizacji.
- Bardzo mocno uszkodzony był jego motocykl i to było główną przyczyną wycofania się z zawodów. Na pewno jest zdolny do dalszych startów, ale myślę, że takie ochłonięcie po tych zawodach - przerwa w startach - na pewno się przyda. Skasowany motocykl przydarzył się jakby w dobrym momencie. Nie można zaczynać każdych zawodów od upadków, ale myślę, że z zawodów na zawody będzie lepiej. Sądzę, że sam Mateusz będzie chciał zatrzeć ten nieudany początek i w następnym turnieju pojechać lepiej. Bądźmy spokojni, trzymajmy kciuki i będzie dobrze - dodaje.
Gorącą głowę momentami było widać też u Oskara Hurysza. - Młodsi, czyli ci, którzy są świeżo po licencji, przede wszystkim mają jeszcze gorące głowy. Każdy wie, że później się czyta o tych wynikach i każdy chce się pokazać jak najlepiej. Takie są moje domysły. Trener cały czas powtarza, że liczą się ukończone biegi. Najważniejsze jest zbieranie doświadczenie - kontynuuje Rafael Wojciechowski.
Są też plusy. - Myślę, że pozytywnie trzeba ocenić Oskara Hurysza. We wtorek zaczął nerwowo, a w środę z biegu na bieg było lepiej. Jest pierwsza trójka na jego koncie i to w bardzo ładnym stylu - z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami - podkreśla.
We wtorek bardzo nieprzyjemny upadek zaliczył Szymon Szwacher. Młody zawodnik Startu musi pauzować. Na razie nie wiadomo jednak, ile potrwa jego rozbrat z motocyklem.
- Szymon jest po prześwietleniu. W piątek wysyłamy go na dalsze konsultacje, tym razem już prywatnie. Tego dnia będzie miał również wyniki prześwietlenia. Kolano jest obolałe, ale nic więcej nie możemy stwierdzić. Przez najbliższe siedem dni nie będzie zdolny do jazdy. Co będzie dalej, to się okaże w piątek lub po weekendzie - mówi menedżer gnieźnian.
A jakie było główne założenie na zawody DMPJ? - Zawodnicy mieli kończyć biegi. Ci starsi, bardziej doświadczeni juniorzy - Marcel Studziński oraz Mikołaj Czapli - bardzo pozytywnie podeszli do tego tematu. Zbierali doświadczenie i kończyli wyścigi. Siłę i energię kumulują na lidze, bo to jest dla nas najważniejsze. Założenia taktyczne - zarówno moje, jak i trenera - wykonali, można powiedzieć, w stu procentach. Na wynik przyjdzie czas w trakcie sezonu. Na razie testujemy i rozjeżdżamy się. Przy nieklasyfikowaniu łodzian awans mamy zapewniony, więc każde dodatkowe zawody będą dobrym doświadczeniem - przyznaje Wojciechowski.
Środowy upadek Mateusza Jabłońskiego można zobaczyć poniżej (ok. 0:50):
Czytaj także:
> Zawodnicy Polonii ubolewają z powodu braku kibiców. Mówią, że jeździ się jak na treningu
> Muszą stanąć na głowie, aby zdobyć pierwsze punkty