Straty oszacowano na kilka tys. zł. W Gorzowie zamierzają dojść do osób, które wyrządziły te szkody - o całej sprawie piszemy TUTAJ.
Zniszczone krzesełka to nie jedyny przykry incydent niedzielnego spotkania. Z trybun kila razy leciały na tor także plastikowe butelki. Obrzucani nimi zostali m.in. cieszący się po 15. biegu zawodnicy Falubazu. - Zachowanie gorzowskich kibiców było skandaliczne. Po meczu zostaliśmy opluci i obrzuceni butelkami. O wyzwiskach jakie padały z ich ust nie będę mówił. Myślę, że władze Stali powinny pomyśleć o odgrodzeniu kibiców, bo taka sama sytuacja może spotkać każdy inny zespół w Gorzowie - powiedział po meczu Piotr Żyto, trener Falubazu.
Ukaranie osób, które z okolic parkingu rzucały butelkami, jest niemożliwe. - To nie były straty materialne i jako organizator nie mamy takiej mocy, aby ich ukarać. Pozostaje nam się tylko za nich wstydzić i mieć nadzieję, że takie kompromitujące sytuacje w końcu całkowicie znikną ze stadionów. Pewnie potrzebne są odpowiednie narzędzia prawne, aby żaden z widzów za rok, czy dwa nawet nie pomyślał o tym, aby kręcić się po strefie buforowej, czy rzucić czymś w kierunku zawodników. Mecze o takim napięciu emocjonalnym trzeba umieć przeżyć w kulturalny sposób, albo po prostu lepiej nie wybierać się na stadion, bo później wypomina się wszystkim tylko takie żenujące zachowania - powiedział na łamach Gazety Wyborczej Jacek Dreczka, rzecznik prasowy Stali Gorzów.
Zielonogórscy żużlowcy zostali obrzucani butelkami po 15. biegu