Najwięcej pracy pochłonęły jednak nie prace nad sprzętem, a zorganizowanie wyjazdu do oddalonego o 3 tys. km Togliatti. - Nie są to normalne odległości, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni jeżdżąc do Danii czy Szwecji. Cała logistyka wymagała wiele zachodu, musiałem też załatwić sobie wizę - powiedział Ronnie Jamroży. - Wszystko się jednak udało i do Togliatti polecę samolotem, a jeden motocykl i jeden silnik pojechał już ze sprzętem Andrieja Karpova. Pomógł mi również kolega z zespołu, Denis Gizatullin, który załatwił mi na miejscu mechanika i drugie podwozie, w którym będę mógł zamontować mój drugi silnik.
Rafał Trojanowski, który również awansował do finału IME, ale nie wystartuje z powodu kontuzji, narzekał, że jazda samochodem do Togliatti jest niezwykle uciążliwa, z tego właśnie powodu Jamroży z całych sił chciał uniknąć konieczności skorzystania z tego środku transportu. - Rozmawiałem właśnie na ten temat z Rafałem, bo on już kiedyś był w Togliatti, jazdę samochodem odradzał mi również Karpov, który także skorzysta z samolotu. Dlatego właśnie starałem się tak to wszystko zorganizować, żeby nie musieć jechać na kołach. Wydaje mi się, że wszystko mam zapięte na ostatni guzik, ale to okaże się na miejscu.
Wyjazd na finał IME to spory koszt, którego sam zawodnik nie byłby w stanie udźwignąć. - Na szczęście mogłem liczyć na drobną pomoc finansową ze strony władz polskiego żużla. Ale przede wszystkim muszę podziękować moim sponsorom, bez których udział w tych zawodach byłby niemożliwy - przyznał Jamroży.
Z jakimi nadziejami do Rosji pojedzie żużlowiec Rekinów? - To będzie moja pierwsza wizyta w Togliatti, w ogóle w tym kraju. Rozmawiałem z Denisem Gizatullin na temat toru i zapewnił, że jest to normalny obiekt bez żadnych niespodzianek. W sobotę jest trening, mam nadzieję, że go dobrze wykorzystam, wyciągnę odpowiednie wnioski i dobrze dopasuję sprzęt - przyznał. - Ze względu na odległość i wszelkie te starania, mam aspiracje medalowe i chciałby zaznaczyć swój udział. Faworyci? Na pewno Denis Giaztullin i pozostali Rosjanie, którzy będą u siebie i znają ten tor - zakończył Jamroży.