Uraz Fredrika Lindgrena to konsekwencja wydarzeń z biegu numer trzy meczu PGE Ekstraligi pomiędzy eWinner Apatorem Toruń a Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Doświadczony Szwed upadł na tor, po tym jak na wejściu w pierwszy łuk próbował się na niego założyć Robert Lambert, co wytrąciło go z jazdy.
Chociaż Lindgren pojawił się na torze w kolejnych wyścigach, to w nagranym później materiale w mediach społecznościowych zdradził, że nie miał siły w prawej ręce (szczegóły TUTAJ).
W nocy z niedzieli na poniedziałek 35-latek poddał się szczegółowym badaniom, po czym przekazał kibicom Eltrox Włókniarza najnowsze wieści ws. swojej kontuzji. - Dobra wiadomość. Nie znaleźli żadnych złamań w ręce podczas prześwietlenia. Włożyli ją jednak w szynę, by ustabilizować ją na dzień czy dwa - powiedział Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła opowiada o zdrowiu i powrocie do komentowania meczów
Szwedzki żużlowiec ma problem z prawą ręką - tą samą, którą operował w przerwie między sezonami. Jej rehabilitacja przedłużała się, a obecny ból nie jest dobrą wiadomością dla Lindgrena. - Mam jeszcze udać się do kliniki w Krakowie, gdzie zostanę prześwietlony na nowoczesnej maszynie. Ona pokaże więcej - zdradził zawodnik "Lwów".
Mimo walki z bólem, Lindgren wyjeżdżał do kolejnych wyścigów w niedzielne popołudnie na Motoarenie i zdobył łącznie 5 punktów i bonus. Jego drużyna wygrała w Toruniu 49:41. Częstochowianie kolejne spotkanie ligowe rozegrają za tydzień - wtedy zmierzą się na wyjeździe z Moje Bermudy Stalą Gorzów.
Czytaj także:
Piotr Żyto ostro o Jacku Frątczaku
Metamorfoza Kennetha Bjerre w Grudziądzu