Żużel. Witold Skrzydlewski przewiduje, kto pojedzie w finale eWinner 1. Ligi. Mówi też o Wybrzeżu i Unii [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

- Czy Orzeł to jedna z najtańszych drużyn w eWinner 1. Lidze? Pewnie tak, ale ja i tak jestem realistą. Liczę i zakładam, że 12 punktów po ośmiu kolejkach sprawi, że będziemy blisko utrzymania - mówi Witold Skrzydlewski, główny sponsor klubu.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Za nami już spora dawka żużla w eWinner 1. Lidze. Czy jest pan na razie zaskoczony przebiegiem sezonu?[/b]

Witold Skrzydlewski, główny sponsor Orła Łódź: Trudno powiedzieć, ale mogę panu powiedzieć, że mam już swoje typy, kto pojedzie w finale.

Kto?

Stawiam na drużyny z Krosna i Bydgoszczy. Uważam, że któraś z nich wywalczy awans. Polonia wprawdzie przegrała u siebie mecz z ROW-em Rybnik, ale dla mnie to wypadek przy pracy. Poza tym oni cały czas jadą osłabieni. W tych dwóch ostatnich biegach się nie popisali. Tak samo jak my w Gdańsku, ale w naszym przypadku nie miało to takich konsekwencji.

Dlaczego w gronie finalistów nie widzi pan ROW-u Rybnik?

Myślę, że będzie im trudno, ale mogę się oczywiście mylić. To moje luźne przewidywania. Nie jestem żadnym fachowcem od żużla. Mówię, co uważam jako obserwator tych rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta już wie, kiedy nauczy się startować tak dobrze jak Greg Hancock

A dlaczego Cellfast Wilki i Abramczyk Polonia to dla pana główni kandydaci do finału?

Polonia Bydgoszcz ma wielkie tradycje i zrobi wszystko, żeby wrócić do elity. Jeśli chodzi o Wilki, to tam jest wielkie zaplecze finansowe. Udało się je zbudować panom, którzy zarządzają tym klubem i trzeba się z tego powodu cieszyć. Przemawia za nimi wiele kwestii. W tamtej okolicy jest żużlowy marazm. Stali Rzeszów jest daleko do najlepszych lat, więc ciężar zainteresowania zostanie przeniesiony na Krosno. Pomaga im również pani Marta Półtorak, która jest postacią mocno rozpoznawalną. To na pewno wiele ułatwia. Dodałbym do tego, że ich sponsor tytularny to strzał w dziesiątkę. Lepiej trafić nie mogli. Mamy pandemię, ludzie tak często nie wyjeżdżają i dbają mocno o ogrody. Wiem, co mówię, bo sami widzimy to po sprzedaży roślin. Takiego sponsora klubowi z Krosna można tylko zazdrościć, bo jest idealny na te czasy.

Co dzieje się pana zdaniem ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk? Mieli być faworytem do awansu, a rozczarowują.

Być może była tam zbyt duża pewność siebie, a może po prostu mają zwykłego pecha? Tak czasami bywa. Nie wiem, trudno mi odpowiedzieć panu na to pytanie.

A wygrana Orła w Gdańsku pana zaskoczyła?

Tak. Nie zakładałem, że tam wygramy, ale okazało się, że nam się udało. Mieliśmy jednak lekkiego pecha, który był zarazem szczęściem ekipy z Gniezna, że mecz we wtorek nie doszedł do skutku. Byliśmy trochę rozpędzeni, a oni rozbici. W tej sytuacji pewnie nasze szanse rosły, ale nie dało rady pojechać i trzeba to zaakceptować. Zachowujemy spokój. Dziś rozmawiałem z trenerem i powiedziałem mu, że wiele wyjaśni się po ośmiu meczach.

Co ma pan na myśli?

Jeśli po ośmiu meczach będziemy mieć na koncie 12 punktów, to mamy szanse się utrzymać.

Pan cały czas o tym utrzymaniu, a Orzeł jest drugi w tabeli.

Jestem realistą. Już raz mówili mi, że mamy pewne utrzymanie, a później jechałem w barażach z klubem z Poznania i miałem ogromny problem, żeby zbudować zespół na kolejne rozgrywki. Bardzo długo nikt nie chciał z nami wtedy rozmawiać, bo nie wiedzieliśmy, w której lidze pojedziemy.

Unia Tarnów jest jednak naprawdę słaba i straciła już mnóstwo punktów na własnym torze.

A ja nie skazywałbym ich na drugą ligę. Jeszcze z tych jaskółek mogą zrobić się wielkie sępy. Nie pamięta pan, co wydarzyło się rok temu ze Stalą Gorzów w PGE Ekstralidze?

Mam wrażenie, że teraz wszyscy mówią o Gorzowie, kiedy komuś nie idzie, a przecież takie historie zdarzają się bardzo rzadko.

No ale się zdarzają. Unia ma przecież nazwiska. Jest Rohan Tungate, wrócił Niels Kristian Iversen. Oni będą robić punkty. Nie wiadomo, co wydarzy się w innych klubach. W tej lidze wiele meczów jest na styku, a poza tym jest sporo wypadków. Widział pan pewnie, co działo się na ostatnim meczu w Gnieźnie. Nic nie jest dla mnie jeszcze pewne.

Orzeł zimą nie szalał na rynku transferowym. To nie wy przeprowadzaliście te najbardziej spektakularne ruchy. Czy w Łodzi mamy zatem jedną z najtańszych drużyn w lidze?

Pewnie tak, aczkolwiek nie zaglądam innym do kieszeni. Poza tym nie to jest najważniejsze. Nie mówiłbym, kto ma najtańszy skład, ale o tym, kto zapłaci. Orzeł na pewno to zrobi. Z drugiej strony faktów nie da się oszukać. Większość zawodników, z którymi rozmawialiśmy, nam odmawiała, bo nie było nas na nich stać. Poszli do innych klubów i zakładam, że tamtejsi działacze się wywiążą z umów.

To dlaczego Orzeł jedzie na razie tak dobrze?

Może to magia tej premii za awans, którą obiecałem? Do tej pory w ogóle nie zakładałem, że będę musiał coś dodatkowo wypłacać. Jeśli przejedziemy osiem meczów i będziemy nadal bardzo wysoko, to wtedy pewnie zacznę drapać się po głowie.

Orzeł drugi, Unia ostatnia. Zastanawia się pan teraz, co myśli sobie Rohan Tungate?

Nieszczególnie, bo się nim nie interesuję. Mamy Brady'ego Kurtza i Aleksandra Łoktajewa, którzy z powodzeniem go zastępują. Myślę, że to zawodnik ma o czym myśleć. Z drugiej strony ma menedżera, nie wiem, czy oficjalnego, czy nie. Na pewno ten pan jest wyjątkowo majętnym człowiekiem. Krzywda zawodnikowi się zatem nie wydarzy.

A jak Unia spadnie, to będzie chciał pan jego powrotu do Łodzi?

Nie wiem. Trudno mi powiedzieć, o jakich zawodnikach będziemy myśleć i jaką drużynę zbudujemy. Najważniejsze, żebyśmy po tych ośmiu meczach byli tak w 95 proc. przekonani, że nie spadniemy. Wtedy można się zastanawiać, co z kolejnym sezonem.

Zobacz także:
Metalowy słupek przykuł go do wózka
Janowski przebił granicę 2000 punktów

Źródło artykułu: