Lublinianie odnieśli kolejne pewne zwycięstwo na własnym torze. Motor pokonał eWinner Apator 51:39, ale w szeregach gospodarzy radość po spotkaniu była raczej umiarkowana. - Zadowolony jestem tylko z tego, że zdobywamy dwa duże punkty. Niektóre rzeczy mnie jednak naprawdę martwią - mówi nam Jacek Ziółkowski.
- Oddaliśmy za dużo punktów. To nie eWinner Apator je wywalczył, ale my straciliśmy. Dominikowi Kuberze poszła linka sprzęgłowa, był kapeć u Krzysztofa Buczkowskiego. To już kolejny raz, bo pamiętamy, co działo się w Zielonej Górze. Musimy pamiętać o tym, że za tydzień przyjedzie bardzo silny rywal, czyli Fogo Unia Leszno. Jeśli wtedy będziemy tracić tak punkty, to możemy za to zapłacić wysoką cenę. Dziś należało wygrać w sposób bardziej zdecydowany - podkreśla Ziółkowski.
Menedżer Motoru zamierza reagować, zanim wydarzy się coś złego. - Trzeba pewne rzeczy skorygować. Na pewno poruszę ten temat podczas mojej najbliższej rozmowy z prezesem. Czekają nas naprawdę trudne mecze, które zdeterminują naszą przyszłość. Walczymy o play-offy, więc nie można nawet na moment odpuszczać i udawać, że nie ma problemu. Liczy się każdy mecz i każdy punkt - tłumaczy.
- Chciałbym jednak podziękować wszystkim zawodnikom za ten mecz, bo wygraliśmy i to jest najważniejsze. W szczególności jestem wdzięczny Grigorijowi Łagucie. Jechał z dolegliwościami, ale to jednak prawdziwy Iron Man. Niektórzy może tego nie wiedzą, ale to zawodnik, który naprawdę oddaje się drużynie. Jest prawdziwym kapitanem. Potrafi podpowiedzieć młodym zawodnikom i wyjaśnić, co zrobili źle. Oni słuchają i to korygują. Często to daje efekty w kolejnych biegach. Można powiedzieć, że zawsze ciągnie za sobą zespół - podsumowuje Ziółkowski.
Zobacz także:
Były menedżer krytykuje Apatora!
Prezes Falubazu o sytuacji drużyny i przyszłości Dudka
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła opowiada o zdrowiu i powrocie do komentowania meczów