Ryszard Kowalski w ostatnim okresie szykował sprzęt juniorom ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz. Po tym jak z silników przygotowanych przez polskiego tunera zaczęli też korzystać Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak, ten postanowił wypowiedzieć umowę o współpracy grudziądzkiemu klubowi.
Jak wyjaśnił Kowalski w obszernym wpisie w mediach społecznościowych (szczegóły TUTAJ), jego firma "ze względu na sprawy osobiste oraz ograniczenia ilościowe" nie zamierza współpracować z Pawlickim i Kasprzakiem.
"Zanim zdecydowaliśmy się na zerwanie współpracy kilkukrotnie podejmowaliśmy rozmowy z klubem w celu rozwiązania tej sytuacji" - napisał Kowalski.
ZOBACZ WIDEO Mechanicy Czugunowa zapowiedzieli, że się zwolnią. Zawodnik Sparty tłumaczy dlaczego
Zaskoczona aferą jest Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów. - Skoro umowa pomiędzy klubem a tunerem funkcjonowała od pewnego czasu, a jej postanowienia łamano, to doskonale rozumiem tunera. Umów należy dotrzymywać. Nawet jeśli ich przepisy mogą się wydawać nielogiczne, to ktoś na takie warunki się zgodził - mówi WP SportoweFakty była prezes "Żurawi".
Zdaniem Półtorak, grudziądzki klub w tej sytuacji popełnił błąd, bo mógł oczekiwać, że Kowalski dowie się o tym, że Kasprzak i Pawlicki korzystają z jego sprzętu. - Sytuacja nie jest teraz komfortowa dla GKM-u. Nawiązali współpracę z topowym tunerem, bo wiemy jakie uznanie na rynku ma Ryszard Kowalski. Silniki trzeba jednak remontować. Pawlicki czy Kasprzak mogą jeszcze na nich pojechać jakiś mecz, ale w pewnym momencie to się skończy - dodaje.
Grudziądzanie po sześciu meczach mają na swoim koncie 3 punkty i walczą o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Zakończenie współpracy z Kowalskim może mieć dla drużyny opłakane skutki. - Ostatnie lepsze wyniki Pawlickiego to może być właśnie kwestia korzystania ze sprzętu pana Kowalskiego. Dlatego to może mieć wpływ na losy GKM-u w kontekście utrzymania wśród najlepszych - ocenia Półtorak.
- Dobry tuner w żużlu ma ogromne znaczenie. Chyba że GKM nawiąże współpracę z kimś innym. Może się okazać, że silniki szykowane przez kogoś innego również spasują Pawlickiemu i pozostałym zawodnikom. Mistrzostwa świata nie zdobywa się przecież na samej jednostce napędowej. Zdarzały się sytuacje, gdy ktoś przywoził zera na mistrzowskim sprzęcie. I w drugą stronę. Zawodnik zdobywał komplety, pożyczał sprzęt koledze, a ten nagle nie był w stanie wygrać na nim biegu - podsumowuje była prezes Stali.
Czytaj także:
W Gorzowie podjęli ważną decyzję po ostatniej porażce
Juniorzy z Ostrowa na celowniku innych klubów