Żużel. Takich juniorów zazdrości im cała Polska. Prezes uspokaja kibiców: Nie są na sprzedaż

Pięć meczów i pięć wyścigów młodzieżowych wygranych 5:1. Cała Polska powoli zazdrości juniorów Arged Malesie. Prezes stowarzyszenia już teraz studzi jednak zapędy niektórych działaczy. - Oni nie są na sprzedaż - mówi Radosław Strzelczyk.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Jakub Poczta w kasku niebieskim WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Jakub Poczta w kasku niebieskim
Juniorzy Arged Malesy robią furorę na torach eWinner 1. Ligi. Sebastian Szostak jest najskuteczniejszym młodzieżowcem w całych rozgrywkach. Kroku dzielnie dotrzymują mu także koledzy. Potencjału ostrowskiej formacji juniorski nie zmieniła nawet ostatnia kontuzja Jakuba Krawczyka, bo zastąpił go Jakub Poczta, który zaliczył fantastyczny debiut w barwach klubu z Ostrowa.

- Mamy naprawdę zdolnych juniorów. To głównie zasługa tych chłopaków i sztabu szkoleniowego na czele z trenerem Mariuszem Staszewskim. Najważniejsze, że oni cały czas się uczą. Rozwój jest widoczny gołym okiem. To wszystko jest balsamem na moje serce, bo utwierdzam się w przekonaniu, że w 2015 roku, kiedy zostałem prezesem stowarzyszenia, a później spółki, podjąłem dobrą decyzję. Szkolenie młodzieży było zawsze moim oczkiem w głowie. Radość ostrowskich kibiców, którzy cieszą się po sukcesach wychowanków, jest dla mnie najlepszą nagrodą. Gratulacje dla chłopaków i trenera - mówi nam Radosław Strzelczyk, prezes stowarzyszenia TŻ Ostrovia.

Juniorzy, którzy startują obecnie w Arged Malesie Ostrów, trafiają do klubu na zasadzie wypożyczenia właśnie ze stowarzyszenia, którego prezesem jest Strzelczyk. To zatem z nim muszą kontaktować się działacze klubów PGE Ekstraligi, którzy chcieliby pozyskać Szostaka, Krawczyka lub Pocztę. A zainteresowanie jest coraz większe, bo o ostrowskiej młodzieży robi się głośno, a posucha na rynku jest widoczna od dawna.

ZOBACZ WIDEO Michelsen nie chce już komentować "afery twitterowej". Mówi o ogromnej frustracji

- Nie chciałbym stawiać sprawy tak, że trzeba dzwonić właśnie do mnie. Jestem wprawdzie prezesem stowarzyszenia, ale zapewniam, że bardzo mocno liczymy się ze zdaniem sztabu szkoleniowego, który działa w spółce. Nie jesteśmy w żaden sposób podzieleni. Nasza wizja jest taka sama, chcemy iść wspólnie w jednym kierunku. Od razu dodam, że na razie nie ma po co do mnie dzwonić. To kompletnie mija się z celem. Nie po to wkładaliśmy tyle pieniędzy i pracy w szkolenie, żeby tych chłopaków teraz sprzedawać - podkreśla Strzelczyk.

Prezes oczywiście nie wyklucza scenariusza, że w pewnym momencie do takich rozmów dojdzie, ale na razie kibice mogą spać spokojnie. - Nie możemy być egoistami, bo chodzi też o możliwości rozwoju tych chłopaków. Osobiście marzy mi się scenariusz, który zakłada, że pierwsza drużyna pojedzie niebawem w PGE Ekstralidze. Wtedy tematu nie będzie, bo juniorzy zostaną. Na razie też go nie ma, więc kibice mogą spać spokojnie. To młodzi chłopcy, którzy potrzebują spokoju. Jeśli za jakiś czas zabraknie im możliwości rozwoju na miejscu, to wtedy możemy usiąść w większym gronie z władzami spółki i na ten temat rozmawiać - tłumaczy Strzelczyk i zapewnia, że w stowarzyszeniu na pewno nie będzie pokusy, by po sezonie 2021 zarabiać na juniorach.

- Jestem na takie rzeczy odporny. Marzenia są ważniejsze od pieniędzy, a to moje właśnie się spełnia. Ostrów w końcu doczekał się znakomitych wychowanków. O to mi chodziło. Nie wiem, co oni osiągną w tym sporcie. Trudno powiedzieć, czy zostaną gwiazdami, bo na wynik w żużlu składa się wiele czynników. Poza ciężką pracą trzeba mieć trochę szczęścia i unikać kontuzji. Czas pokaże. Na razie pokazujemy wszystkim, że szkolenie ma sens. To dla mnie najważniejsze - wyjaśnia.

Szef stowarzyszenia TŻ Ostrovia dodaje, że klub ma więcej utalentowanej młodzieży niż ta, która zdobywa obecnie punkty w lidze. - To jest liczna grupa. Mamy między innymi Gracjana Szostaka, brata Sebastiana, który fajnie się rozwija. Wierzę, że tych rodzynków będzie więcej, choć rację ma oczywiście Mariusz Staszewski, który powtarza, że za jego czasów zainteresowanie szkółką było znacznie większe. Mam nadzieję, że to się jeszcze mocniej rozkręci dzięki pracy, którą wykonali ci młodzi ludzie i trener - przekonuje Strzelczyk.

Prezes TŻ Ostrovia mówi nam również, że w tym sezonie kibice mogliby usłyszeć także o Kacprze Grzelaku, który jest wychowankiem klubu z Ostrowa. Na razie nie jest to możliwe i dlatego Strzelczyk apeluje do władz polskiego żużla. - Blokują nas przepisy. Mamy jeszcze utalentowanego zawodnika. Kacper mógłby bez problemu zostać wypożyczony do drugiej ligi. Zainteresowanie jest spore. Nie możemy tego zrobić, bo obowiązuje zasada jednego wypożyczenia w trakcie sezonu. Moim zdaniem nie tak to powinno wyglądać, bo mówimy o dwóch klubach, które ściśle ze sobą współpracują. Uważam, że w takich przypadkach przepływ zawodników powinien być całkowicie swobodny. Apeluję, żeby się nad tym pochylić, bo chodzi o rozwój młodych chłopaków. Od razu dodam, że istnienie stowarzyszenia jest konieczne, bo dzięki temu możemy otrzymywać publiczne środki na naszą działalność - podsumowuje Strzelczyk.

Zobacz także:
Stal Gorzów podjęła ważną decyzję
Vaculik przekroczył kolejną barierę

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×