Przypomnijmy, że w trzecim biegu po przewinieniu Wiktora Trofimowa na tor bardzo groźnie upadł Niels-Kristian Iversen, który został odwieziony do szpitala. Unia nawet w pełnym składzie była skazywana na wysoką porażkę, a osłabiona stratą Duńczyka musiała od razu próbować minimalizować straty.
Gospodarze byli jednak idealnie przygotowani do tego pojedynku. Trzech zawodników zanotowało płatne komplety, a byli to Michael Jepsen Jensen, Rune Holta (po 14+1) i Siergiej Łogaczow (11+1). Przy takiej postawie liderów drużyna powinna do końcowej fazy sezonu przygotowywać się nieco spokojniej.
- Mamy dobrą sytuację, bo jest dużo meczów u siebie. Na wyjazdach nie przegrywamy, a jak już się tak dzieje, to niewiele. Walka rozpocznie się jednak w play-offach. W tym meczu troszeczkę testowaliśmy niektórych zawodników. Mogę tylko żałować, że Unia Tarnów znowu miała pecha. Co mecz, to coś się tam niekorzystnego dzieje - mówił nam, po wygranym wysoko meczu z tarnowianami, Marek Cieślak.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Przedpełski, Woryna, Bewley i Frątczak gośćmi Musiała
Kolejne ligowe spotkanie czeka rybnickie "Rekiny" 20 czerwca w Jaskółczym Gnieździe. Szkoleniowiec ROW-u trenował drużynę rywala przez trzy sezony, a później wizytował ten stadion ze swoimi kolejnymi zespołami. Zdecydowanym faworytem tego pojedynku będą rybniczanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecną sytuację kadrową Unii Tarnów.
- W drużynie rywali jest teraz "szpital". Na pewno jednak nie lekceważymy Tarnowa i do rewanżu postaramy się przygotować jak najlepiej. Wiadomo, że chcemy tam wygrać, bo ten mecz będzie za trzy punkty - dodał krótko.
W meczu z Unią szansę ligowego debiutu otrzymał Leon Flint. Brytyjczyk był chwalony przez Cieślaka po treningach, w starciu ligowym w dwóch biegach nie zdobył jednak ani jednego punktu. Z pewnością tego zawodnika czeka jeszcze sporo pracy.
- To jest młody chłopak, ma szesnaście lat. Nie ma ani właściwego sprzęgła, ani takiego silnika, bo w Rybniku tor jest wymagający. Tu trzeba mieć naprawdę dobry sprzęt. On jednak potrafi jeździć i można powiedzieć, że jest tutaj na przyszłość. Za rok lub dwa może być naprawdę dobrym zawodnikiem. On umie jeździć, tylko, że robi to na tych krótkich torach. Mówił mi, że można jechać z zamkniętymi oczami. Powiedziałem mu, że tu trzeba mieć sprzęt i wszystko musi być perfekcyjne. Na krótkich torach, gdzie on jeździ, to nie jest tak ważne. Pojechał dwa razy i na razie widać, że jeszcze dużo mu brakuje, ale kiedyś Tai Woffinden w Częstochowie też zaczynał od zera, a później został mistrzem świata (uśmiech).
Na koniec zapytaliśmy trenera ROW-u o sytuację w ekipie rywali. Fala kontuzji, jaka trawi tarnowskie "Jaskółki" jest niespotykana i chyba trudno wskazać zespół, który w ostatnich latach borykał się z aż tyloma urazami. Gdy jednak drużyna była skompletowana, również nie wygrała żadnego spotkania i powoli chyba wszyscy godzą się ze spadkiem do 2. Ligi Żużlowej. Przypomnijmy, że Marek Cieślak był trenerem Unii Tarnów w sezonach 2012-2014, zdobywając z nią Drużynowe Mistrzostwo Polski oraz dwa brązowe medale.
- Cóż mogę powiedzieć? Nie jestem może kimś, kto powinien oceniać Unię Tarnów. Punkty pokazują jej miejsce w tym sezonie w lidze. Słyszałem również o różnych perturbacjach organizacyjnych. Wszystko zatem się na to składa. Życzę Unii Tarnów, żeby przetrwała ten kryzys i aby jeździli dalej, nawet w drugiej lidze. Kluby spadały do niej i potem się dźwigały. Tylko, czy tak się stanie w Unii Tarnów, to przyszłość pokaże - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Marek Cieślak.
Czytaj także:
Wynik, który przejdzie do historii. To najwyższa porażka torunian na Motoarenie
Potężnie osłabieni tarnowianie postawili się rywalom. Nieudane debiuty w Rybniku