11 sierpnia podopieczni Daniela Anderssona przegrali na wyjeździe z Piraterną Motala 34:62, a Zetterstroem nie zdobył w tym spotkaniu ani jednego punktu. Po tym niepowodzeniu 37-latek nie został powołany na kolejny mecz, który jego zespół rozegrał na własnym terenie z Vargarną Norrkoeping. - Bankructwo Smederny było dla mnie wielkim ciosem i ma ogromny wpływ na moją aktualną postawę. To nie jest jednak tak, że tylko przez tę sytuację spisuję się obecnie poniżej oczekiwań. Na moją formę wpływ ma wiele czynników. Tak to już w życiu jest, że jak ma się z górki, to wszystko przychodzi łatwiej - powiedział "Zorro".
Sezon 2008 w wykonaniu Szweda był niezwykle udany. 37-latek wywalczył tytuł indywidualnego mistrza swojego kraju, a z Indianerną udało mu się awansować do play-off Elitserien. - Wiele myślałem nad tym wszystkim, ale po zakończeniu sezonu zdecydowałem się przenieść do Eskilstuny, ponieważ tam mam swoje korzenie. Dlatego też jest mi ogromnie przykro, że to wszytko tak się skończyło - dodał Zetterstroem.
W Polsce "Zorro" reprezentuje barwy Lotosu Wybrzeża Gdańsk, który najbliższy mecz rozegra dopiero 6. września, kiedy to zmierzy się na wyjeździe z Atlasem Wrocław w pierwszym pojedynku o 7. miejsce w Speedway Ekstralidze. Występu na Stadionie Olimpijskim Szwed może być pewien, jednak jego udział w kolejnym spotkaniu Indianerny (1. września w Vetlandzie) stoi pod wielkim znakiem zapytania. - Najważniejsze to jak najwięcej jeździć, żeby wejść w odpowiedni rytm. Te przymusowe wakacje trwają już zbyt długo i mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się powrócić na tor - kontynuował sympatyczny żużlowiec.
Smederna Eskilstuna wciąż jest winna Szwedowi sporą sumę pieniędzy. - Wszystkim zajmują się teraz moi prawnicy. Szczerze mówiąc, nie wiem ile potrwa załatwienie tej sprawy, ale chciałbym to mieć już za sobą - zakończył "Zorro".