Żużel. Spadek formy Bartosza Smektały w PGE Ekstralidze. Były trener ma swoją teorię

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Smektała w kasku białym
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Smektała w kasku białym

Transfer Bartosza Smektały z Fogo Unii Leszno do Eltrox Włókniarza w Częstochowie został przyjęty z entuzjazmem. Sam zawodnik dużo obiecywał sobie po jeździe w nowych barwach. Na razie jednak, po 11 kolejkach PGE Ekstraligi, mówi się o rozczarowaniu.

Duże nadzieje związane z przejściem Bartosza Smektały do Eltrox Włókniarza Częstochowa miały swoje podstawy. Wychowanek leszczyńskiej Unii zawsze znakomicie czuł się na torze przy Olsztyńskiej, poza tym to wciąż bardzo młody, rozwijający się zawodnik. Można się spodziewać, że za kilka sezonów będzie wiodącą postacią jeśli chodzi o polskich seniorów w PGE Ekstralidze.

Sam zainteresowany przed bieżącymi rozgrywkami mówił o tym, że bardzo dobrze przepracował zimę i czuje się na tyle przygotowany, by stać się jednym z filarów Lwów. Tymczasem póki co rzeczywistość weryfikuje plany. Średnia biegowa Smektały po 11 meczach wynosi 1,558. Dla porównania, zeszły sezon w Fogo Unii Leszno zakończył ze średnią 1,863. Zespół zdobył mistrzostwo Polski, jechał w wymagającej fazie play-off, a Smektała nie zawodził. We Włókniarzu natomiast ma tylko przebłyski dobrej formy.

Na regres wskazują nie tylko liczby, ale też styl jazdy zawodnika. Ostatnio jego postawa na torze sprawia wrażenie pasywnej i asekuracyjnej. - Myślę, że wszyscy to zauważyli. Jest ogromna różnica - zgadza się Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener m.in. leszczyńskiej Unii, który od początku kariery przygląda się Smektale.

ZOBACZ WIDEO Żużlowiec Falubazu odpiera zarzuty: Nie spanikowałem

Szkoleniowiec ma swoją teorię, dlaczego tak to w tym sezonie w przypadku byłego mistrza świata juniorów wygląda. Według niego, Bartosz Smektała za wcześnie zdecydował się na zmianę klubu. - Zawsze byłem zwolennikiem jazdy młodego zawodnika do jakiegoś czasu w macierzystym klubie. W osiągnięciu dobrego wyniku pomaga cała otoczka wokół. Za wychowankiem będą sponsorzy, ale przede wszystkim kibice. Powtarzam młodym zawodnikom, by nie dawali się skusić większymi pieniędzmi innym klubom za wcześnie - uważa Krzystyniak w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Gdy Bartek Smektała i Dominik Kubera odchodzili z Unii, to bałem się o nich. Zresztą mówiłem o tym, że martwię się, że ich wyniki będą gorsze. Byłem zwolennikiem, by jeszcze zostali w Unii. Uważam, że ich zdobycz w tym sezonie w tym klubie byłaby większa, aniżeli w minionych latach - kontynuuje.

Nasz rozmówca sądzi ponadto, że w Unii Smektała mógł liczyć na wsparcie takich gwiazd jak Emil Sajfutdinow, Piotr Pawlicki czy Janusz Kołodziej. To głównie na nich skupiała się uwaga. - W innym klubie jesteś zdany sam na siebie. Dla młodego zawodnika jest to duże obciążenie. Na obczyźnie nie ma sentymentów. Wziąłeś ogromne pieniądze, to teraz je zwróć w postaci wyników - komentuje Krzystyniak.

- Tak sobie to tłumaczę. Przejście do innego klubu niesie za sobą inną presję. Zawodnik czuje, że te oczekiwania wobec niego są wysokie. Myślę, że prezesi tych klubów mają swoje wymagania. Wydaje mi się, że ta presja podcina im skrzydła - zwraca uwagę były trener, sugerując, że to właśnie oczekiwania paraliżują zawodnika i mają wpływ na jego jazdę.

Eltrox Włókniarz Częstochowa przegrał ostatnio u siebie bardzo ważny mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów (39:51, zobacz szczegóły ->>) i kwestię awansu do fazy play-off skomplikował sobie do granic możliwości. Wiele wskazuje na to, że biało-zieloni w tym sezonie nie znajdą się w strefie medalowej.

W meczu tym Bartosz Smektała zawiódł (3+2). Wpływ na jego postawę w tym spotkaniu mogło mieć nieporozumienie z Leonem Madsenem z pierwszego biegu dnia. Smektała wraz z Duńczykiem wyjeżdżali na podwójne prowadzenie, ale kapitan Włókniarza nie spojrzał, że obok niego jedzie kolega z pary i zablokował jego tor jazdy. "Kuchnia meczu" w nSport+ pokazała, jak po wyścigu Madsen przepraszał Smektałę, ale ten był wyraźnie zniesmaczony. Trudno mu się dziwić.

- Na dzień dobry została mu podłożona noga. Jestem przekonany, że ta sytuacja odbiła się na jego dyspozycji w całym meczu. Z własnego doświadczenia wiem, że gdy w pierwszym biegu zdefektował motocykl albo przeszkodził kolega, to deprymowało. Co innego gdy tak potraktuje rywal. Wtedy budzi się złość i chęć rewanżu - komentuje Krzystyniak zwracając uwagę na to, że takie sytuacje dobitnie pokazują skalę trudności z jaką w nowym klubie mierzy się Smektała.

Czytaj również:
-> Będzie bitwa o juniora Eltrox Włókniarza? Na tym transferze można nieźle zarobić

Komentarze (12)
avatar
stary_trener
8.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pozdrawiam cenzure SF za ciagle kasowanie moich postow choc nie lamie regulaminu, nie uzywam wulgaryzmow, Widac prawda Wam nie pasuje a pokazywanie Waszego kumoterstwa i stronnicznosci boli. 
avatar
Sympatyk
7.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Woryna na początku miał problemy Czytaj całość
avatar
Kaspar
7.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Troluniu za to juniorzy się wybijają idą tak w górę z formą że aż prosili się Częstochowy o Kowalskiego. Spadek do pierwszej ligi blisko coraz bliżej 
avatar
miłów
7.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie ma Smyka i Kubery i nie ma mistrzostwa a Doyle teraz myśli o GP i walczyć będzie o mistrza i załatwi Fogo tak załatwił Falubaz 
avatar
fan Lwów
7.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Lesznie jeździł już naprawdę fajnie, szkoda, że nie udźwignął przeprowadzki. Mówi się trudno, Włókniarz nie trafił z transferami w tym roku (nie my jedyni).