Żużel według Jacka. Janowski czy Zmarzlik? A może czarny koń mistrzem Polski [FELIETON]

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski.

Zbliżający się finał IMP ma dwóch faworytów Macieja Janowskiego i Bartosza Zmarzlika. Obaj znajdują się w bardzo dobrej formie, ale minimalną przewagę sprzętową może mieć obrońca tytułu - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

"Żużel według Jacka" to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera Get Well Toruń.

***

Przed nami finał IMP w Lesznie. Cieszę się, że tytuł mistrza Polski znowu jest traktowany bardzo prestiżowo i jadą w nim najlepsi. Czasami zdarzały się sytuacje, że niektórzy zawodnicy próbowali się przed tym finałem wymigać. W tej chwili dyskusji o tym już nie ma. Przez wszystkich najważniejszych żużlowców w Polsce finał IMP traktowany jest poważnie i prestiżowo.

Patrząc na listę startową niedzielnego finału IMP faworytów jest dwóch: Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się w tym sezonie, jaką prezentują formę i jakimi statystykami szczycą się w PGE Ekstralidze, trudno mówić o innych faworytach. Walka o złoto powinna rozegrać się pomiędzy tą dwójką, co nie oznacza, że pozostali są bez szans.

ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek

Mocno czekam na start Pawła Przedpełskiego, szczególnie w kontekście tego, co wydarzyło się w finale Złotego Kasku w Zielonej Górze. Torunianin po tych zawodach mógł czuć niedosyt. W tym roku jedzie on bardzo dobrze i równo. Zobaczymy, czy będzie w stanie bić się o medale IMP. Na torze w Lesznie zazwyczaj czuł się dobrze i może włączyć się w walkę o podium.

Miejscowi zawodnicy też mogą namieszać. Są Piotr Pawlicki i Janusz Kołodziej. Co prawda nie wiadomo, w jakiej dyspozycji fizycznej będzie Kołodziej, który nabawił się urazu podczas ostatniego meczu ligowego, ale finały często bywały jego specjalnością.

Ciekaw jestem, jak na tle zawodników z PGE Ekstraligi wypadnie czołówka żużlowców pierwszoligowych. W finale IMP mamy Oskara Fajfera, Tobiasza Musielaka i Grzegorza Walaska. Dla nich to ważny start, bo będą mieli punkt odniesienia w kontekście startu z zawodnikami ekstraligowymi. Szczególnie ostatnio formą imponuje Grzegorz Walasek, ale cała trójka zalicza się do ścisłej czołówki żużlowców eWinner 1. Ligi.

W stawce finalistów brakuje mi trochę młodych zawodników do lat 24. Jest natomiast dwóch najlepszych juniorów Wiktor Lampart i Jakub Miśkowiak. Dobrze, że oni znaleźli się w finale i mają możliwość konfrontacji z najlepszymi. Myślę, że jednym z czarnych koni leszczyńskiego finału IMP może być właśnie Jakub Miśkowiak, który cały sezon jedzie bardzo dobrze i nie będzie dla mnie niespodzianką, jeżeli skończy te zawody z medalem. To, jak jedzie ten młody chłopak przez cały sezon, predysponuje go do walki o czołowe lokaty w IMP.

Wracając do faworytów, czyli Janowskiego i Zmarzlika. Obaj są w świetnej formie, obaj jadą bardzo dobrze, a ich średnie w PGE Ekstralidze powyżej 2,6 punktu na bieg najlepiej świadczą o ich aktualnej dyspozycji. Jeden i drugi jeżdżą widowiskowo. Fantastycznie ścigają się na dystansie. Imponuje Maciej Janowski, którego wcześniejsza jazda opierała się głównie na startach. W tej chwili widzę, że ciężar przesunął się na walkę na dystansie. Być może wynika to z przygotowania sprzętu. Zatracił trochę start, ale to, co robi na dystansie i szybkość jego motocykli, imponują.

Bartosz Zmarzlik, choć nie ma jeszcze tytułu IMP, nikomu nic nie musi udowadniać. Bardzo dobrze czuje się w tym sezonie i jak go znam, do każdych zawodów przystępuje z motywacją, żeby je wygrać. Nie wydaje mi się, że on sam czy jego otoczenie będzie narzucało jakąś dodatkową presję z tego faktu, że jeszcze jest trofeum, którego nie ma w kolekcji. Widać, że jest nie tylko na niebywałym poziomie sportowym, ale także obserwując jego wypowiedzi, w tym wymiarze psychologicznym, widzę, że emanuje spokojem i dużą pewnością siebie, ale absolutnie nie lekceważeniem rywali.

Każdy z nich ma swoje atuty. Szanse ich oceniam 50 na 50. Zmarzlik i Janowski są faworytami, ale muszą to potwierdzić na torze. Nie jest tak, że tylko między nimi jest walka o złoto. O tytule zadecyduje tak naprawdę jeden wyścig. Tutaj mogą decydować niuanse, jak choćby pole startowe. Atutem Janowskiego może być to, że całkiem niedawno jeździł w Lesznie. Pytanie, jak będzie przygotowany tor? Pewnie inaczej niż w meczu ligowym. Mam nadzieję, że nawierzchnia będzie sprzyjała ciekawemu widowisku, bo w Lesznie można tak przygotować tor, by ścigać się na dystansie.

Jeśli chodzi o przygotowanie sprzętowe, być może delikatna przewaga jest po stronie Janowskiego. Z kolei Zmarzlik potrafi się ścigać i wygrywać te decydujące momenty. Nie wykluczam jednak, że w myśl przysłowia, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, Janowskiego ze Zmarzlikiem pogodzi czarny koń finału, choć oczywiście wszystko, co wydarzyło się do tej pory w tym sezonie przemawia za tym, że ktoś z dwójki Janowski - Zmarzlik sięgnie po tytuł IMP.

Zobacz także: Kolejna runda Grand Prix w Polsce
Zobacz także: Nicki Pedersen nie składa broni

Źródło artykułu: