Nie ma polskiego żużlowca, który zaczynając karierę nie marzyłby, by choć raz w życiu założyć na głowę Czapkę Kadyrowa, czyli przechodnie, symboliczne trofeum za zdobycie tytułu Indywidualnego Mistrza Polski. Zaszczyt bycia królem własnego podwórka to przecież wielka sprawa. Bartosz Zmarzlik, dwukrotny i aktualny mistrz świata, najbardziej rozpoznawalny obecnie czynny żużlowiec w naszym kraju został jego mistrzem po raz pierwszy w życiu!
Gorzowianin od początku niedzielnych zawodów był bardzo zadziorny i głodny zwycięstw. W jego postawie dało się zauważyć, że zależy mu na tym, by odnieść wygraną. Blisko tytułu Indywidualnego Mistrza Polski był przecież już kilka razy w karierze, ale za każdym razem sukces wymykał mu się z rąk na ostatniej prostej. W niedzielę w Lesznie Zmarzlik nie zamierzał do tego dopuścić.
Przed niedzielnym leszczyńskim finałem oprócz niego jako głównego pretendenta do tytułu wymieniano Macieja Janowskiego. Trudno się dziwić, wszak ta dwójka, Zmarzlik i Janowski, absolutnie zdominowała w tym sezonie ekstraligowe rozgrywki i ze średnimi ponad 2,6 pkt na bieg odjechała reszcie nie tylko polskiej, ale i światowej stawki.
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Obaj przed zawodami przekonywali, że z dużym spokojem podchodzą do turnieju. Broniący tytułu Janowski w rozmowie z nSport+ stwierdził, że mistrzostwo Polski ma już "odhaczone", a Zmarzlik mówił, że przed nim jeszcze wiele lat startów. Takiego luzu u obu nie było po bezpośrednim pojedynku w 12. biegu. Po wyścigu panowie mieli sobie coś do wyjaśnienia przed bramą parku maszyn.
To, że Zmarzlik i Janowski byli faworytami najwyraźniej tylko zmobilizowało pozostałych. Obaj mocno przekonali się o tym w swoich pierwszych biegach. Na dzień dobry Janowski, mimo usilnych starań, nie znalazł sposobu na Wiktora Lamparta, zaś Zmarzlik musiał się sporo napracować, aby pokonać swojego kolegę z gorzowskiej Stali, Szymona Woźniaka.
Do bezpośredniego starcia gigantów doszło we wspomnianym 12. wyścigu. Zmarzlik pokonał w nim Janowskiego i razem z Januszem Kołodziejem przewodził w przejściowej klasyfikacji. Broniący tytułu wrocławianin natomiast po trzech seriach startów na swoim koncie nie miał wygranej. Na tym etapie zawodów nie błyszczał tak, jak przed tygodniem w meczu ligowym na torze w Lesznie.
Czwarta seria startów zaczęła się od starcia przewodzących w stawce Zmarzlika i Kołodzieja, który ma patent na finały IMP i także tym razem wmieszał się w czołówkę. Po zwolnieniu taśmy startowej prowadzenie objął mistrz świata. Kołodziej na drugim łuku mocno zaatakował rywala przy krawężniku, ale gorzowianin odparł napór i w dalszej fazie wyścigu tylko powiększał przewagę. To był jasny sygnał ze strony Zmarzlika, który można odczytać słowami "przyjechałem tu dziś po złoto". Czwarta seria przyniosła też pierwszą biegową wygraną Janowskiego.
Kołodziej i Zmarzlik po rundzie zasadniczej turnieju znaleźli się od razu w biegu finałowym z takim samym dorobkiem punktów - 14. Jako pierwszy i, jak się później okazało jedyny, ze Zmarzlikiem wygrał Krzysztof Kasprzak.
Finał przyniósł niesamowite emocje. Przez prawie całe pierwsze okrążenie prowadził Kasprzak, ale Zmarzlik pokazał swój kunszt. Na wyjściu z drugiego łuku cała czwórka jechała równo, lecz to mistrz świata przemknął na czoło stawki jadąc najbliżej krawężnika. Objął prowadzenie i targał do mety jak szalony. Po biegu spojrzał w niebo i przeżegnał się. Cóż za wymowny gest!
Wyniki:
1. Bartosz Zmarzlik - 17 (3,3,3,3,2,3) - 1. miejsce w finale
2. Maciej Janowski - 14 (2,2,2,3,3,2) - 2. miejsce w finale
3. Janusz Kołodziej - 15 (3,3,3,2,3,1) - 3. miejsce w finale
4. Krzysztof Kasprzak - 10 (1,1,2,3,3,0) - 4. miejsce w finale
5. Piotr Pawlicki - 10 (0,3,1,3,3)
6. Wiktor Lampart - 9 (3,1,2,1,2)
7. Jarosław Hampel - 8 (3,2,1,2,0)
8. Szymon Woźniak - 8 (2,1,2,2,1)
9. Paweł Przedpełski - 7 (1,2,3,0,1)
10. Oskar Fajfer - 7 (1,2,3,t,1)
11. Marcin Nowak - 5 (0,1,1,1,2)
12. Tobiasz Musielak - 4 (2,t,1,1,0)
13. Jakub Miśkowiak - 3 (0,3,0,0,0)
14. Przemysław Pawlicki - 3 (1,0,w,2,0)
15. Kacper Woryna - 3 (2,0,1)
16. Grzegorz Walasek - 2 (t,0,0,0,2)
17. Mateusz Szczepaniak - 1 (0,0,0,0,1)
Bieg po biegu:
1. (62,62) Lampart, Janowski, Kasprzak, Nowak
2. (62,57) Zmarzlik, Woźniak, Przedpełski, Szczepaniak
3. (62,14) Kołodziej, Musielak, Fajfer, Pawlicki
4. (63,22) Hampel, Woryna, Pawlicki, Miśkowiak
5. (63,19) Miśkowiak, Fajfer, Lampart, Szczepaniak
6. (63,09) Pawlicki, Przedpełski, Kasprzak, Walasek
7. (62,85) Zmarzlik, Hampel, Nowak, Woryna
8. (62,07) Kołodziej, Janowski, Woźniak, Pawlicki
9. (63,06) Przedpełski, Lampart, Musielak, Pawlicki (w)
10. (63,22) Kołodziej, Kasprzak, Hampel, Szczepaniak
11. (63,72) Fajfer, Woźniak, Nowak, Walasek
12. (61,97) Zmarzlik, Janowski, Pawlicki, Miśkowiak
13. (62,87) Zmarzlik, Kołodziej, Lampart, Walasek
14. (63,44) Kasprzak, Woźniak, Musielak, Miśkowiak
15. (62,88) Pawlicki, Pawlicki, Nowak, Szczepaniak
16. (62,37) Janowski, Hampel, Woryna, Przedpełski
17. (63,28) Pawlicki, Lampart, Woźniak, Hampel
18. (63,66) Kasprzak, Zmarzlik, Fajfer, Pawlicki
19. (62,91) Kołodziej, Nowak, Przedpełski, Miśkowiak
20. (62,93) Janowski, Walasek, Szczepaniak, Musielak
Baraż. (63,44) Janowski, Kasprzak, Pawlicki, Lampart
Finał. (63,80) Zmarzlik, Janowski, Kołodziej, Kasprzak
Sędzia: Ryszard Bryła
Czytaj również:
-> Duża kontrowersja podczas dekoracji finału IMP!
-> Bartosz Zmarzlik zabrał głos po finale IMP