W finale Maciej Janowski bardzo słabo wyszedł spod taśmy i przez większość czasu jechał z tyłu stawki. Ostatecznie udało mu się przedrzeć z czwartego miejsca na drugie. Pierwszy dojechał jego klubowy kolega - Artiom Łaguta.
- Mogłem jeszcze jeden łuk troszeczkę bardziej zaryzykować. Teraz z perspektywy po zawodach mogę tak powiedzieć. Po czterech seriach na ostatnią zmieniliśmy motocykl i to fajnie zagrało. Bardzo się cieszę, bo dzisiaj nas to wszystko kosztowało dużo energii - powiedział Janowski.
Zawodnik Betard Sparty Wrocław od początku sezonu jest w bardzo dobrej dyspozycji, dzięki której wymienia się go jako jednego z głównych faworytów do zwycięstwa w całym cyklu Grand Prix. W PGE Ekstralidze jest najskuteczniejszym zawodnikiem ze średnią biegową na poziomie (2,672). Drugi jest Bartosz Zmarzlik (2,644), który w niedzielę w Pradze zajął piąte miejsce i dopisał sobie 12 punktów.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Maciej Janowski czuje, że zbudował wielką przewagę nad światem, ale chciałby mieć tego efekty
- Zawsze chce się wygrywać, tym bardziej w finale Grand Prix. Całą swoją karierę mam opartą na zasadzie "małej łyżeczki" i tak też moje życie jest skonstruowane, że pomału i do przodu. Bez pośpiechu i z dużą koncentracją - wyjaśnił kapitan Sparty.
- Bardzo się cieszę z tego jak skończyliśmy. Tak jak mówiłem, ten dzień dzisiaj układał się dosyć ciężko - podsumował.
Po dwóch rundach Grand Prix, Janowski jest samodzielnym liderem klasyfikacji generalnej z 38 punktami na koncie. Drugie miejsce należy do Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa, którzy mają po 32 "oczka". Następne dwa turnieje odbędą się we Wrocławiu (30-31 lipca).
Zobacz także:
- Były menedżer mówi, co różni obecnie Zmarzlika i Janowskiego. Mistrz świata może mieć duży problem
- Heroiczna postawa debiutanta w Grand Prix. Mimo bólu walczy o każdy punkt