Żużlowcy Zdunek Wybrzeża Gdańsk osiągnęli swój cel i wygrali z bonusem z Aforti Startem Gniezno. Nie było tego dnia wielu upadków - tylko w jednym biegu dwaj zawodnicy zespołu gości zapoznali się z nawierzchnią. Mimo wszystko, szczególnie w drugiej fazie zawodów, nawierzchnia sprawiała im sporo problemów. W kilku momentach, tylko dzięki swoim umiejętnościom, uniknęli zderzenia z torem lub bandą. Kilkakrotnie zdarzały się sytuacje, że żużlowcy, którzy nie radzili sobie z jazdą po prostu zjeżdżali z toru i zapisywano im defekt, pomimo braku problemów sprzętowych.
O sytuacji wypowiedział się menedżer Zdunek Wybrzeża. - Jeżeli leje się dużo wody, to trzeba też ubijać tor. To podstawa rzemiosła przygotowywania nawierzchni. Ludzie, którzy są za to odpowiedzialni, muszą mieć to na uwadze. Nie można tylko lać wody, bo jest ciepło. O przygotowaniu toru decyduje jury - podkreślił Eryk Jóźwiak.
Tor przygotowany pierwotnie przez gdańszczan wyglądał inaczej niż to, co zobaczyli kibice na meczu. - Tor rano był przygotowany tak samo, jak na mecz z Cellfast Wilkami Krosno i staraliśmy się robić taką samą kosmetykę. Trzeba mieć na uwadze to, że jak jest gorąco, to nie da się utrzymać odpowiedniej wilgotności toru bez specjalnych zabiegów. Gdy chce się utrzymać wilgotność, trzeba ubijać tor. Bez tego wygląda to tak, jak teraz. Nie na wszystkie decyzje mamy wpływ, wiele rzeczy mamy narzuconych z góry i nie mogę przeprosić za taki stan rzeczy, bo to nie ja i Piotr Szymko decydujemy o wszystkim. O godzinie 8:00 był piękny, idealny tor. Później zaczęły się roszady - stwierdził wprost menedżer.
ZOBACZ WIDEO Dużo chce, łaknie wiedzy i stać go na wielki wynik. Potrzeba regularności
Od połowy zawodów, wielu zawodników nie wiedziało jak jechać. - Jeżeli tor robi się wymagający, to trzeba jechać z gazem. Każde ujęcie gazu i zawahanie powoduje, że jedzie się ciężko - przypomniał Eryk Jóźwiak.
Podczas meczu w Gdańsku nie było Przewodniczącego Jury. Spotkanie sędziował Remigiusz Substyk, a komisarzem toru był Maciej Głód.