Żużel. Paluch niczym Zmarzlik. Tuner chwali go za dużą dojrzałość i psychikę

Materiały prasowe / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Oskar Paluch
Materiały prasowe / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Oskar Paluch

Oskar Paluch poszedł w ślady swojego klubowego kolegi - Bartosza Zmarzlika i w miniony weekend został indywidualnym mistrzem świata. Na razie uczynił to w klasie 250cc.

Choć Oskar Paluch uzyskał już certyfikat na starty na "pięćsetkach" i zadebiutował nawet w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski Juniorów, to w ostatnim czasie ponownie przesiadł się na maszyny o mniejszej pojemności i wziął udział w dwóch najważniejszych międzynarodowych czempionatach - Pucharze Europy i Mistrzostwach Świata.

I w obu imprezach syn Piotra Palucha spisał się wybornie. Młody junior Moje Bermudy Stali Gorzów odniósł dwa pewne, choć na torze z pewnością wymęczone triumfy i zapisał się w historii ścigania w klasie 250cc m.in. jako pierwszy Polak, który zdołał stanąć na najwyższym stopniu podium IMŚ (wyniki TUTAJ).

W samych superlatywach na temat 15-latka wypowiedział się na Instagramie Krzysztof Jabłoński, który przygotował silniki - zarówno Paluchowi, jak i Antoniemu Kawczyńskiemu, który na niemieckiej ziemi zajął ósmą pozycję.

ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza

"Dużo dobrych projektów, ale jeszcze więcej tych nieudanych. Setki godzin badań i doświadczeń pozwoliły stworzyć ekstremalnie mocną jednostkę GM 250cc dla Oskara "Flaying Kid" Palucha na ME i MŚ. Wczorajszy finał mistrzostw świata w Cloppenburgu na długo pozostanie w mojej pamięci".

W sobotni wieczór Paluch stracił zaledwie jeden punkt, a miało to miejsce w ósmym biegu, kiedy to przyjechał za plecami Duńczyka Nicklasa Aagaarda, jak się później okazało - srebrnego medalisty IMŚ 250cc. Niewiele zabrakło, a widowisko zepsułaby pogoda, choć w przypadku Polaka akurat skończyłoby się to w pełni szczęśliwie.

"Po trzeciej serii, kiedy Oskar miał osiem punktów i prowadził w klasyfikacji, nastąpiło oberwanie chmury. Zawody mogły zostać zaliczone, ale organizatorzy MSC Cloppenburg stanęli na głowie i doprowadzili tor do stanu używalności. Dobre, że tak się stało, bo sprawiedliwie odjechano 20 wyścigów." - dodał były żużlowiec.

Druga część zmagań, to dalsza dominacja przez gorzowianina, który dorzucił dwie trójki i przypieczętował złoty medal. Dopiero czwarte miejsce i to po biegu dodatkowym zajął ten, który miał być jego najgroźniejszym przeciwnikiem w walce o najcenniejszy laur, czyli Bastian Pedersen.

"Oskar wykazał się dużą dojrzałością jak na swój wiek, mocną psychiką i postawił kropkę nad "i" wgrywając dwa kolejne biegi z olbrzymią przewagą od samego startu. I zagrali nam Mazurka Dąbrowskiego" - napisał Jabłoński.

"Pierwszy Polak, który został Mistrzem Świata w klasie 250cc i przełamał bardzo silną konkurencję z Dani. No i z polskim tunerem oraz świetną opieką taty Piotra Palucha oraz Adama Czechowicza" - podsumował swój wpis gnieźnianin.

Z kronikarskiego obowiązku uzupełnijmy, że brązowy medal wywalczył Villads Nagel Christiansen, zaś dwunaste miejsce zajął trzeci z "biało-czerwonych" w finale, czyli Mateusz Affelt.

Źródło artykułu: