Żużel. Menedżer Motoru o rywalu w play-offach i pomysłach na lepsze mecze wyjazdowe lublinian

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Wiktor Lampart (niebieski) i Mateusz Cierniak (czerwony)
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Wiktor Lampart (niebieski) i Mateusz Cierniak (czerwony)

- W półfinale play-off trafimy na Wrocław lub na Gorzów. To, że na Sparcie zdobyliśmy bonusa nie ma teraz żadnego znaczenia. Żużel jest tak nieprzewidywalny, że czasami w ciągu 24 godzin może się wszystko odmienić - mówi Jacek Ziółkowski.

Motor Lublin wysoko pokonał ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz 56:33 i przypieczętował udział w play-offach. - Odetchnęliśmy z ulgą, bo początek meczu był dość trudny. Przez dwa dni zdobyliśmy sześć punktów. To bardzo fajna sprawa. Postawiliśmy pieczęć na play-offach i cieszymy się z tego, że jesteśmy w czwórce. Wymarzonego rywala w półfinale nie mam - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Ziółkowski, menedżer lubelskiej drużyny.

Zespół prowadzony przez Macieja Kuciapę i Jacka Ziółkowskiego jest trzeci w tabeli PGE Ekstraligi i najprawdopodobniej na tym miejscu zakończy rundę zasadniczą. - W półfinale trafimy na Spartę Wrocław lub Stal Gorzów. Obie drużyny są bardzo mocne. Co prawda w rundzie zasadniczej ze Spartą poszło nam lepiej, bo zdobyliśmy bonusa, a ze Stalą Gorzów nie, ale to zupełnie nic nie znaczy w kontekście play-offów - zaznacza nasz rozmówca.

Jako przykład nieprzewidywalności żużla podaje Jarosława Hampela, który w niedzielę w Toruniu pojechał bardzo słabe zawody, a dzień później w Lublinie brylował i był liderem Motoru. - Żużel to jest taki dziwny sport, że każdy dzień jest inny, każdy mecz jest inny. Weźmy takiego Jarosław Hampela, który w Toruniu startował bardzo dobrze, pierwszy łuk też rozgrywał nieźle, a później nie mógł znaleźć prędkości. Zdobył w zasadzie 1 punkt na upadku Miedzińskiego, a we wtorek zaliczył prawie komplet. 24 godziny różnicy, a diametralnie inny występ - zaznacza Jacek Ziółkowski.

ZOBACZ WIDEO Ostatni Złoty Kask Piotra Protasiewicza. A co z derbami Ziemi Lubuskiej?

Z uwagi na nieprzewidywalność w sporcie żużlowym menedżer Motoru Lublin daleki jest od tego, by porównywać sezon zasadniczy do tego, co może wydarzyć się w play-offach. - Wystarczy trafić z ustawieniami sprzętu lub pomylić się i może to zupełnie inaczej wyglądać niż w rundzie zasadniczej w meczach z Wrocławiem czy Gorzowem. Każdy pojedynek będzie inny. Zobaczymy, jak to się ułoży - dodaje Ziółkowski.

Motorowi do zakończenia sezonu zasadniczego pozostał jeszcze jeden mecz w Lesznie. - Tak jak przed meczem z Grudziądzem przestrzegałem, że to wcale nie musi być prosty mecz, bo GKM nie przyjechał do Lublina położyć się na torze, tak samo my też pojedziemy do Leszna walczyć o jak najlepszy rezultat. Co z tego wyjdzie, zobaczymy - dodaje menedżer lublinianin.

Atutem Motoru jest domowy tor, który w sezonie 2021 jest twierdzą nie do zdobycia przez rywali. - Drużyny przyjezdne mają problem z naszym torem. Udało nam się odnieść komplet zwycięstw i oby tak było do końca sezonu. Tor w Lublinie nie jest jakimś dziwnym torem. Geometrii przez ostatnie kilka lat praktycznie nie zmienił. To nie jest tor wyjątkowo krótki. Nie jest łatwym torem, dlatego że ma długie proste, jest dość wąski i "zawracające" wiraże - opisuje Ziółkowski.

Drużyna, która po raz pierwszy od powrotu do PGE Ekstraligi awansowała do fazy play-off, by walczyć o wielki finał musi poprawić jazdę na obcych obiektach. - Przed meczami wyjazdowymi będziemy starali się trenować gdzieś poza Lublinem i poprawić tak występy na obcych torach, by obronić na nich przewagę wywalczoną na swoim obiekcie - kończy nasz rozmówca.

Zobacz także: Rośnie wielki talent w polskim żużlu
Zobacz także: Trzy drużyny są już pewne play-offów 

Źródło artykułu: