Sobotni wieczór nie należał dla Jana Kvecha. Najlepszy czeski junior wraz z Vaclavem Milikiem oraz Petrem Chlupacem udali się do francuskiego Macon, aby walczyć o medale Mistrzostw Europy Par.
Czesi nie należeli do faworytów imprezy. Program ułożył się dla nich tak, że na dzień dobry spotkali się z Polakami, z którymi to przegrali podwójnie.
Kolejnym rywalem naszych południowych sąsiadów byli Łotysze. Dla Kvecha był to drugi i zarazem ostatni występ tego dnia. Andrzej Lebiediew spowodował upadek zawodnika Marwis.pl Falubaz Zielona Góra, po którym ten był zmuszony wycofać się z dalej rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza
U utalentowanego żużlowca nie doszło do złamań, jednakże zmuszony był on zrobić sobie kilka dni przerwy. - Jestem mocno poobijany, mam też lekko poparzoną szyję. Nie chcę sobie zrobić krzywdy, więc odpuściłem start w Pardubicach (w czwartek odbyła się tam runda mistrzostw Czech do lat 21 - dop. red.). Wszystko mnie boli i tak naprawdę nie mogę nawet odpowiednio odwrócić głowy. Z resztą jest w porządku - mówi Kvech na łamach czeskiego magazynu Speedway A-Z.
Zawodnik chce zrobić wszystko, aby wrócić na tor już za kilka dni, a konkretniej, aby wystartować w zawodach czeskiej Extraligi na torze w Libercu. Turniej, którego to gospodarzem będzie Aforti Start Gniezno zaplanowano na 3 sierpnia, więc Kvech ma niespełna tydzień, aby wrócić do pełni zdrowia.
Czytaj także:
- Stal już witała się z bonusem, już go miała. Lokomotiv w końcówce obronił jednak cenny punkt
- Grudziądzanin przerwał dominację gdańszczanina. Młode talenty ścigały się w Lesznie