Krzysztof Bas jest przykładem człowieka, którego można traktować za wzór jeśli chodzi o szkolenie adeptów sportu żużlowego. Mimo wielu przeciwności losu, młodzież ze Świętochłowic nie została postawiona na lodzie i przynajmniej ten raz w tygodniu wyjeżdża na tor.
Jeszcze niedawno Bas zmuszony był podróżować z nimi po kraju - bywali oni w Opolu, w Krakowie, Częstochowie, Rybniku, a nawet i w Gnieźnie. Teraz sprawę ułatwia nieco współpraca Śląska z OK Bedmet Kolejarzem Opole.
- W świętochłowickiej szkółce z nowymi przyjęciami, jeśli załatwimy już wszystkie formalności, to mam sześciu chłopaków. Nie mogę zbyt wielu przyjmować, bo cały czas chodzi o kwestie logistyczne, ale to minimum między czwórką a szóstką adeptów staram się utrzymywać. Uczę ich nie tylko żużlowego rzemiosła, ale także wytrwałości związanej m.in. z dojazdami na treningi czy logistyką. Jeśli ci dwunastolatkowie, czternastolatkowie to wytrzymają, to będzie to dobry prognostyk na przyszłość, że przetrwali ten ciężki okres i to na nich można budować przyszłość - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, Krzysztof Bas.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Bajerski, Kubera i Gajewski gośćmi Musiała
Świętochłowiczanie na kolejnego wychowanka z certyfikatem żużlowym czekają od 2018 roku, kiedy to do żużlowej społeczności dołączyli Marcel Krzykowski oraz Łukasz Szczęsny. Podobnie jest z opolanami, w których barwach licencję uzyskał Dawid Kołodziej. Niewykluczone, że oba ośrodki doczekają się kolejnych wychowanków już w tym sezonie.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, że ilościowo naprawdę odpowiada mi liczba treningów. Progresja jest widoczna na tyle, że jest szansa na licencje - jedną dla Opola i jedną dla Świętochłowic. A nie jest to łatwa sprawa, bo tak naprawdę postawiliśmy to wszystko dopiero w okresie dwóch-trzech miesięcy - dodaje nasz rozmówca.
Były żużlowiec nie ukrywa, że ważną rolę w szkoleniu odgrywa również prezes OK Bedmet Kolejarza Opole. - Wiadomo, ile kładzie się pieniędzy na szkolenie w innych klubach. To są kolosalne różnice w porównaniu np. do Opola, gdzie jest tak naprawdę nowa szkółka połączona z "trudną” szkółką ze Świętochłowic. Prezes Zygmunt Dziemba stara się, aby ta młodzież miała możliwie najlepsze warunki, bo tak naprawdę ten klub uczy się prowadzenia szkółki od nowa, bo takowej nie było ta przez wiele lat. Zbudowaliśmy wspólnie wszystko od postaw: warsztat oraz bazę i regularność treningową.
Obecnie Krzysztof Bas w swojej szkółce ma dwóch adeptów w klasie 140cc, a cała reszta to chłopcy dosiadający pięćsetek. Śląsk nie zamyka się na klasę 250cc, gdzie wkrótce swoje przygody rozpocznie dwójka chłopaków ze Świętochłowic, a mowa tu o Marcelu Kowoliku i Krzysztofu Harendarczyku. Czy jest szansa, że przywdzieją oni niebiesko-białe barwy?
- Mini żużel rządzi się swoimi prawami. Na pewno jest to fajna zabawa, ale tam też już wszystko opiera się na kontraktach. Klub Rybki Rybnik też ma swoje umowy i wiele zależeć będzie od tego, jak to się poukłada wszystko formalnie. Na pewno cieszy nas, że są tam nasi chłopcy, bo sam ich tam skierowałem, ponieważ nie miałem dla nich warunków u siebie. Nie ukrywam, że chciałoby się ich odzyskać, ale to nie będzie takie łatwe. Nie mówię jednak, że niemożliwe.
Czytaj także:
- Sensacyjne słowa prezydenta Świętochłowic. Powrót żużla już przyszłym roku?!
- Poczuł jakby palec był pęknięty w kilku miejscach. Anders Thomsen opowiada o kontuzji