Spotkanie w Bydgoszczy zakończyło się po rozegraniu 13. wyścigów, bo tor nie nadawał się do jazdy po opadach deszczu. Krośnianie wygrali 41:37 i dzięki temu są pewni jazdy w fazie play-off. To spora niespodzianka, bo faworytem meczu była Abramczyk Polonia. Niektórzy twierdzili, że rozpędzeni gospodarze nie tylko zgarną dwa punkty, ale wyszarpią jeszcze bonus, który da im upragnioną czwórkę. Tak się jednak nie stało.
- Zabrakło nam wszystkiego. Każdy z zawodników mógł dorzucić więcej do dorobku drużyny - mówi prezes Jerzy Kanclerz. - Takie błędy jak dziś wcześniej nam się nie przytrafiały. Uważam, że wpływ miał na to niezbyt udany początek. Nie szło nam i to chyba wprowadziło nerwowość. Krośnianie wiedzieli, że nie są faworytem. Planem minimum był dla nich bonus, a okazali się zespołem lepszym. Należy im pogratulować - dodaje Kanclerz.
Szef Abramczyk Polonii nie załamuje jednak rąk, bo jego drużyna cały czas jest w grze o play-off. - To spotkanie potwierdziło, że w sporcie trzeba mieć pokorę. Wcześniej mieliśmy trzy udane spotkania, ale teraz przyszedł zimny prysznic. Mamy czwarte miejsce i w ostatniej kolejce wiele może się wydarzyć. Warto też zauważyć, że wygrana za dwa punkty z Cellfast Wilkami aż tak wiele by nie zmieniła, bo przy takim wyniku i tak potrzebowalibyśmy punktów w Ostrowie. Nadal nie jesteśmy w złym położeniu, bo wszystko zależy od nas. Nie musimy oglądać się na wyniki innych spotkań. Jeśli pojedziemy dobry mecz i zwyciężymy, to będziemy w czwórce - tłumaczy działacz.
ZOBACZ WIDEO Wkurza go, kiedy ludzie tak mówią. Wielki mistrz zabrał głos
Na razie nie wiadomo, czy Abramczyk Polonia pojedzie do Ostrowa z Grzegorzem Zengotą, który w meczu z krośnianami zaliczył groźny upadek i opuścił tor na noszach. - W tej chwili wiemy tyle, że Grzegorz ma problem z żebrami, ale wszystko powiedzą szczegółowe badania. Na razie trudno stwierdzić, co z jego startem w Ostrowie - wyjaśnia prezes.
O losie Polonii zdecyduje ostatni wyjazdowy mecz z Arged Malesą. Prezes Jerzy Kanclerz zaznacza jednak, że niezależnie od wyniku w Ostrowie, klub zrobił w tym roku duży krok w przód.
- Najbardziej cieszę się, że kibice poczuli klimat, który był u nas w latach 90. Frekwencja była naprawdę znakomita. Dziękuję za to wsparcie i przepraszam, że tym razem nie daliśmy rady, ale taki czasami jest sport. Dostaliśmy zimny prysznic, ale poza torem nadal jesteśmy teamem. Niezależnie od tego, co się wydarzy i tak będziemy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy krok do przodu. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że apetyt kibica rośnie. Gdybyśmy weszli do play-off, to wtedy każdy widziałby nas w PGE Ekstralidze. Ja jednak te zapędy cały czas studziłem, bo wiem, jaki jest sport - podsumowuje szef Polonii.
Zobacz także:
Abramczyk Polonia pod ścianą
Unia Tarnów z pierwszą wygraną